O ile książkę pochłonęłam w mgnieniu oka i okej, zapłakałam nad nią, to nie pozostawiła po sobie
nawet połowy emocji, które pozostawił film. Czuję się totalnie zdruzgotana, pomimo tego, że historia
jest opowiedziana na tyle optymistycznie, na ile to chyba możliwe. Tryb "ciepła klucha", wzruszenie
poziom milion, potok łez i myśli typu "taka miłość byłaby warta takiej ceny" i "olaboga jakie to
pięęękne"... I nie mogę się otrząsnąć.
Do sedna- ktoś jeszcze czuje się jak taka BABA po tym filmie? :P
Mnie osobiście bardziej wzruszyła książka choć oczywiście na filmie beczałam jak BABA;)
książka bardziej szczegółowa... Gus w filmie do końca wyglądał na zdrowego, wiadomo - nie da się ze zdrowego człowieka zrobić umierającego na raka... Pamiętam, że czytając książkę przed snem na scenie udawanego pogrzebu z udziałem Gusa zasmarkałam się tak, że spać w nocy nie mogłam przez zatkany nos:D
Uwielbiam oglądać ekranizacje książek, które czytałam, ta mnie nie rozczarowała:)
Zdarzają się takie historie w realu, co prawda nie takie zabawne, pełne uroku, piękna ona, piękny on... ale zdarzają się:)
Pozdrawiam!
Ja również bardziej przeżywałam podczas czytania książki, co nie zmienia faktu, że film skończyłam oglądać zaryczana.
Mi niestety trudno oceniać , czy książka czy film wzbudziły we mnie większe emocje, bo na tym i na tym szlochałam jak dziecko :)
Ja dzisiaj po 3 dniach od seansu ogarnąłem książkę. Jest bardzo podobna do filmu, nie spodziewałem się że będzie aż tak. Generalnie żaden film mnie nie trzymał tak długo jak ten. Fabula jest bardzo prosta, ale sposób w jaki została wyreżyserowana i dobór aktorów zrujnował kompletnie moje obawy dotyczące tego filmu. Dobór aktorów był strzałem w dziesiątkę.
Ja wstrzymywałam się z filmem, dopóki nie przeczytałam książki- durna zasada, której się trzymam. Odnośnie fabuły- faktycznie, zupełnie prosta historia z jednym plot twistem, a jaki efekt! Może więcej takich trzeba?
Najpierw czytałam książkę potem oglądałam film. Przy obydwóch czynnościach ryczałam jak bóbr!!!
Ja się właśnie nauczyłam robić odwrotnie, gdyż film okazywał się zazwyczaj porażką w porównaniu z książką i tym jak historia wyglądała w mojej głowie ;-) Także teraz przede mną książka i już nie mogę się doczekać, zapas chusteczek koniecznie muszę uzupełnić ;-)
P.s. Czy tylko mnie aktor grający Gus'a wydawał się odrobinę drewniany ?
To, że dałam 10 nie oznacza, że- tak jak nazywa dziesiątkę filmweb- uważam film za arcydzieło. Oznacza to tyle, że nie wyobrażam sobie, by można było go zrobić lepiej.
Nie wiem dlaczego, ale miałam zupełnie tak samo. Przy książkę to tylko parę łez poleciało, a przy filmie to cały wieczór nie mogłam się opanować.
Ja miałam tak samo. Widziałam inne filmy, które też mnie wzruszyły, ale po raz pierwszy użyłam aż tylu chusteczek ;)