kiedy film zaczyna się od monologu tej laski, że ta historia nie będzie opowiedziana ładnie, ale prawdziwie, wbiłam się w fotel i myślę: no, dawać coś dobrego.
niestety, film okazał się słodki do bólu. określenia mogłabym wymieniać bez końca: oklepane schematy, proste dialogi itd. co najlepsze- przez dużą część filmu,
myślałam, że: a spoko, pewnie ta parka jest z gimnazjum i dlatego ten brak scen, które by ruszyły mój mózg do myślenia. ale jak okazało się, że Hazel chodzi do lokalnego collage'u to
całkiem oszalałam. żadna osoba w jej wieku i, co ważniejsze, z taką historią nie zachowuje się i nie mówi tak optymistycznie i prosto jak jednorożec na haju.. przez to
film dla mnie jest niewiarygodny i dziecinny niczym seriale z disney channel
Hazel mówi optymistycznie? Oglądałyśmy zatem dwa różne filmy. Hazel jest do bólu realistyczna, co inni odbierają jako pesymizm. Nie mami sie zapewnieniami, że będzie dobrze, to ona zwraca uwagę matce, że nie "jeśli umrę" tylko "kiedy umrę", to ona drwi z pompatycznych gadaek o "walce z rakiem" i byciu "dosłownie w sercu Jezusa". Słodycz jest tylko w jej miłości do Gusa, poza tym nic nie jest słodkie. A miłość musi być tak słodka, inna być nie może, bo jest na nią tylko chwila, trzeba przeżyć cały romans w 5 minut. Zapewne cierpiąc na śmiertelną chorobę wszyscy zdajemy sie innimi pompatyczni, bowiem przestajemy być zdolni do rozmów o nic nie znaczących drobiazgach. Wszystko jest intesywniejsze, bardziej kolorowe i bardziej czarno-białe.
Na tym filmie nie trzeba było dużo myśleć, to nie film do myślenia. To film do odczuwania.
Macie trochę racji, nic wielkiego. Oryginalnych dialogów brak tak jak i scen. Zawiodłam się na tym filmie. Koniec ledwo co oglądałam. Jakoś nie mogłam się wczuć w te emocje bohaterów. I to nie wynika z tego, że jestem nieczuła. Po prostu jakoś nie pokochałam tych postaci. Zaznaczam, że nie czytałam książki.
I tak ktoś mądry zaraz napisze, że filmu nie zrozumiałaś i jesteś wypraną z emocji maszynką ;)
Za to ciężko nie zgodzić się z postem. Postacie rzeczywiście nie są ani szczególnie interesujące, historia nie porywa. Większość widzów widywała już znacznie ciekawsze wątki dotyczące śmiertelnych chorób i umierania.