Film startuje obiecująco, ale bardzo szybko odsłania swoje prawdziwe oblicze — chaotyczną, bezmyślną mieszankę motywów, która nie powinna była nigdy powstać.
Połączenie lat 30., wampirów i musicalu zamiast tworzyć intrygującą atmosferę, ociera się o groteskową tandetę, rodem z nieudanej parodii.
Scenariusz jest pusty, pozbawiony sensu i jakiejkolwiek głębi. Postacie są płaskie jak kartka papieru, a ich losy nie budzą ani emocji, ani ciekawości.
Film nie wnosi absolutnie nic — nie zmusza do refleksji, nie proponuje nowej perspektywy, nie buduje żadnego napięcia.
Jedyne warte wzmianki elementy to poprawna muzyka i ciekawy zabieg aktorski z jednym aktorem grającym bliźniaków. Ale to tylko kropla w morzu nijakości.
Seans przypominał oglądanie nieudanej próby stworzenia czegoś “na wzór” Jordana Peele’a — z tym zastrzeżeniem, że nawet twórczość Peele’a, moim zdaniem, jest mocno przecenia.
Jak dla mnie doskonała zabawa gatunkiem. Może nie jest to „From dusk till dawn” Tarantino ale można się z tym filmem równie dobrze bawić.
Nie jest przereklamowane. Jest zarżnięte przez tysiące emisji we wszystkich telewizjach i streamingach. To bardzo dobry film, jeśli go oglądasz po raz pierwszy.
Obejrzałem go właśnie dokładnie raz, może 5 lat temu, no bo taki znany i w ogóle klasyka. Może miałem oczekiwania za wysokie?
No fajnie fajnie, fajne frazesy które są bez sensu, ale przynajmniej twój wewnętrzny krytyk filmowy którym nie jesteś został zaspokojony, film "nie powinien był nigdy powstać", bo takie masz widzimisię, bo tobie się nie podobał... A jednak powstał i zbiera w większości pozytywne, ba - bardzo dobre opinie wśród widzów.
Mało masz filmów gdzie klimat, konwencja są powielane do bólu ? 2/10?! Przegięcie. Kino to nie tylko trzymanie się utartych schematów, to zabawa, eksperymentowanie mieszając gatunki. Wreszcie mamy coś świeżego, nowego a tu malkontenci dają takie opinie. Wyjątkowo dobrze bawiłem się na seansie, wybitne dzieło.
2/10 to przegięcie, ale 10/10 chyba jeszcze większe. Film to typowy średniak, z licznymi co prawda atutami, jak aktorstwo, zdjęcia i muzyka, ale wszystko zaprzepaszcza generyczna i do bólu przewidywalna historia. Tempo też słabiutkie. A już jako horror kompletnie się to nie broni. Jest jeszcze parę plusów, ale generalnie rozczarowanie i zmarnowany potencjał.
No Ja osobiście się nie zgodzę. Film ma świetną konwencję i ciężko go zaszufladkować w kategorii horroru, bo miesza w sobie wiele styli. Początek jest mocno obyczajowy, gangsterki, poruszający też typowo trochę dla produkcji czarnoskórych wątek braku równości.
Do tego kilka wątków miłosnych, bardzo wyraziste postaci, może bez większej głębi ale przynajmniej są "jakieś". Oprócz tego dostajemy trochę horroru, fantastyki, komedii, a nawet cienie dramatu. Film miesza style i robi to bardzo umiejętnie, bardzo naturalnie, wszystko spina świetna muzyka oraz ujęcia. Rozumiem, że jak ktoś tego nie widzi, to widzi tandetę i słaby film, ale dla mnie była to świetna rozrywka w bardzo świeżym, oryginalnym stylu
Nie mówię że to tandeta i słaby film :) Moim zdaniem to bardzo przeciętny horror i dużo lepszy film, który jednak tylko by zyskał gdyby trochę przyspieszyć pierwsza część metrażu i wyciąć połowę muzyki lub przenieść ją do tła. Wg mnie przez te musicalowe przerywniki i senne tempo na początku, które niczym nie jest wytłumaczone w przeciwieństwie do np Ringu czy The Cure japońskich, całość wygląda na film mocno się silacy na artystyczne kino. Imo prawdziwa sztuka jest krecic głębokie i artystyczne kino, które jednocześnie jest przyjemne w odbiorze. I tu np fińska Sauna, wspomniane wyżej "Japończyki", australijski Relikt, większość koreańskich horrorów czy ze starszych Drabina jakubowa.
Ten komentarz OPa to perfekcyjnie zaprezentowana ignorancja. Ten film ma wiele poziomów, jest niesamowicie głęboki, to meta komentarz nie tylko o kulturze amerykańskiej, muzyce, historii czarnych, białych, Irlandczyków, natywnych amerykan ale take świetnie odegrana i zaśpiewana historia która trzyma się kupy. Jeżeli myślisz, że sensem tego filmu było pokazanie wampirów, strzelanie z broni i horror to nie masz kompletnie pojęcia o kinematografii, historii ani ameryce, czysta ignorancja.
Wampir, biały człowiek, uciekający przed natywnymi amerykanami (doświadczonymi w boju, ze skradzioną kulturą i ziemią - łowcami Wampirów), szukający schronienia u członków KKK jest tak na prawdę Irlandczykiem (których nie uważano za białych w Ameryce i ich kultura również była wymazywana). Ten film opowiada, ironicznie, o tym jak biała rasa, którą reprezentuje Irlandczyk wchłaniała historię i muzykę innych ras, jak asymilowała kulturę, starała się wymazywać przeszłość, jak inne rasy miały grać i śpiewać jak im biały zagrał. To nie tylko hołd dla historii opresji czarnych w Ameryce, ale także dla doświadczeń innych ras, i kultur, które były ofiarami podobnych prześladowań.
Dodatkowo to również film o podążaniu za własnymi marzeniami, niezależnie od tego jakie trudy stoją na twojej drodze, o nie poddawaniu się, o nie wypuszczeniu gitary z ręki nawet jeżli twoi najbliźsi mówią Ci co innego. Również o tym jak ogromny wpływ blues miał na pozostałe gatunki muzyczne, nawet nie zdajesz sobie spawy ile twojej ulubionej muzyki posiada korzenie właśnie w bluesie, scena w której zaprezentowane są różne kultury i style muzyczne mówi między innymi o tym.
Nie mogę uwierzyć jak kompletnie odwrotny jest ten komentarz od rzeczywistości, "Scenariusz jest pusty, pozbawiony sensu i jakiejkolwiek głębi. " ??????? "Film nie wnosi absolutnie nic — nie zmusza do refleksji, nie proponuje nowej perspektywy, " ??????? Ty se jaja robisz?
Można ten film też interpretować na wiele innych sposobów, tam jest tyle różnych warstw, że nie sposób nawet ogarnąć 20% ile do przekazania ma ten film, np https://www.youtube.com/watch?v=T_tD188-tUk
Scena gdzie Azjaci płynnie jednym ruchem bez cięć przechodzą ze strony białej na stronę czarną? To również nawiązanie do tego jakie było położenie Azjatów w hitorii Ameryki.
Wampiry tak bardzo pragnęły Sammiego, ponieważ jego wyjątkowy talent reprezentował esencję tej mikro kultury, którą chciały wchłonąć, aby stał się częścią ich kolektywnej świadomości. Smoke groził mu, aby zmusić go do pozostania i ochrony swojego talentu przed „wchłonięciem”, przez co mógłby utracić swoją unikalność na rzecz mainstreamu.
Motyw zapraszania wampira do środka nie jest tylko literackim schematem. To także metafora ilustrująca, w jaki sposób biała rasa, gdy zaproszona do uczestnictwa w czarnej muzyce, asymiluje ją, przekształca a nawet zabija i wykorzystuje dla swoich własnych korzyści.
A jest jeszcze cały ogromny temat religii, ten film nazywa się GRZESZNICY, to można by też omawiać na wiele sposób, nie chce mi się już więcej pisać, ten film to na prawdę arcydzieło, dla mnie po jednym obejrzeniu spokojnie 8/10, przejdę się jeszcze ze dwa razy to pewnie podejdzie pod 9/10.
Owszem, film jest o rasach, kulturze i z ogromem metafor, ale czy nie jest ironią że wampiry podstępem chcą zostać zaproszeni do srodka, tak samo jak producenci przedstawiają film jako horror, a dostajemy kolejny film z kategorii "rozliczenia z przeszłością" ?
I to jest chyba sedno tego filmu i jego siły, że można go odczytywać ja wiele sposobów. Każdy z motywów przemawia inaczej do każdego osobno. Ty widzisz opowieść o odbieraniu kultury i niszczeniu jej poprzez wchłonięcie i spoko, ciekawa interpretacja.
Ja zaś widzę przewrotną opowieść o współczesnych Stanach Złajdaczonych, a wręcz o współczesnym świecie, w którym wciąż/znów homogeniczne obozy nienawidzą się. Sceny pokazujące taniec irlandzki, i słowa Delta Slima tożsame ze słowami wąpierza alfa z samej końcówki: przybyli do nas, narzucili nam swoją religię (vide swoją kulturę i klucz do odczytywania rzeczywistości), ale ja się zbuntowałem. Biały powtarza słowa czarnego, wspominając czasy wiele wieków przed handlem niewolnikami z zachodniej Afryki. Film przekazuje, że czarni nie byli pierwsi, a są częścią pewnego procesu - odrażającego procesu. Jednocześnie Irlandczyk, a właściwie to Celt, nie ma nad innymi wampirami władzy, stąd wampiryczny bliźniak przeżywa. Bo działania wampirów nie są zwierzęcym pędem do konsumpcji i tego dziwnego przedłużania gatunku. One są samodzielne, samoświadome. Tylko otrzymały poczucie przynależności, jakiej nigdy nie dostały wcześniej i chcą się nią podzielić z bliskimi. Zaś Irlandczyk jest tylko ich ”otwieraczem oczu”.
Niemniej, to, że film można interpretować różnorodnie, i często sprzecznie ze sobą, a jednocześnie te interpretacje mają podstawy w fabule, świadczy tylko na korzyść tej produkcji. Coogler pokazał, że dorósł do bycia wytrawnym twórcą, który snuje opowieści tak wielopłaszczyznowe i wielointerpretacyjne, że wyśmienite, bo dające pole do zdrowej dyskusji.
Dostrzegam punkty kina rasowego i zakorzenienia kulturowego. Bardzo lubię americanę, więc doceniam muzykę. Wiem również, że reżyser może przedstawić Missouri lat trzydziestych tak, jak mu w duszy gra ( w rzeczywistości wtedy na 1 czarnoskórego przypadało 15 białych, a Azjatów - łącznie z przybyłymi z wysp Pacyfiku - było 0,016% i większość mieszkała w St. Louis). Kobiety gadające na ulicy o swoich cipkach i z fajkami w ustach to też taka luźna wizja raczej.
Nie podobał mi się sposób mieszania gatunków; Przejście z dramatu do horroru jeszcze przełknąłem, muzyka w klubie - super, ale śpiewające wampiry były cringowe.
Przesadzając: po obejrzeniu mam wrażenie jakby kucharz miał pomysł na bigos, rosół i makowiec... po czym wrzucił wszystkie składniki do jednego garnka, doprawił super ziołami i zmiksował.
Dramat, horror, musical, kino rasowe, pod końcu - sensacja/akcja. Za dużo w tym garze.
"poprawna muzyka" dobre sobie xD film bardzo dobry, ta zabawa konwencją, zbudowana historia, ta dynamika... Ech poprawna muzyka...
Samozwańczy znawca filmów i krytyk od siedmiu boleści sie trafił. Tacy jak Wy są najgorsi na Flmvb, bo gdyby człowiek na serio kierował się tym Waszym pierdo.... to nie obejrzałby połowy dobrych filmów.
To nie jest dobry film , chyba że lubisz podziwiać murzynow jadących po asfalcie przez godzinę
"nie obejrzałby połowy dobrych filmów" nie napisałam, że ten konkretny był jakiś super, tylko, że tu jest tylu krytyków, że gdyby kierować się ocenami to by człowiek nic nie oglądał. A ja nie lubię takiego malkontenctwa, zwłaszcza, że tu mało kto się zna, wiele osób po prostu lubi poczuć się jak krytyk filmowy :D i spełniają tu chyba swoje marzenia. Według mnie ten film nie był zły, nie był płaski, był inny. A Twoje zdanie że "to nie jest dobry film" obchodzi mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. Każdemu podoba się co innego :)
Uderz w stół a kolejny krytyk debil się odezwie :D co, zabolało, że ktoś ma w dupie Twoje zdanie? Po tym co napisałeś już widać, że jesteś zwykłą amebą. Kozak w necie pi..da w świecie, tak sie mówi o takich jak Ty. I nie produkuj się z następną odpowiedzią, i tak już Cię skreśliłam i nie zamierzam tego czytać ;)
dokładnie stary, dla mnie to wybitnie niesmaczny i źle wymieszany drink. wszystkie proporcje są złe
Filmowi można wiele zarzucić, ale na pewno nie to, że postacie są płaskie jak kartka papieru. Wręcz przeciwnie, wreszcie dostaliśmy bohaterów, którzy są ciekawi, mają głębię, plany życiowe. Mi wystarczyło pierwsze 15 minut, żeby zanurzyć się w historię i to było coś, czego nie czułem od bardzo dawna oglądając współczesne, puste produkcje z Hollywood. Nawet gdyby to był dramat, to ja już byłem zaangażowany i obejrzałbym film do końca. Muzyka, bohaterowie to jest największy plus tego filmu. Od dawna nie było tak pięknie zrealizowanej i opowiedzianej historii. Horror z nutą melancholi w tle. Jedna z najlepszych rzeczy ostatnich lat.
Postacie z jednej strony rzeczywiście dobre i ciekawe, a drugiej jednak schematyczne oraz o co większy żal podwójni główni bohaterowie czyli bliźniaki dla mnie nie do odróżnienia.
Ładny i dobry film, bardzo przeciętny horror. Nawet nie w top 50 horrorów ostatnich lat :)
Zgadzam się w 100 % ktoś pomylił filmy przez pierwsze 40 minut można podziwiać jedynie murzynow jak jeżdżą po asfalcie
A w filmie "Latarnia" można podziwiać dwóch facetów co siedzą w latarni.. Boże, i właśnie przez takie wpisy nie da się brać tych komentarzy tutaj na serio, tylko poczytać z politowaniem i samemu obejrzeć i się przekonać.
Du*a kocia już jest lepsza niż ten film, padaka i tyle 1/10 podobną ocenę ma u mnie np.Sanatorium pod Klepsydrą czy Pamiętnik znaleziony w Saragossie.