"Dlaczego?"
Miotają mną refleksje, mam nadzieję że uda mi się to ubrać w słowa.
Myślę że ten film jest prawdziwy, wielu ludzi cierpi i umiera nie mając szans na przeżycie nawet cząstki tego co główni bohaterowie - mam tu na myśli ich romans.
Skąd to cierpienie? Po co w ogóle istnieje? Ich życie - szereg problemów, ból, gdzie w tym sens? Dla tych kilku chwil?
Nie ma sensu zadawać tego pytania, bo nie ma logicznego wytłumaczenia.
Wiem co mówię. Sama jestem od niedawna chora, będę się męczyć z chorobą do końca życia. Nie jest to co prawda rak, ale bardzo dobrze rozumiałam bohaterów. Nigdy sobie nie stawiałam pytania dlaczego. Dziękowałam jedynie, że moich bliskich choroba nie dotknęła. Ale mimo wszystko jest frustracja, bezsilność i ... wierzcie mi, coraz częściej chęć, żeby to się już jak najszybciej skończyło...
Dlatego nie myśl o tym, o cierpieniu, bólu, jeśli go nie doświadczasz. Ciesz się tym co masz, przede wszystkim, że jesteś zdrowy. Korzystaj z życia ile możesz, baw się i śmiej, bo kiedyś możesz tego żałować, że nie zrobiłeś czegoś, czego teraz nie jesteś w stanie...
I myślę, że takie właśnie było przesłanie filmu, by docenić życie bez choroby.