Chociaż z wielką chęcią obejrzałabym oryginalną japońską wersję. Wolę oglądać przerażone japońskie oczy, niż przerażone amerykańskie oczy.
Fabuła... Jeśli ktoś jej nie zrozumiał, to przepraszam bardzo, jest kretynem. Przecież fabuła tego filmu jest tak prosta! Fakt... Trzy wątki przeplatają się ciągle w takim nieładzie, ale w końcu łączą się w całość i wszystko staje się jasne.
Strach? Miałam ciarki na plecach, a parę razy stanęło mi serce. Tylko... Wszystko było zbyt krzykliwe. Postać Kayako w tak oczywisty sposób sobie wychodziła i łapała kogo popadło za twarz, a przecież nie o to chodzi. Chodzi o te przebłyski, o te przemykające gdzieniegdzie cienie... To najbardziej przeraża, przynajmniej mnie.