PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1465}

Gwiezdne wojny: Część II - Atak klonów

Star Wars: Episode II - Attack of the Clones
2002
7,2 232 tys. ocen
7,2 10 1 231729
5,3 45 krytyków
Gwiezdne wojny: Część II - Atak klonów
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część II - Atak klonów

Na tle innych części wypada drewnianie. Dłużyzny, takie sobie efekty specjalne, jak z serialu z końca lat 90-tych puszczanego 5 raz w TV, taka sobie gra aktorów, nie wykorzystany potencjał niektórych scen np rzeź Tuskenów, końcowa walka Anakina z Hrabią, drewniany Anakin, niektórzy kosmici pasujący prędzej do "Kosmicznych Jaj" itp
A więc 1 punkt dla McGregora, 1 dla Lee, że mu się chciało, 1 za akcent komediowy z robotami, 1 za dziadka Yode, który dotąd smigał o lasce, a tutaj pokazał, że umie robić szabelką świetlną, 1 za Kita Fisto, który śmiejąc się rozbraja C3PO nie bedącego do końca sobą ;)

Arg

Mnie również bardzo rozczarowała ta część. Osobiście uważam 'Mroczne widmo' za znacznie lepszą. Fatalnie wypada postać Anakina. Jeśli ludzie tak narzekali na chłystka w części pierwszej, to nie wiem jak może się podobać Christiansen - Anakin w jego wykonaniu jest fatalnie zagrany, zero autentyczności, nic z grozy; aż żal było mi patrzeć na Natalie Portman, że większość scen musiała z nim dzielić, wątek romantyczny zupełnie upada.
Ogólnie szokiem dla mnie była mizeria w wykonaniu tak wspaniałych aktorów. Jedynie McGregor wyszedł z twarzą, zaś oglądając resztę - po ich twarzach nie mogłem pozbyć się wrażenia, że "tu się gra". Nie wiem czy faktycznie Lucas ma aż tak fatalny wpływ nawet na tak znakomitego aktora jak Samuel L. Jackson.
Filmu nie ratują nawet efekty, których sztuczność bije po oczach i to znacznie bardziej niż w Epizodzie 1 (walka na arenie, Anakin ujeżdżający na łące stwora). Na plus trzeba zaliczyć znikomą obecność Jar Jara, muzykę i chyba wsio.
Dla mnie zdecydowanie najsłabsza część, choć to wciąż Gwiezdne Wojny więc na większość tych wad po prostu przymykałem oczy i starałem się czerpać przyjemność z oglądania, co, koniec końców, udało się więc nie jest aż tak źle :)

ocenił(a) film na 5
MMK

Na niektóre wady, aż przykro patrzeć --> drewno Anakin (Christensen), efekty jak na XXI wiek... nie skomentuję tego. Wstyd...

MMK

4/10
Spodziewałam się więcej, niestety się rozczarowałam :/ Christensen może się nadaje wizualnie do roli Anakina, ale talentu to on nie ma.. Sceny "romantyczne" [buehehehe:D] pomiędzy Anakinem i Amidalą były chyba najbardziej drętwe :|

MMK

Obawiałem sie linczu ze strony zagorzałych fanów, ale widzę, że jednak nie tylko ja mam taką opinię. Kumpel powiedział, że się przez tą część zraził do nowej serii. Wyszła nudna bajka. Większą przyjemność czerpałem z lektury komiksu, po który pobiegłem zaraz po tym jak sie ukazał w związku z premierą Ataku Klonów te kilka lat temu - nic specjalnego ale jednak.

ocenił(a) film na 5
Arg

Arg

Ja Cie na pewno nie będę atakował - bo się z Tobą zgadzam! Mam wprawdzie do tego filmu ten jeden mały sentyment,że poszedłem do niego do kina tuż po zdanej maturze - to były czasy! :) Ale poza tym... Muzyka piękna, plenery planety Amidali też, natomiast treść, logika wydarzeń i gra aktorów pozostawiają sporo do życzenia. W tej cześć z przyszłego Lorda Vadera zrobili zakochanego kundla i seryjnego morderce w jednym - doskonały główny bohater! ;) Czarnego charakteru z prawdziwego zdarzenia nadal brak bo Christopher Lee znany także jako hrabia Dookula ;) pojawia się stanowczo za późno i na zbyt krótko. Wizerunek Jedi nadal jest niszczony jako, iż w tej części uskuteczniają oni genialny plan poświęcenia dziesiątek swoich ludzi w imię ratowania trzech więźniów - bardzo mądre i wierne filozofii jaka Jedi rzekomo wyznawali o czym wspomniane jest w EP III. Akcja wlecze się, jest raczej nieciekawa i bardziej przypomina nudnwy serial detektywistyczny niż pełną rozmachu epicką opowieść. Ogólnie: 5/10

Picard

Sam długo zastanawiałem się jak ustosunkować się do tej części, ale świetnie pomogło mi zdanie z postu Arq – niemal przez cały film czułem się właśnie tak jakbym oglądał produkcję klasy serialu z końca lat 90 puszczanego po raz piąty w TV, a nie Star Wars.
I w zasadzie gdyby nie Natalie Portman, Samuel L. Jackson, McGregor, Lee nie byłoby czego wspominać, bo poza obsadą (i muzyką) film nie oferuje niczego więcej niż wspomniane seriale – i to w sumie jest największym szokiem.
I może to tylko złudzenie, ale naprawdę – ‘Mroczne widmo’ wydaje mi się o klasę lepsze.

ocenił(a) film na 8
MMK

Nie będę nikogo obrażać ani nic takiego, bo chociaż jestem fanką Gwiezdnych Wojen to szanuję zdanie innych. Każdemu może się to podobać bądź nie. Mnie się ogólnie strasznie podobało, utrzymało w napięciu. Ale niektóre kwestie mi się nie podobały. No i zgadzam się co do tego, że Christensen jest bardziej sztywny niż roboty...
Teraz z kolei ja proszę, żeby mnie nie zlinczować :)

ocenił(a) film na 7
Arg

Zgadzam się z autorem tematu. Mimo iż mi się podobał nawet bardzo i dałem ocenę 7/10 to jakiś niedosyt pozostał. Gra aktorów i nuda - największe minusy. Miło się oglądało.