Polecany przez wszystkich, reklamowany w każdym możliwym miejscu i opłakiwany przez wielu -
film musiał być świetny. "Gwiazd naszych wina" zacząłem więc oglądać z myślą, że jest to kolejny
melodramat, którym jara się 3/4 gimnazjalistek. Jednak po poznaniu bohaterów filmu tj. na
początku Hazel (Shailene Woodley) i jej rodziców, a następnie Gusa (Ansel Elgort) stwierdziłem,
że film może być ciekawy. Bohaterowie byli wspaniali, ciepli, kontaktowi i aż dziwne, że to właśnie
ich spotkała tak wielka kara. Ale czy naprawdę jest powód do tak wielkiego płaczu widza?
Film na podstawie książki Johna Greena jest naprawdę warty obejrzenia. Mimo że nastawiłem
się raczej na nudny romans dwóch nastolatków z problemami, obejrzałem całkiem udany
dramat. Choć niewątpliwie czułem, że raczej jest on przeznaczony dla damskiej części
publiczności. Osobiście uważam, że "Gwiazd naszych wina", pomijając ogólny przekaz, nie
należy do dramatów uniwersalnych (jak bywam to określać). Takie filmy, które są przeznaczone
moim zdaniem i dla Panów i dla Pań, to na przykład "Sprawa Kramerów" czy "Bez mojej zgody".
Gdy mówię o damskim kinie nie chodzi mi o typowe "wyciskacze łez", ale o filmy, które po prostu
lepiej zrozumieją, wczują się i wzruszą kobiety. "Gwiazd naszych wina" choć jak dla mnie do tej
warstwy należy, poruszyło mnie i sprawiło, że w pewnym stopniu poczułem wzruszenie tymi
idealnymi postaciami. Ekranizacja wywiera wrażenie i jestem pewny, że w przyszłości do niej
wrócę.
Chciałbym zwrócić jeszcze uwagę na jeden element, a właściwie jednego bohatera, który
szczególnie uprzyjemnił mi oglądanie. Tą postacią jest mama Hazel (Laura Dern), która chce by
życie córki było łatwiejsze i pełne wspaniałych chwil. Mocno stara się o wycieczkę córki z Gusem.
Wierzy w córkę i o nią walczy. Jest niezwykle ciepła i serdeczna. Jeden z cytatów z filmu, które
zapamiętałem, były słowa wypowiedziane przez Hazel o jej rodzicach - "Gorsze niż chorowanie
na raka, jest być rodzicem dziecka, które choruje na raka". Jej mama nie godziła się na chorobę
córki, walczyła z nią ze wszystkich sił, wspierała i spełniała wszystkie marzenia dziecka. Wciąż
dawała Hazel nadzieję, którą w końcu odnalazła - w Gusie.
Przepraszam, nie wiedziałem możliwości dodania recenzji, wiec umieściłem ja tutaj i nie wiedziałem, ze nie mozna usuwać postów. :)