Nie rozumiem tego. Dla mnie to jest po prostu głupie i prymitywne.
Te wszystkie motywy i elementy typu obcinanie jąder czy kobieta z karabinem za miast nogi
ubrana jak prostytutka.
3/10 od co.
Widocznie wziales to wszystko na powaznie. Chlopie ten jeden film to ma byc zart i nie mozna tego traktowac powaznie. Taka wariacja na temat filmow o zombie itp. I zazdroszcze Rodriguezowi ze moze sobie pozwolic na takie projekty.
Witam. Ten film traktuje jako parodie horrorów gdzie wyolbrzymione dźwięki, masa krwi i flaków zalewa ówczesne kina a fabuła jest przeważnie infamtymna . Kiedyś dałem się namówić na piłę którąś tam, skalpel rozcinający tam ciało wydawał dźwięki jak w rzeżni zresztą cały film był taki "wspaniały". Nic te horrory nie mają wspólnego np: z Lśnieniem. Składam wielki hołd twórcom za dobre podsumowanie tego typu filmów.Dobrze się bawiłem i na pewno nie raz jeszcze to obejrzę.
"lepsze trolle"- to było chamskie.
Ale o wykłócać się jak przedszkolak o takie pierdu-pierdu nie mam zamiaru.
Pozdrawiam.
Jeśli to nie był troll to współczuje serdecznie.
Pozdrawiam i ściskam mocno, papapa!
Dla mnie film jest żałosną próbą naśladowania stylu Tarantino, gdyby to był zwykły slaszer dałbym 5 oczek, tak daję tylko 2, bo mnie to ścierwo mierzi. Nie będę się czepiał i pisał miliona zdań, bo mi się nie chce. Zapytam tylko czym pociągała za spust właścicielka maszynowej nogi? Ojej niczym. I to jest właśnie ten film próba zerżnięcia klimatu i niezamierzone fatalne błędy logiczne.
Zgadzam się. Nawet gdyby ten film byłby dosłownie o "gównie" to ludzie nadal by klaskali i krzyczeli że jaki ten film nie jest cudny i genialny bo "Tarantino" i "media gadają że film dowcipny z dystansem", a tak naprawdę to chała dla ludzi którzy nie potrafią samodzielnie myśleć, ale olewają dobre kino.
Jeszcze te młoty, które pouczają, a są przekonane, że to film Tarantino, co za potworne, najgłębsze dno.
Nie wiem czy ten film nakręcił Tarantino ale taka prymitywna żenada, że w sumie to nawet szkoda gadać.
Nie wiem co miał na celu Rodriguez robiąc to "dzieło". Nie mam bladego pojęcia. Początek sugeruje, że będzie to jakaś próba zerżnięcia klimatu z dzieł Tarantino... Gdybym napisał, że reżyserowi miernie się to udaje - skłamałbym, prawdą jest to, że kompletnie mu się to nie udało. Wstawki z kina lat 50-ych, niby stary zniszczony film to dla mnie coś takiego, jakby przykleić metkę Armani na ruski sweter z lumpeksu. Szokowanie flakami? Trochę to płytkie i żałosne, zabawa dla nastolatków tych bliżej 10 roku życia, nie 20. Beznadziejne sceny w typie tej, w której jedna z bohaterek łamie sobie rękę z pomocą klamki, to było tak oczywiste, że tak się stanie, że aż mi coś przeskoczyło kiedy faktycznie tak się stało przy czym było to niewiarygodnie beznadziejne, scena gdzie matka tłumaczy dzieciakowi, żeby nie celował w siebie z pistoletu po czym nie mija minuta, a chłopczyna wali sobie w łeb. Żałosny humor jak choćby z tym papieżem i fiutem, nie chodzi mi tutaj o uczucia religijne, to po prostu było tak potwornie nieśmieszne, że aż zrobiło mi się żal kolesia, który stwierdził, że ten tekst tam się znajdzie i w kółko ta próba naśladowania stylu Tarantino. Wielkie misterium - w jaki sposób okaleczona panna strzelała swoją nogą, w sensie - czym pociągała za cyngiel? Nie pociągała? Oj jaka szkoda, broń sterowana siłą woli. Nie mówię, że film o zombie trzeba traktować poważnie, mówię tylko o naruszaniu fundamentalnych zasad, których gwałcenie BOLI w mózg. Co ciekawe akcja wylewa się z ekranu, reżyser nieudolnie próbuje szokować i przesuwać granice na każdym kroku, a to wspomniany zabity dzieciak, a to pies, a mnie ten film zwyczajnie zmęczył, nudziłem się i czekałem końca, jeszcze nie koniec, jeszcze dwa wiaderka krwi? Ok poczekam... Już koniec? Nie? No co do #%$#@. Podobała mi się tylko jedna scena gdzie wystąpił sam Tarantino w windzie. Reszta jest po prostu zwykłym slaszerem pozbawionym sensu na dokładkę udającym, że ma fabułę. Slaszer bez fabuły flaki dla flaków, przeważnie nie udaje, że ma głębie i okej, a to próbuje i to temu potwornie nie wychodzi. Próba opowiedzenia czegoś o głównych bohaterach i ich wewnętrzne rozterki mają się do całości jak pięść do nosa. Nie powiem oczywiście, że jest to najgorszy film jaki widziałem w życiu, ale oklejony metką Tarantino traci w mojej ocenie co najmniej 3 punkty i ze słabej piątki ląduje na dwójeczce. Żadnej Tarantinowskiej głębi, żadnej fabuły i ta maniakalna permanentna próba udawania Q.T.. Ja na miejscu mistrza w ogóle wstydziłbym się w tym wystąpić, chyba zrobił to z łaski lub z czystej dobroci. Nie wiem. Fatalny błąd, fatalny. Rozumiem, że gimbazie może się spodobać, bo nie trzeba myśleć, bo na grochu jest fajna beka, są flaki, "ryje beret" a klimat? Klimat to oni znają z teledysków J. Biebera, mnie jednak to "dzieło" nie porywa... Oj nie porywa. 2/10 to moje ostateczna ocena ponieważ widziałem o wiele gorsze filmy takie jak "Rekinado" czy "Ice Age". Powtarzam, gdyby to był zwykły, niczego nie naśladujący slaszer, to 5/10 mogłoby wpaść, ale tak nie jest, dlatego daję 2/10.