Poszłam na niego do kina wczoraj zachecona wysoka oceną...
Po pierwszej godzinie zaczęłam się zastanawiać czy nie wyjść. Ile juz widzialam filmow podobnych,
dramatów o ludziach chorych na raka.
Film napewno nie do ogladania w kinie, w domu na dolujace dni..
Ja tylko czytałem książkę i przyznaję że podobne takie na rak-tach to wyciskacze łez bo ile jest takich książek z dobrym zakończeniem? Szkoda tej Esther, takie choroby dotykają z reguły porządnych ludzi
Być może klimat rzeczywiście odpowiada bardziej seansowi w domowym zaciszu, ale to nie jest dwugodzinna tragedia! Przez 3/4 filmu cała sala śmiała się z naprawdę dobrych dialogów, więc nie jest to stricte dramat.
Poza tym, to bardziej historia tych dwojga niż raka. On pełni rolę wybitnie drugoplanową.