wzruszyłam sie gdy na końcu wszyscy w kinie wstali i zaczeli klaskać, ej to było piękne moja kolezanka, która nie miała pojęcia kim jest tarantino i troche sie obawiałam, ze zaśnie mi na tym filmie, ale ona wyszła i powiedziała "dziękuje ci ze mnie uświadomiłaś" i teraz wtajemniczam ją zaczełam od "Wsciekłych psów" :)
No cóż, jaka publicznosć taki film. Za mną siedzial jakiś debil który rżal co chwile, a najbardziej w momencie zderzenia czołowego, kiedy kończyny dziewczyn fruna w powietrze. To go do łez ubawilo. Jakby go z mentalnego przyprowadzili. Jak takie półgłowki sie zachwycają to już oznacza ze film jest dobry??? Wg mnie Tarant dal ciała. Facet opowiada w wywiadach jak latwo mu przyszlo pisac dialogi do tego filmu, no jasne, poza kilkoma minutami dialogi tu są do bani, byle licealista by lepsze napisal. Dwie godziny ględzenia, w tym z 5 minut niezlego dialogu: kiepski wynik. Pierwsze pól godziny filmu to żalosna żenada w wykonaniu rezysera zachwyconego samym sobą, potem nieco lepiej ale bez rewelacji. Koniec kretyński, suki w szale ataku i zemsty, pokazują, że jak je trochę pouwierać to nie są lepsze od tego zboka. A publika rży jak stado baranów. A tak na marginesie, ja to nie chciałbym przebywać nawet 5 minut w towarzystwie dziewczyn które co chwila mówią do siebie bitch i fuck.
Juz wiem co boli krzysiektom, że kobiety zabiły w taki sposób faceta, albo wolałby samych facetów w filmie.