Film potrafi urzec i wzruszyć na tyle, że przyćmiewa to wszelkie wady czy niedorzeczności scenariusza.
Faktycznie trudno uwierzyć by facet głównej bohaterki mógł być prawiczkiem (stanowiąc niemal ideał faceta - doskonale zbudowany, wysoki, z sześciopakiem, bardzo pewny siebie, z poczuciem humoru i wygadany - może warto go było jednak trochę odidealizować), nienaturalne jest też klaskanie ludzi na widok dwóch dzieciaków całujących się w pokoju Anny Frank. Bo też niezbyt jest to odpowiednie miejsce.
Poza tym scenariusz powinien być nieco przycięty, bo pod koniec jest nadto rozciągnięty.
Mimo wszystko nadal jest to świetny film, jeden z lepszych tego roku - jednak na dziesiątkę z pewnością nie zasługuje.
Teraz dałbym mu 8+/10, choć serducho zostawiam - niewiele filmów potrafi dać takiego emocjonalnego kopa.
Oni znajdą niedorzeczności scenariusza wszędzie, co nie przeszkadza się wzruszyć jak to miało miejsce tutaj, sam narrator w trailerze pękł:)
I chyba o to w ogóle chodzi w kinie, w pewnym sensie trzeba "kupić" konwencję, wciągnąć, sprawić, że widz po prostu jest w środku. Jak to się uda to można wybaczyć wiele (albo nie zauważyć :). "Gwiazd naszych wina" ma jak najwięcej wzruszyć, nawet nie udają że nie, no i robi to dobrze.
Byłam przygotowana na płacz, zostałam ostrzeżona, dlatego sobie przygotowałam HT na obejrzenie po, na rozładowanie :)
Banał goni banał! Ten film jest tak do bólu banalny i wypełniony taką masą sztampy i wszystkiego co już widzielismy w kinie, że marnowanie 2 godzin na jego oglądanie jest wręcz profanacją.
Równie dobrze mógłby go wyreżyserować Paulo Coelho ;)
W ten sposób możnaby powiedzieć że "Życie jest piękne" to sztampa, bo powiela schematy - ot, wiele było filmów o holocauście i wiele komedii. A że komedii o holocauście nie było?
Ja akurat nie widziałem filmu romantycznego (komediodramatu? tragikomedii? ciężko powiedzieć) o ludziach chorych na nowotwór i dlatego historia nie wydała mi się sztampowa, a ich historia mnie poruszyła.
Banał - oczywiście. Jednak naprawdę urzekający miejscami, miejscami bardzo wzrusza, a jest też spojrzeniem z innej perspektywy, z której jeszcze tego tematu nie widziałem.
Hahhaha.. Porównywać to "dzieło" to "Życie jest piękne". Znokautowałeś mnie.
Nieee, nie chodzi o powielanie schematów. Wiesz, można powiedzieć, że Ferrari też powiela schematy, bo ich samochody mają 4 koła i silnik. Ostatecznie każdy film, dźwięk, każde dzieło literackie jest kopią czegoś co już powstało. Pytanie jest o formę. Tutaj jest ona kulawa, banalna, infantylna i potwornie płaska! Nie ma tu nic nowatorskiego. Mogę wymienic dziesiątki filmów o umieraniu, z których każdy wnosił więcej niż to, poczynając od "Mojej dziewczyny" a kończąć na "W stronę morza".
Oczywiście rozumiem, że teraz jest moda na filmy dla nastolatków i że ten konkretny film jest skierowany do konkretnej grupy odbiorców. Niemniej ocena jest mocno zawyżona.
Napisałem w kontekście mieszania gatunków, a nie jakości obu filmów.
Nie wydaje mi się by przyrównywanie "Gwiazd naszych wina" do "Mar adentro" ("W stronę morza") było sensowne, bo te dwa filmy są od siebie zupełnie różne. I mówią o czymś zupełnie innym - "Mar adentro" to film konkretnie o eutanazji i uwalnianiu się z więzienia jakie stanowił jeden pokój i wózek dla sparaliżowanego człowieka. Człowieka który sam chce skończyć swoje życie.
I chociaż film jest bardzo dobry to również arcydziełem bym go nie nazwał (w nieco podobnych tematach to "Motyl i skafander" albo "Za wszelką cenę" są znacznie lepsze).
"Gwiazd naszych wina" to dwóch nastolatków którzy są chorzy na raka i próbują się cieszyć życiem póki mogą.
Ujęcie tematu zakochiwania/miłości z ich perspektywy wydawało mi się akurat dość nowatorskie.
Poza tym film nie musi być nowatorski - oczywiście fajnie jeśli jest - ale jeśli powiela schematy będąc przy tym bardzo dobrym filmem, który się dobrze ogląda i który zapewnia rozrywkę na poziomie, albo potrafi naprawdę poruszyć, czy dać do myślenia - to czemu nie?
A filmów które potrafią wzruszyć tak jak "Gwiazd naszych wina" nie ma wiele. Tylko trzeba kupić konwencję.
Nie powiedziałbym bynajmniej że film jest skierowany do konkretnej grupy odbiorców, bo trafia do szerokiej grupy widzów - potrafi wzruszać niezależnie od płci i wieku (z tym że nie wszystkich).