Dokładnie.

Czy ja wiem, czy opowieść jakie życie potrafi być gówniane? Bohaterowie oczywiście mają pod górkę i przegrywają z losem, ale nie jest to film o umieraniu! Tak naprawdę przydarzyło im się coś pięknego, mimo straszliwej choroby.

To jest właściwy tekst :)

Polecam ten film wszystkim ludziom zdolnym do empatii, takim którzy oglądając filmy odczuwają emocje płynące z ekranu i zwracają uwagę na coś więcej niż aktor/aktorka który/a w nim gra. To nie jest komedia romantyczna, ani film "młodzieżowy" jest to raczej opowieść o tym jak gówniane potrafi być życie.
Przede wszystkim muszę oddać pokłon reżyserowi, który odwalił kawał dobrej roboty i nie zniszczył tak dobrego tematu. Twierdzicie, że jest on banalny, albo nudny czy eksploatowany tak często, że nie da się znieść kolejnego gniota o takiej tematyce? Muszę was rozczarować bo ten obraz z całą pewnością nie jest gniotem i naprawdę od dawna nie oglądałam tak dobrego filmu o życiu.
Powierzchownie widz może stwierdzić, że jest to film o nastolatkach, raku i wielkiej miłości po której nadchodzi kres życia, czyli krótko mówiąc seks, miłość i śmierć (będzie to jednak ocena powierzchownego widza) ponieważ, jeśli przyjrzeć się dokładniej widzimy zupełnie inny obrazek. Jest to niezwykły, wzruszający obraz słodko-gorzkiego życia, które jest niesprawiedliwe, podłe i okrutne, jednocześnie będąc pięknym, wspaniałym i niesamowitym. Widzimy nastolatkę, która zamiast przygotowywać się do rozpoczęcia swojego życia, czeka na swoją śmierć, mamy jej rodziców, którzy walczą zaciekle o życie swojego dziecka i nie przyjmują do wiadomości tego, że ich mała córeczka umrze wcześniej niż oni.
W końcu poznajemy też bohatera, który jest całkowicie pozytywny i dzięki temu daje bohaterce prawdziwe życie, a nie tylko wegetacje.
Obraz nie jest cukierkowy i przesłodzony, bohaterowie muszą dokonywać trudnych wyborów, godzić się z porażkami i w końcu z przegraną. Wspaniałe i godne podziwu jest jednak to, że godzą się z nieuniknionym z wysoko uniesioną głową.

Teraz mi się duuużo bardziej podoba :) Podpisuję się pod tym :)