Po raczej niezbyt dobrym Mrocznym widmie, tym razem Lucas objawił prawdziwą Moc. Film jest poważniejszy, ma mniej akcji, tłumaczy wiele wątków Starej Trylogii. Doskonałym wyborem Lucasa był Hayden Christensen. W jego oczach naprawdę można zobaczyć gniew, agresję, nienawiść..., które popchną go w ręce Imperatora. Wspaniała jest też Natalie Portman - zaczyna mi przypominać Leię... Fascynująca kobieta.
Wręcz cudowna jest walka Yody, który wreszcie złapał za swój miecz świetlny, podobnie jak cała Rada Jedi.
Najbardziej sugestywna jest jedna z ostatnich scen, gdy w rytm imperialnego marszu autorstwa Williamsa ( jezeli ktoś w muzyce jest bogiem, to właśnie On) oddziały przyszłych szturmowców odlatują zaprowadzać porządek w Galaktyce... Tylko, że my już wiemy jaki to będzie porządek...
Moc znowu jest z Lucasem. I niech z nim pozostanie już na zawsze...