Mi osobiście brakowało małych szczegółów, przez paczkę fajek na trumnie zeszkliły mi sie oczy. Droga ich miłości też trochę blada, moze gdyby produkcja była inna to byłoby lepiej ; )
Mam takie same odczucia.. brakowało mi właśnie drobnych szczegółów. I to bardzo często. I nie wiem czy miałam jakieś lipne tłumaczenie czy nawet jej nie porownał Hazel do Natalie Portman w "V jak Vendetta" od czego sie praktycznie zaczeło!! I fatalnie dobrany aktor, grający ojca. To była "beksa" miał się wzruszać za każdym razem i być wrażliwym. To mnie głównie zirytowało, bo zepsuło moje wyobrażenie bohatera :P Reasumując, moim zdaniem książka jest cudowna, a film taki sobie