Nie jestem jakimś wielkim fanem GW, ale z pewnością nie przechodze obok tego obrazu obojętnie, jednak oglądając ten film dostrzegam wiele rzucających się w oczy absurdów:
1)Główny bohater potrafi naprawiać kosmiczne ścigacze, bedac w wieku przedszkolnym robi sobie inteligentnego robota, a mimo to jest niewolnikiem jakiegos prymitywnego stworka.
2)Najśmieszniejsze są te pomieszczenia mieszkalne - lepianki wypełnione sprzętem elektronicznym i zaawansowanymi technologiami. Wszystko "poszło do przodu", tylko architektura zatrzymała się na poziomie domków z błota:)
3)Obok ścigaczy i statków kosmicznych, o których dzisiejszym naukowcom nawet się nie śniło, różnej maści istoty poruszają się na mamutach i wielbłądo-podobnych zwierzakach...
4)Dzieciak w lepiance potrafi skonstruować super inteligentnego robota, a potężne imperium zła dysponuje śmiesznymi, które w walce padają jak muchy...
Film oceniam na 7. Takie lekkie i przyjemne w oglądaniu kino komercyjne.
1. Genialny dzieciak z biednej dzielnicy. Blisko zatrzymali się łowcy talentów i go przygarnęli. Zresztą kto inny miał się tam nim zająć :)?
2. Też mnie to kiedyś śmieszyło :). Ale to wina konwencji.
3. Jak widać, nic nie zastąpi wiernego wierzchowca.
4. A ten super inteligentny to niby niezniszczalny był? Najwidoczniej imperium stawiało na ilość, nie jakość ;).