spodziewalam sie jednak czegos lepszego. ogolnie pierwsza polowa podobala mi sie zdecydowanie bardziej od drugiej - i nie tylko ze wzgledu na to, ze drazni mnie rosario dawson. a gdyby nie kurt russel i klimat filmu, jaki moze zapewnic tylko tarantino, death proof bylby naprawde slaby
szczerze mówiąc to mnie też rozczarował. czytając ulotkę spodziewałam się czegoś w stylu killa billa- żądne zemsty kobiety kontra morderca który przed niczym się nie zawaha. uważam że umyślne powodowanie wypadków nie jest "fajne" i kiepski to sposób mordowania. poza tym dać się tak łatwo zlać trzem wściekłym babom? bez godności...