Ten film to dno. Nudny, głupi i jeszcze badziewne efekty specjalne. I jeszcze na dokładkę drewniany wątek miłosny... Odradzam oglądanie tego szajsu inteligentnym ludziom, reszta niech sobie ogląda!
Jestem fanem sagi, ale muszę przyznać, że film jest słaby:( Oglądałem jak byłem mniejszy i nie zrobił na mnie takiego złego wrażenia i trzeba było żyć wyobrażeniami... Obejrzałem przed chwilą na jedynce i szok.
Efekty specjalne rażą sztucznością, tła wyglądają jak makiety, design kosmitów i innych stworków do bani i kicz wylewający się z każdego ujęcia. To tyle jeżeli chodzi o sprawy techniczne.
Poza tym słabe i infantylne dialogi. Nieporywające walki. I niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego Anakin przez 10 lat nie odwiedzał matki, nie próbował dowiedzieć się co z nią i nie wykupił z niewoli?
Po drugie. Dlaczego Hrabia Dooku, sprawiający wrażenie człowieka inteligentnego, nie zdziwił się zbytnio obecnością dwóch Jedi, nie poddał ich torturom, nie starał się dowiedzieć, co tam robią i zamiast zorganizować ochronę planety, zorganizował huczny "festyn"?
Odpowiadam na pierwsze pytanie - pewnie nie miał okazji, żeby się urwać z lekcji. To była jego pierwsza samodzielna misja bez nadzoru Obi-wana, pomimo, że miał nakaz, aby nie podejmować decyzji bez konsultacji z radą Jedi nie potrafił zapanować nad swoim strachem wywołanym snami o matce.
Drugie pytanie w kwestii Dooku - on postępował tak, aby wykonać rozkazy swojego Pana, jednocześnie chcąc działać na własną rękę. Innymi słowy zależało mu tylko na tym, aby wywołać wojnę na skalę galaktyczną. Jedynym zaskoczeniem dla niego było to, że Jedi odkryli Armię klonów, zanim separatyści zaatakowali republikę jako pierwsi.
No twoja odpowiedź na drugie pytanie wydaje się sensowna:)
Ale na pierwsze dalej nie widzę logicznej odpowiedzi. Mam rozumieć, że Jedi mieli zakaz widywania się z bliskimi? Nawet jeżeli matka cierpiała, działa się jej krzywda i była w niewoli?
moim zdaniem dno reprezentują ludzie, którzy nie potrafią ocenić filmu inaczej niż słowami "super" i "dno" - jest wiele filmów, które mi się nie podobają, ale tylko niektóre nazwałbym dnem - np. trzecia część wiecznego studenta albo another gay movie - to jest prawdziwe dno - atak klonów przy tych filmach to mistrzostwo
A moim zdanie dno dna reprezentują ludzie którzy określają mianem dna ludzi którzy oceniają słowami "super" i "dno"... Muahahaha chyba się zamotałem LOL
Niby tak ale Ty do porównania przytoczyłeś jakiś szajs którego nikt nie ogląda a gwiezdne wojny to pseudo epickie kino za wiele mln zielonych dolarów. Nowa seria jakoś mi się nie podoba a ta część jest szczególnie słaba.
Są tacy Jedi, którzy nigdy nie ujrzeli swoich bliskich. Jedi szukali dzieci wrażliwych na moc w wieku do 6 lat, czasami zabierając ich od rodziców nawet po urodzeniu, a zresztą częścią szkolenia na Jedi jest panowanie nad własnymi emocjami i wyborem miejszego zła. Anakin nad swoimi emojami jak wie każdy widz Sagi czasami nie panował, co go w efekcie zgubiło.
Nie wiem czy oglądacie czasem animację Wojny Klonów - ale np. w Ataku Klonów ten bunt Anakina jest bardzo widoczny w przeciwieństwie do serialu. Niby Anakin w Wojnach Klonów działa na swój sposób, ale nie widać po nim tego gniewu. No i przez to jego przemiana w Zemście Sithów jest teraz dla mnie jakoś mało przekonywująca.
Tylko wiecie, mnie nie dziwi, że Anakin nagle poleciał znaleźć matkę, mnie dziwi dlaczego nie zrobił tego wcześniej. Matka przebywała przecież w niewoli.
Był zakaz spotykania się z rodziną?
Wiesz, w filmie nie było o tym mowy, ale np. w książkach z serii star wars Anakin wspomina że tęsknił za swoją matką, ale treningi i misje zajmowały mu tyle czasu że nie miał kiedy po nią polecieć. Oprócz tego zakon Jedi starał się nie dopuszczać do takich spotkań rodzinnych bo zakładał że Jedi nie mogą się przywiązywać do bliskich osób czego przykładem filmowym właśnie był Anakin, który świrował po stracie matki i Padme.
Tak, można powiedzieć, że był zakaz. Oni nie mogli się z nikim wiązać duchowo, mieli nie znać i nie pamiętać swojego życia przed przystąpieniem do zakonu i w większości tak to wyglądało. Dlatego tak niechętnie zgodzono się na szkolenie Anakina, bo był już za stary, pamiętał matke i towarzyszyło mu wiele emocji z wczesnym życiem, no i chyba każdy wie jak to się skończyło. I dlatego też tak ważne było, by szkolić Jedi od zupełnie wczesnych lat życia.
A poza tym Anakin nie wiedział, że matka jest w niewoli, dopiero na Naboo wyczuł, że cierpi. Była to jego pierwsza samodzielna misja, więc wykorzystał okazje, choć nie powinien.
Racja. Najgorsza część Gwiezdnych Wojen. Pan Lucas był chyba w słabej formie. Zamiast pożądnej produkcji Sci-Fi powstało nudne "love story". Nie polecam, chyba że jesteście masochistami.
Bzdura. To "love story" musiało być wyraźne żeby wytłumaczyć przemianę Anakina w Vadera. Ta część jest ok w odróżnieniu od Widma
Raz mówią, że Mroczne Widmo było super, a Atak Klonów beznadziejny, a raz, że zupełnie odwrotnie. Ech :p
No z tymi efektami to się nie zgodzę. Owszem Anakin wygląda jak połączenie sekty Kriszna z samurajem, a Padme jak Szpieg z Krainy Deszczowców w wersji bialej ;-), ale moim zdaniem warto zobaczyć.
No tu się nie mogę nie zgodzić z tymi efektami to przesada. Pamiętacie jak wygląda oryginalna trylogia?
No niestety, Attack of the Clones to jakieś nieporozumienie i pomyłka przy pracy. Poziom prequeli jest dużo, dużo niższy niż starej trylogii, która też nie ustrzegła się od dennych momentów (głupawe wyrazy twarzy Lei non-stop, czasem męczące przekomarzania się Hana i Lei itd), ale była świetnie zgraną produkcją filmową. AOTC - nawet w sumie nie wiem, co napisać... Drętwe aktorstwo, wszystko na bluescreenie (i to niestety bardzo widać), dość nierealistyczne efekty specjalne (przekolorowane - za duże nasycenie barw, bardzo często prześwietlone sceny - ludzie, przecież światło słoneczne tak nie wygląda!). Nie obejrzałbym tego filmu drugi raz po prostu. Ja nie wiem, co Lucasowi padło na ten jego starzejący się mózg. No ale cóż, nigdy nie sprawiał wrażenia geniusza i elokwentnej osoby w wywiadach, ta trzęsąca się galareta, która tylko chce zarobić $ za wszelką cenę.
Niestety, ale jako wieloletni fan Star Wars muszę się z Tobą zgodzić. Nowa trylogia to porażka. Papka stworzona dla dzieci, żeby wyciągnąć jak najwięcej kasy. Mam tu na myśli głównie "Mroczne Widmo", które po prostu odpycha od siebie przez żałosną postać Jar-Jar Binksa i równie żałosną bitwę na Naboo. Jedynie finałowa walka na miecze świetlne wypadła bardzo dobrze. "Atak klonów" to przede wszystkim najbardziej drewniany wątek miłosny jaki w życiu widziałem i przesyt efektów specjalnych, dzięki którym film wygląda jak obficie przystrojona choinka bożonarodzeniowa. Trzecia część ledwie się wybroniła, chociaż i ją dzieli przepaść od starej trylogii. Dobrze, że przynajmniej muzyka pozostała na dawnym- genialnym poziomie :)
Przepraszam, że pytanie niezwiązane z wątkiem, ale nie chcę zakładać oddzielnego tematu. Skoro armia klonów została stworzona dla Dooku, dlaczego użyli jej później Jedi?
To jest dość pokrętny wątek, ale postaram się to wytłumaczyć w trzech zdaniach. Dooku podszył się pod nie żyjacego Jedi Sifo-Dyjasa, gdy już sam odszedł z zakonu i przeszedł na Ciemną stronę Mocy, gdyż Sithowie planowali rozpętanie wojny na skale galaktyczną aby dać Palpatine'owi vel Sidiousowi większe przywileje we władzy i wydłużyć kadencję jego rządów. Pozornie armia została stworzona po to aby mogła służyć dla republiki, bo Dooku zdążył na polecenie Sidiousa utworzyć drugą armię droidów Separatystów, aby istniał pretekst do rozpętania wojny, w rzeczywistości Palpatine który potrafił zręcznie manipulować swoimi sojusznikami i wrogami, wywołując Wojne klonów chciał wyeliminować na froncie walk jak najwięcej rycerzy Jedi, którzy w obliczu wojny zostali mianowani stopniem generała, a ostatnim gwoździem do trumny zakonu Jedi był rozkaz 66 gdyż klony miały zakodowany w swoim genotypie posłuszeństwo bezdyskusyjne na wykonywanie rozkazów . W bardzo dużym skrócie armia klonów była koniem trojańskim - Jedi się wydawało że szturmowcy są ich sojusznikami w walce z armią droidów.
Ja tylko dodam, że oprócz tego, że chcieli wyeliminować jak najwięcej Jedi na frontach to chcieli ich odciągnąć od świątyni i rozsiać po całej galaktyce. Ostatecznie kto wie jak by się potoczył atak na Świątynię gdyby był tam mistrz Yoda, Ayla Secura i Ki Adi Mundi. Choć śmieszne było, że Anakin pokonywał najznamienitszych rycerzy. Tak wiem ciemna strona i ta niby przewaga, ale nadal tam była jakaś część rady.
Yoda, Ki-Adi, Plo Koon, Stass Alie, Coleman Kcaj i Obi-Wan byli poza Courscant. Windu, Kolar, Fisto i Tinn zginęli podczas próby aresztowania Sidiousa. Jedyny członek rady obecny w świątyni podczas rozkazu 66 to Shaak Ti (której zresztą udało się przeżyć). Poza nią był jeszcze Cin Drallig - fechmistrz świątyni. Więc w sumie nie ma co się dziwić, że tak łatwo mu poszło.
Ludzie . Jeśli uważacie ,że jesteście fanami Sagi a nie lubicie tej części to tak na prawdę nie jesteście !!! Żeby być fanem trzeba wiedzieć to co jest i lubić "sześciologię" a co więcej ksiażki , komiksy itp ...
Generalnie większa część jedi była na froncie i zginęła w taki sposób jak Mundi, Secura czy Koon. W świątyni byli pewnie nieliczni mistrzowie (z Rady tylko Shaak Ti) i rycerze, ale co to zmieniało? Skywalker nie poszedł do świątyni sam, tylko z legionem szturmowców. Ci których nie mogły wykończyć klony zabijał Anakin, bez większych problemów zresztą (patrz Drallig). Problemem tej części jest właśnie brak scen z walki w świątyni, ale wyglądało to pewnie jak Geonosis. Tam były przecież dwie setki rycerzy i mistrzów (w tym znaczna część Rady), a mimo to przegrali i przeżyło zaledwie dwudziestu.
"Tam były przecież dwie setki rycerzy i mistrzów " Na Geononis było aż tylu Jedi ? Cięzko mi w to uwierzyć. Moim zdaniem liczba Jedi w kadrze, gdy mamy ujęcia panoramiczne całej areny z góry to 50 - 70. Może maksymalnie 80
Dokładnie to 212. Mówisz pewnie o tym kadrze, gdzie jedi biegli do walki z droidami, tak? No tam faktycznie mogło być ich około 80, ale weź też pod uwagę że bardzo dużo było ich na samych trybunach, i że wszystkich w jednym kadrze nie złapano.
Tak właśnie to ujęcie miałem na myśli. Ono chyba było tuż przed tym zanim Anakin i Obi-wan otrzymali miecze do rozcięcia łańcuchów na rękach.
Komercyjne gówno i tyle, dobre do dymania fanów na kase w kinie po raz kolejny tym razem w 3D
pozdrawiam
Ash_Williams - czy ty jesteś chory psychicznie??? Przecież to jest jeden z najlepszych filmów na świecie!!!!!!!!!
ogarnij, każdy ma prawo do własnego zdania. 4-6 = najlepsza trylogia na świecie 1-3 = nieporozumienie.....
Oglądając części 1-3, podczas większości scen tylko czekałem na pojawienie się wielkiego napisu na środku ekranu : "FATALITY". Stara trylogia miała niezapomniany klimat i zawsze chętnie się do niej wraca. Nowe filmy to przeciętniaki bez klasy i polotu. Stwierdzam to z przykrością, gdyż liczyłem na coś epickiego, ponieważ naprawdę tkwił w nich ogromny potencjał.