bardzo przeciętny film, miejscami żenująco słaby. bez zachwytów, wzruszeń czy specjalnego
zaciekawienia. postać pisarza grana przez Dafoe to chyba najgorsza kreacja, w jakiej dane mi było
zobaczyć tego aktora.
Bez zachwytów i wzruszeń? Chyba w kinie nikogo nie było, bo jak sala kinowa jest wypełniona, to na zmianę są śmiechy i płacz :)
to moja subiektywna opinia i sposób, w jaki ja odebrałam ten film. owszem, inni zagłuszali momentami smarkaniem :)
W sumie ciekawi mnie fakt, czy ktoś kogo film nie poruszył poszedł na seans przypadkiem czy ma po prostu inny poziom wrażliwości niż większość? To nie jest złośliwe, po prostu mnie to zastanawia.
ponownie odpowiem ze swojego punktu widzenia - poszłam na film nieprzypadkowo, zainteresował mnie i myślałam, że realizowany temat, mimo że ciężki i odpowiedzialny, zostanie ukazany w jakiejś dobrej ramie artystycznej. niestety, większość filmu sprowadza się do banałów dla nastolatków. odpowiadając więc na Twoje pytanie - to chyba inny poziom wrażliwości ;)
Jeżeli film ci się nie podobał, to i tak polecam przeczytać książkę, bo w niej ta historia nie jest przedstawiona tak banalnie.
z chęcią sięgnę po lekturę, książki prawie zawsze wypadają lepiej niż ich adaptacje ;) dzięki!
polecam lekturę w języku angielskim. jest pisana lekkim językiem, a polskie tłumaczenie bardzo zubożyło treść :D niestety, naprawdę nie ma porównania.
tym lepiej! teraz to już naprawdę chcę przeczytać książkę. orientujesz się może gdzie najlepiej się rozejrzeć za oryginałem?
Polskie tłumaczenie jest słabe. Znalazłam nawet błędy. Polecam wszystkim czytać po angielsku.
I niestety muszę się po części zgodzić, że bardzo "amerykański" film. Głównie mam na myśli styl gry aktorskiej i rozegrania formalnego kolejnych scen. Nie znam się na kinematografii, więc nie umiem tego ponazywać mądrymi słowami, ale wiadomo o co chodzi, Jesteśmy Europejczykami i zawsze świat bohaterów amerykańskich będzie dla nas ciut...niewiarygodny. Choć ja czytałam wcześniej książkę, więc właściwie to wszystko nie było wielką przeszkodą we wczuwce i wzruszeniu, mój odbiór był bardziej przeżywaniem historii z książki jeszcze raz.
Natomiast bardzo mi się podobała gra aktora w roli Augustusa. To znów chyba jest smaczek tylko dla fanów książki. Biorąc pod uwagę te sprzeczności w bohaterze, jakie opisał Green, wyszło to moim zdanie idealnie, z zachowaniem całej jego arogancji, ale też naiwności i nie wiem, głupkowatości pomieszanej z inteligencją. I super, że wzięli naprawdę młodziutkiego aktora.