PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=681825}

Gwiazd naszych wina

The Fault in Our Stars
2014
7,4 230 tys. ocen
7,4 10 1 229605
5,3 46 krytyków
Gwiazd naszych wina
powrót do forum filmu Gwiazd naszych wina

Bardzo ładna BAJKA dla NASTOLATKÓW i nie ma nic dziwnego, że starym prykom (>30lat) infantylność filmu bedzie nieco uwierać. Na wszystko jest czas i miejsce, na teletubisie, muminki i na takie filmy. Dobrze, że jest to naprawdę klasowy film dla NASTOLATKÓW. Postacie są autentyczne, humor naturalny, rytm filmu spokojny, a temat trudny i rzadko podejmowany przez kulturę młodzieżową.

Na szczęście jest też w filmie smaczek dla starszych widzów. Przeleciałem wzorkiem tematy na forum i nikt dyskusji nie podjął, a mam pytanie do osób które przeczytały książkę o wątek Van Houtena. W filmie jest zarysowany konflikt/dyskusja między intelektualnym nastawieniem Van Houtena i infantylnie emocjonalnym Hazel. Oto kilka kluczowych obserwacji:

- osoba a la Van Houten to klisza, na ogół taka osoba pełni w filmie pozytywną rolę, pozornie zły pijak, a faktycznie ktoś kto jest mentorem bohaterów, uczącym miłości i akceptacji. Tu klisza jest przełamana. Van Houten do końca nie przekonuje Hazel.

- Van Houten od początku mówi prawdę, zachwuje się jak mistrz Zen, który kijem próbuje wybić uczniom przywiązanie i oczekiwanie. Od początku jest też zaangażowany. Walczy, bardzo chce pomóc.

- Bohaterka całkowicie odrzuca pomóc Van Houtena, wręcz groteskowo oceniany jest on jako zły człowieka (jest dobrym pisarzem, ale złym człowiekiem). Wygląda na to, że młodzi wybierają swoje lukrowane emocje ponad intelektualne poszukiwanie prawdy

- Van Houten jest niedelikatny. Nie ma wyczucia. Do ludzi chorych i jeszcze w młodym wieku nie powinien strzelać od razu z największych armat

- Van Houten od początku ignoruje Hazel i celuje w Gusa. Nie odpisuje na listy Hazel, odpisuje na Gusa. Podczas rozmowy zarzuca Gusowi, że upodabnia się do Hazel. Adresatem prowakacji intelektualnej jest Gus.

Interpretacja:

Jest to wojna o duszę Gusa. Rywale to Hazel i Van Houten. Hazel oferuje ludzką twarzą, ludzkie emocje, wiarę. Można powiedzeć, że Hazel to serce. Van Houten oferuje filozofię, intelektualne poszukiwania, szukanie wyższej świadomości, głęboki rozwój duchowy. Van Houten to umysł.

Na koniec dowiadujemy się, że Gus do samego końca koresponduje z Van Houtenem, więc nie wiemy którą stronę wybrał Gus. Nie wiemy skąd czerpał siłę, wiemy, że był niezwykle silny i odważny w swojej chorobie.

Najpierw myślałem, że film głosuje za Hazel i mocno potępia postawę Van Houtena, który nawet na pogrzebie nie szanuje emocji innych i chce się bawić w filozoficzny dylemat wagonika. Jednak postać Van Houtena jest zbyt spójna. Wszystkie jego uwagi są konsekwentne. Mamy tu spojny obraz mistrza, przewodnika duchowego. Film nie chce go ośmieszyć. Być może jest takie danie dla wszystkich. Cześć wybierze słodki romantyzm Hazel jako lek na całe zło świata, a część filozoficzne podejście Van Houtena.

Na koniec wymyśliłem jednak takie rozwiązanie: Gus wybrał to i to. Oddał się w 100% obu stronom. I to jest rozwiązanie zagadki. Pozostał i z Hazel i z Van Houtenem. Mamy więcej dowodów na trzymanie z Hazel, ale kontakt z Van Houtenem został również utrzymany, a takie pomysły jak przeżycie własnego pogrzebu muszą wynikać z silnej potrzeby rozwoju i zapewne wynikały z korespondencji z mistrzem.

Ciekawe jest to, że to co pogodził w sercu Gus jest tak bardzo skonfiktowane w rzeczywistości. Hazel brutalnie żąda "daj mi zakończenie książki" a Van Houten brutalnie uderza "nie bądź jak marionetka, wybij sie z utartych torów".

Na koniec dodam, że nie czytałem książki. Moje przemyślenia są oparte tylko na filmie. Jest wysokie prawdopodobieństwo, że nadinterpretuje. Ciekawi mnie jak ten wątek wygląda w książce.

ocenił(a) film na 4
arrec

Właśnie obejrzałem film. Nie spodobał mi się ani odrobinę, ale Twój komentarz żywo mnie zainteresował. Właśnie ze względu na przyjrzenie się Houtenowi.

Być może moja niechęć do filmu wynika z faktu, że chciałem posłuchać co do powiedzenia ma nieczuły Van Houten - także o wagonikach, a w filmie jego wypowiedzi były przerywane przez główną bohaterkę, której nie polubiłem. Motyw przewodni filmu - romans wg mnie był mdły, sztuczny i naciągany, a film dłużył mi się niemiłosiernie i nie mogłem się doczekać kiedy w końcu ktoś umrze i ta męczarnia się skończy. Dodam, że lubię dramaty i romanse - więc coś z tym filmem jest nie tak. Może - jak wspominasz na początku - jestem już za stary na coś tak infantylnego.

Przyjemnie się czytało Twoje spostrzeżenia. Trudno nawet coś dodać, chyba trafiłeś w samo sedno i wycisnąłeś ile się dało z tego filmu. Mnie trochę dziwi jednak pojawienie się Van Houtena na samym końcu (na zdrowy rozum to trochę niedorzeczne). To pewnie było konieczne, by pokazać walkę emocji kontra umysłu i dodaniu nieco dodatkowej dramaturgii (list od innego nadawcy niż się spodziewano).

Ogólnie film za płytki by przekazać coś wartościowego. Powinno być jakieś ostrzeżenie, że to dla nastolatków.

ocenił(a) film na 2
arrec

Znowu dałam się nabrać ocenom. Mi się ten film zupełnie nie podobał i już miałam mu "nawrzucać", kiedy ostudziłeś mnie słuszną uwagą, że to dla nastolatków:) Masz rację, że młodzieży może się podobać i wzruszać. Mnie drażniła sztuczność emocji, ta amerykańska ideologia "keep smiling" i że wszystko jest zawsze ok, wspaniale i romantycznie i że jesteśmy tacy niezwykli i że nie ma to jak wygłosić poruszającą mowę pogrzebową nad grobem jedynej miłości ;) Historia z holenderskim pisarzem wprowadziła trochę życia, ale za mało było tej konfrontacji bohaterów z nim, nie pokazano żadnej zmiany postawy tej pary po wizycie u niego. Ciekawe są Twoje uwagi o tym wątku, choć myślę, że trochę jednak nadinterpretujesz. Nie było przesłanek w filmie, żeby aż tak głęboko to interpretować. Ja to odebrałam raczej jako zderzenie kultur - amerykańskiej powierzchowności, tych lukrowanych emocji, tych sztucznych zachowań, wiecznego uśmiechu, z europejską, w której jest jeszcze jakiś rozum, a jak się ma rozum to zwykle trudnej jest znosić życie, ale przynajmniej żyje się bliżej prawdy i, paradoksalnie, głębiej się przeżywa świat emocjonalnie. Dałam tylko 2. Mam nadzieję, że gdybym była nastolatką ten film też nie miałby szans u mnie na więcej. Ale gdybym była nastolatką wychowaną w tej kulturze, (komórek, fejsbuka, mcdonaldów, Dana Browna), to kto wie, pewnie by mi się podobał :)

ocenił(a) film na 9
arrec

Być może jestem tylko nastolatką ,ale ja uwielbiam ten film .
Faktycznie film jest tak wyreżyserowany aby przykuć uwagę nastolatków ,w końcu to oni najczęściej odwiedają kina :) ,
ale książka nieco się od niego różni.
Nie wydaję mi się ,żeby była to wojna o duszę Gasa . Van Houten jest rozżalonym pijakiem ,nie potrafiącym poradzić sobie ze sobą po utracie córki ( zmarła na raka w wieku 8 lat . Zupełnie jak Anna .) W e-mailach wymienianych z Gasem oraz Hazel jest zupełnie inny niż ten Houten którego poznajemy po przybyciu do Amsterdamu . ( Jest on Amerykaninem nie Europejczykiem . Wyjechał z Ameryki po napisaniu książki. ) "Nie mam problemu z piciem (...) Mam churchillowski stosunek do alkoholu :moge opowiadać dowcipy ,rządzić Anglią i robić wszystko co zechcę .Poza niepiciem ". tak mówi o sobie podczas wizyty nastolatków , popijając szkocką . Od samego przybycia Hazel i Gusa jest wobec nich arogancki .Nie prawdą jest również ,że zawsze jego " błyskotliwe" wypowiedzi przerywała panna Lancaster . Sam często nagle zmieniał temat . Nie odpisuje na listy Hazel , trzymał w domu worki z listami od fanów - przerażała go rzeczywistość czytelników .Gus natomiast skontaktował się z jego asystentką, pocztą elektroniczną .Kiedy obraża Hazel ta nie wybucha płaczem mówi tylko ,że on nie powie jej niczego czego już nie wie o tej chorobie . Początkowo była zdeterminowana aby poznać odpowiedzi ,lecz kiedy przyjeżdża na pogrzeb Watersa , nie chce już tego od niego , chce tylko pogrążyc się w żałobie . Sytuacja w książce wygląda tak : Hazel po pogrzebie jedzie z rodzicami ,nie jedzie sama . A van Houten wsiada do nich do samochodu . przedstawia się jako "powieściopisarz emeritus ,półprofesjonalnie zajmujący się rozczarowywaniem innych " i prosi o wysadzenie go przy wzgórzu . Dziewczyna nie chce już nic od Petera i kiedy docierają na miejsce chce sie go pozbyc . Kilka dni póżniej kiedy Hazel Grace jedzie do Isaaca ,a on wspomina jej o kontunacji ksiązki napisanej przez ukochanego . Biegnie do samochodu a tam spotyka zapitego autora 'Ciosu udręki 'który przychodzi z przeprosinami i przyznaje Hazel racje oraz opowiada historie swojego życia .Z początku zostaje przeganiany ale dziewczyna decyduje sie go wysłuchać ,Nie jest na niego wściekła poleca mu ,żeby wytrzeźwiał i robił to w czym jest dobry ,napisał kolejną powieść . Dopiero po rozmowie ze swoją przyjaciółką odkrywa ,że wiadomość od Augustusa nie była adresowana do niej lecz do Petera i prosi jego asystentkę o pomoc . Pijak nie chciał przeczytać e-maila ale Lidewij znalazła go i przesłała w załączniku .
Nie zgadzam się również ,że główna bohaterka miała nastawienie infantylnie emocjonalne . Z początku przecież nie chciała, aby miedzy nią i przyjacielem do czegokolwiek doszło . "jestem granatem " .
Naprawdę polecam przeczytanie książki. :)

ocenił(a) film na 7
arrec

"Bardzo ładna BAJKA dla NASTOLATKÓW i nie ma nic dziwnego, że starym prykom (>30lat) infantylność filmu bedzie nieco uwierać. Na wszystko jest czas i miejsce, na teletubisie, muminki i na takie filmy. Dobrze, że jest to naprawdę klasowy film dla NASTOLATKÓW. Postacie są autentyczne, humor naturalny, rytm filmu spokojny, a temat trudny i rzadko podejmowany przez kulturę młodzieżową."

Nic dodać nic ująć.

Jedyną niecukierkową postacią w tym filmie jest Van Houten. Lukier wbrew pierwszej scenie leje się strumieniem, stąd też wysokie noty tego filmu. Bez urazy dla osób, dla których to ważny film, ale dla mnie to taka ambitniejsza, ze względu na poważny temat "Hannah Montana".