A ja się z Wami nie zgodzę. Nie jestem jakimś zaprzysięgłym fanem tej serii, ale akurat AOTC zrobił na mnie dobre wrażenie. Jak dla mnie to najlepsza część z tych nowych i chyba jedna z lepszych w ogóle. Pod wzgędem tonacji chyba najbliższa pierwszej części z lat 70. Czysty eskapizm i sam styl! Spośród wszystkich epizodów chyba tu najwyraźniej (może właśnie obok ANH) widać zabawę konwencją. Mistrzostwo świata w pastiszu. Pamiętam np. rozbuchany wizualnie, kompletnie przeszarżowany finał z potworami na arenie i żołnierzami w tumanach kurzu. Podobają mi się różne smaczki retro i filmowe nawiązania, np. do czarnego kryminału, Łowcy androidów czy filmów Raya Harryhausena. Plusem - dla mnie - jest też sposób kardowania, chwilami nieco dziwaczny, ale w fajny sposób. W ogóle przekonała mnie cała wystylizowana, staroświecka, nostalgiczna - a jednocześnie dość solidnie poprowadzona - narracja. Oczywiście trudno to oglądać bez przymrużenia oka, ale to przecież ewidentnie estetyka kampu.