W ciągu ostatnich kilku tygodni wszędzie widzę reklamy książki i filmu. Właśnie skończyłem czytać
książkę i przyznam szczerze, że niczym mnie ona nie zaskoczyła, a tym bardziej nie wzruszyła.
Wiadomo, temat śmierci nie jest łatwy, ale mi po prostu nie podobał się styl autora i generalnie
cała fabuła. A wy co myślicie o książce?
Przede wszystkim rozplanowanie fabuły - książka jest dość krótka, praktycznie niewiele się w niej dzieje, miłość dwojga bohaterów rodzi się szybko i równie szybko umiera. Końcówka się dłuży, pomysł z oparciem fabuły o zainteresowanie głównej bohaterki jakąś książką był dla mnie dość dziwny. Z jednej strony podoba mi się to, że główna bohaterka nie marudzi nad swoim losem, ale z drugiej strony te pseudofilozoficzne wywody (zwłaszcza Augustusa) są momentami niedorzeczne. Książka jest chyba zbiorem przemyśleń autora na temat choroby i śmierci, bo momentami Hazel i Augustus mówią jednym głosem. Pojawia się też postać pisarza-pijaka, która jest dla mnie nieciekawa i przypomina trochę Augustusa za 40 lat. Nie twierdzę, że książka jest zła, ten brak staranności autora, niechlujność, ma swój urok, ale mnie nie chwyta za serce ;)
Przecież taki zachwyt to rzecz jak rzecz jak najbardziej mylna. Wystarczy przypomnieć sobie ostatnie lata, np. taki Zmierzch :)
Rzeczywiście miłość szybko się narodziła - zwłaszcza ze strony Gusa, jeśli chodzi o Hazel musieliśmy troszkę dłużej poczekać. Co do innych rzeczy, które wymieniłeś - mi się podobało, ale rozumiem że Ty masz inne zdanie ;)
trzeba wziąć pod uwagę też to że Augustus zainteresował się Hazel bo była podobna do Caroline Mathers (jak ktoś nie czytał to nie wie) dopiero poznając ją się zakochał
Oj, nie zgodzę się. Przecież nie zakochali się w sobie od razu - z początku to Augustus był zainteresowany i zamęczał ją esemesami itd, a kiedy poznali się lepiej to tak - całkiem szybko się zakochał, jednak nie powiedziałabym tego o Hazel. Uczucie z jej strony pojawiło się później niz z jego.
Poza tym mówisz że miłość wzięła się znikąd - a widze, że jesteś fanem Igrzysk śmierci (ja też,swoją drogą) a przecież tam uczucie Peety do Katniss narodziło się baardzo szybko, a ze strony chłopaka to było chyba już coś więcej zanim tak naprawde ją spotkał i nigdy z nią nie rozmawiał. Chociaż nie jestem pewna co do tego ostatniego, popraw mnie jeśli się mylę ;)
wszystko zależy od czytającego, każdy odbiera książkę inaczej -one są lustrami duszy.