PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1465}

Gwiezdne wojny: Część II - Atak klonów

Star Wars: Episode II - Attack of the Clones
7,2 226 960
ocen
7,2 10 1 226960
5,2 24
oceny krytyków
Gwiezdne wojny: Część II Atak klonów
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część II - Atak klonów

Lucas zbastował i przestał niszczyć własne dziedzictwo, co nie znaczy,że jest dobrze. W dalszym ciągu ciągnięta jest niezbyt ciekawa historia, na szczęści wątki polityczne i cała otoczka, której nikt nie rozumie - z tymi całymi Federacjami Handlowymi i innymi bzdurami - została zepchnięta na drugi plan. Na pierwszy niestety wysunięto wątek Anakina, przede wszystkim jego miłość do Padme i zaczątki przejścia na Ciemną Stronę Mocy. Niestety, do roli Anakina wybrano Christensena - człowieka pozbawionego ekspresji i talentu aktorskiego, który tak niejednoznaczną i ciekawą postać zamienił w płaczliwego gówniarza i idiotę. W romansie nie pomagają suche dialogi o piasku i byciu gładkim i miękkim ani realia prawdziwego życia - wojna wisi w powietrzu. I tu pojawia się wątek armii klonów, który jest najciekawszy i to on powinien być na pierwszym miejscu. Wszystko co z nim związane oraz perypetie Obi Wana są po prostu świetne. Niestety epizod poprzetykany jest (po raz kolejny) wątkami pojawiającymi się z dupy i nie mającymi żadnego usprawiedliwienia: Jango daje materiał genetyczny i mieszka w miejscu, gdzie tworzona jest armia klonów i czasem przed obiadem leci sobie zabić kogoś na jakąś planetę, nagle Anakin przypomina sobie o swojej matce, którą ni stąd ni zowąd porwał pustynne potworki, a Federacja także zaczyna tworzyć armię droidów i to na planecie okropnie wyglądających Geonosian. Brak tu jakiegokolwiek wytłumaczenia, pomysły te pojawiły się w głowie Lucasa, więc pokazał to w filmie. Opakował to wszystko w wesołą akcję, często po prostu przegiętą i bezmózgą (Jedi skaczą, łapią się stalowych linek i balansują na gzymsach, ale ani razu nie ulegają kontuzji, zranieniu), która pozbawiona jest zasad jakiejkolwiek logiki konwencyjnej czy zwyczajnej fizyki i zdrowego rozsądku. Do tego nie najgorsze CGI, ale nadal gryzące się z ludźmi. Dopóki na ekranie widać plenery i wygenerowane na green skrinie potwory, istoty, pojazdy to wszystko jest ok, gdy wpadają na to aktorzy następuje dramat. Jednak stare efekty specjalne miały to do siebie,że z aktorami tworzyły jedną, tandetną całość, tutaj wszystko rozłazi się na boki i wygląda jak dekoracja doklejana naprędce przed przedstawieniem.
Konkluzja - Lucas przestał niszczyć swój dobytek, nadal jednak kontynuuje bzdurne wątki rozpoczęte w Mrocznym Widmie. Wszystko co dobre w jego filmie pochodzi od Obi Wana, klonów i nawiązań do starej trylogii (widmo przemiany w Vadera, plany budowy Gwiazdy Śmierci). Cała reszta to festiwal nieciekawych pomysłów, niewyjaśnionych wątków (jak już wyjaśnia to się aż za głowę człowiek musi łapać - patrz: co zrobili z tajemniczą postacią Boby i jak poprowadzili jej genezę ->Jango Fett), CGI, które nie współgra z aktorami i okropnych miłosnych uniesień (Amidala i Anakin zasługują na miano najgorszej pary filmowej w historii kinematografii). Ale materiał pod kolejny film jest, no, ale ileż można zwiastować nadejście Sithów, już Mroczne Widmo to robiło. Ale uznajmy,że trylogia musi być.

PS: Początek filmu zapowiadał coś naprawdę niezłego, szkoda, że nie utrzymano takiego poziomu do końca.

No dobra, niech stracę, naciągam za Obi Wana i klony.

7/10

ocenił(a) film na 8
katedra

"Jango daje materiał genetyczny i mieszka w miejscu, gdzie tworzona jest armia klonów i czasem przed obiadem leci sobie zabić kogoś na jakąś planetę". Mieszka tam tylko głównie ze względu na Bobę, nie mógł syna zabierać ze sobą na każdą akcję i zostawił go w szkole z internatem :P Cytując klasyka - nic tak nie przeszkadza w akcji jak bachory. Pewnie zaraz padnie pytanie po co mu w ogóle potomstwo, tu już trzeba poczytać książki i komiksy. Tam jest pokazana geneza Jango, syna Farmerów, który jak na ironię traci rodzinę w wieku swojego potomka. Ja osobiście lubię, kiedy czarny charakter się "ociepla" i nadaje mu odrobinę ludzkich uczuć i nie widzę w tym nic nonsensownego, że Jango chciał mieć swojego następcę, którego szkolił w łachu łowcy nagród i pozwalał mu "zagłuszać" ból po stracie rodziny. Miał renomę najlepszego łowcy głów przed Wojnami klonów, więc nie dziwota, że chciał aby ktoś kontynuował jego dziedzictwo. Jednak podobnie jak w przypadku Maula, za szybko moim zdaniem zostać uśmiercony i jego postać nie miała okazji zaprezentować się inaczej niż tylko wersja Boba Fett'a, która wiecej gada i od czasu do czasu zdejmuje hełm , aby pokazać swoją twarz.
"nagle Anakin przypomina sobie o swojej matce, którą ni stąd ni zowąd porwał pustynne potworki". Nie nagle - Anakin myślał o niej od czasu rozstania, ale Obi-Wan szkolił go w tym, aby uczył się nie przywiązywać do nikogo. Gdy zabrakło nadzoru Kenobiego skorzystał z pierwszej okazji, aby odwiedzić rodzinną planetę dodatkowo niepokojony snami o jej śmierci. NIe będę narzekał na ten wątek, bo był odskocznią od tego kiczowatego wątku miłosnego. Gdyby ten ckliwy romans prowadzono cały czas, aby była przeciwwaga dla wątku szpiegowskiej misji Obi-wana na pewno film byłby podobny do Mrocznego Widma. Na szczęście pojawia się jeszcze Christopher Lee w roli cynicznego i zachłannego Hrabiego, który'ego pojedynek świetlne z Yodą podnosi poprzeczkę fabule i za to daje z czystym sumieniem filmowi 8/10

ocenił(a) film na 7
rusekolsztyn

Film to film, jeśli coś jest w nim pokazane to musi wynikać to ze scenariusza, a nie jakichś komiksów czy książek.

katedra

Ja też uważam, że film powinien bronić sam siebie. Oczywiście można rozwijać kwestie osobowości i przygód różnych bohaterów, ale co z tego, że wszystko jest pięknie dopowiedzianie i przedstawione w książkach i komiksach, które są niekanoniczne? I tu pojawia się problem...

ocenił(a) film na 7
katedra

Tez mnie dziwil ten watek z matka, co, mam uwierzyc ze przez tyle lat nie odwiedzil jej w ani jeden Dzien Zycia? Bezduszny potwor! :D

rozkminator

Heh, pewnie chciał, ale musiał nauczyć się tłumić uczucia. Ważne jednak, że zdążył ją jeszcze spotkać. Przynajmniej ten jeden raz :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones