Jestem zszokowana tyloma przychylnymi komentarzami, ocenami tego filmu. Obejrzałam go niedawno z nastawieniem, ze będzie naprawdę dobry, ale bardzo się zawiodłam. Przede wszystkim film był koszmarnie nudny, za długi jak na taką tematykę a tematyka cóż, nie do końca w moim guście, aczkolwiek są filmy o podobnym motywie, które mnie rzekły i na których naprawdę płakałam. Ten to nic odkrywczego, nic zaskakującego, nic nie urzeka. Trochę podobny do "Love story" (który, swoją drogą, też mi się nie podobał) zwyczajnie nudny, monotonny, podobnie jak parę osób w innych komentarzach, czekałam aż ktoś umrze... to dopiero smutne. Szczerze mówiąc "liczyłam", że oboje odejdą, może wtedy byłoby to coś innego... słaby, niestety i miałki w dodatku.
Zgadzam się, film baaardzo słaby. I te wydumane pseudofilozoficzne przemyślenia... żenada, naprawdę. Ogólnie nie jestem fanką tego typu gatunku filmów, ale uważam, że "Szkoła uczuć" o wiele ciekawsza, a tutaj kilka razy musiałam przewinąć, bo bałam się że usnę...