to właśnie przyszło mi na myśl oglądając ten film..dwa lata temu mieliśmy podobną historię z Dakotą Fanning w filmie Now is good (Niech będzie teraz). Niemniej jednak fajna obsada, na płaczliwy samotny wieczór w sam raz ;)
Według mnie to "Now is good" jest takim zwykłym filmem do płakania, ten miał jakieś głębsze przesłanie i ogólnie bardziej na mnie zadziałał :)
Filmy tematycznie może podobne, ale w Now Is Good tylko jedna osoba była chora, a Gwiazd Naszych Wina jest ewidentnie o nastolatkach chorych na raka i o tym jak oboje sobie z tym radzą. Także, mimo, że coś je łączy to według mnie są także zupełnie inne. I zdecydowanie wole Gwiazd Naszych Wina, jako wyciskacz łez numer 1.
Film ''Now is good'' nie przypadł mi do gustu. Wydał mi się płytki. (Nie chcę absolutnie tym stwierdzeniem nikogo urazić. Po prostu nie spodobała mi się koncepcja z listą rzeczy do zrobienia przed śmiercią.)
Za to moje odczucia po obejrzeniu ''Gwiazd naszych wina'' były zupełnie inne. Bardzo mi się ten film podobał. Ewidentnie prowokuje do przemyślenia pewnych kwestii.
Ucieszyło mnie to, że w dużej mierze dialogi zostały ''żywcem wyciągnięte'' z książki, ponieważ w tym wypadku, ich poziom mnie nie rozczarował. A wręcz jestem nim podbudowana. :D
Tak z ciekawości zapytam. Który film bardziej Ci się podoba? ''Now is good" czy ''Gwiazd naszych wina''? ;)
Ja przyznam, że Now is Good był pierwszym filmem, który obejrzałam po przeczytaniu książki i podobał mi się jedynie krwotok z nosa, książka natomiast totalnie zachwyciła! Stąd nie byłam zadowolona z jego obejrzenia.
Teraz książki nie czytałam i film mi się podobał :)
W Now is Good miałam wrażenie, że nie pokazano fantastycznej relacji z ojcem Tessy.
A tu chyba niczego nie zabrakło ;)