tyle komentarzy co ludzi zapewne...ciekawe tylko, że im głupsza prowokacja tym bardziej dziala i bardziej ludzi przyciaga...ale skoro mamy zajac sie wyrazaniem wlasnej opini na temat filmu tutaj obecnego, no to proszę:
uwazam, swiadoma tego co pisze, ze film jest naprawde dobry..mysle ze Tarantino wreszcie naprawde pokazal ze bawi sie konwencjami i swoja tworczoscia - w innych jego filmach jest to rowniez obecne, ale słabo widoczne - co mnie bardzo cieszy i dlatego z taka przyjemnoscia obejrzalam film. Tak to prawda, mnostwo zagorzalych fanow w stylu "Pulp Fiction" 4ever bedzie gnoic ten film i wszystkim udowadniac, ze jest on jednak do dupy, co z reszta tyczy sie takze antyfanow Tarantino. I niby nie ma w tym nic zlego, ale zastanowmy sie, jak mozna filmy ww. autora wogole brac na powaznie??? Dlatego ciesze sie ze w "Death Proof" w koncu widac, ze bariery nie istnieja a konwecja jest luzna:)Pocieszajace jest rowniez to, ze Tarantino zainspirowal sie dobrymi filmami lat 70 jak chocby "The Vanishing Point" czy "Gone in 60 seconds"...i cytuje"nie mowa tutaj o tym gownie z Angelina Jolie":)
Co wiecej, odpuszczajac sobie "zelazne" reguly, ktorymi kinematografia sie rzadzi, Tarantino po mistrzowsku poradzil sobie z czyms innym...mianowicie zrobil bardzo dobre studium zachowan damsko-meskich, co w innych jego filmach zepchniete jest na dalszy plan..kto nie bardzo wierzy w to co tu wypisuje niech moze obejrzy pod tym wlasnie katem ten film jeszcze raz, a wtedy moze wlasnie zauwazy to "drugie dno", ktore chociaz moze nie zamierzone, jest niewatpliwym atutem tego obrazu:)
Na zakonczenie dodam, ze milo bylo popatrzec na zdrowe ladne kobiety, nieskrepowane dietami, fryzurami czy idealnym make-upem...jest to niewatpliwie mila odmiana po napuszonych hollywoodzkich produkcjach, gdzie aktorka ma po 50 cm w talii i zdycha z glodu, a ktos jeszcze twierdzi, ze to prawdziwe piekno:) Tak wiec polecam film i mam nadzieje, ze Tarantino bedzie sie jednak rozwijal dalej w takim kierunku...