PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1465}

Gwiezdne wojny: Część II - Atak klonów

Star Wars: Episode II - Attack of the Clones
2002
7,2 231 tys. ocen
7,2 10 1 230525
5,3 51 krytyków
Gwiezdne wojny: Część II - Atak klonów
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część II - Atak klonów

Czy jeszcze kogoś to wkurza? Lubię sagę "Gwiezdnych Wojen", i to bardzo no ale z wątkiem miłosnym w tej części zdecydowanie przegięli! Rozumiem że jakoś musiało dojść do tego że na świat przyszedł Luke, ale bez przasdy. Minęło parę pierwszych minut filmu a Anakin już się spina czy Padme go pozna :/ To psuje cały klimat tego filmu i moim zdaniem sprawia że ta część jest najgorszą ze wszystkich. Poza tym Christensen też jakoś nie oszołomił (pomijając fakt że grana przez niego postać jest strasznie wkurzająca). Na szczęście jest jeszcze McGregor i jego Obi-Wan który jakoś ratuje poziomtego filmu :) plus za efekty specjalne i za Yodę, który pokazał że krew jeszcze w nim krąży ;P

Red_hot08

Racja. Ta część nie powinna nazywać się Gwiezdne Wojny tylko Gwiezdny Romans. Za dużo było wątku miłosnego, który wypadł nieprzekonująco.Ale mimo tego film i tak dobry.

ocenił(a) film na 10
Red_hot08

Hmm... każdemu co innego się podoba. Mi wątek romansowy bardzo przypadł do gustu i nie sprawiał, że wszystko opierało się na walkach i wątkach politycznych, których i tak było wg mnie sporo. Więc, jak dla mnie, wszystko było świetnie. ;-)

ringerilia

nie chodzi mi nawet o sam wątek, bo jak już powiedziałam- musiał się pojawić, ale o jego nadmierne wyeksponowanie. W starych "Gwiezdnych wojnach" też się pojawia a jednak wypada całkiem fajnie ;) ale jak mówisz, każdemu podoba się co innego- ja wolę więcej walk bo są bardziej efektowne, a tu chyba o to właśnie chodzi ;)

Red_hot08

Bo związek pomiędzy Amidalą a Anakinem to takie Romeo i Julia-miłość zakazana.

ringerilia

w pewnym momencie ten romans raził i za bardzo przyćmił resztę filmu. Powinni zdecydowanie ograniczyć ten wątek na rzecz akcji

ObiWanKenobi444

bo akcji nota bene to też jakoś specjalnie tam nie było- na dobrą sprawę tylko pod koniec coś się tam trochę rozkręciło (no chyba że przegapiłam) :/

co do Romea & Julii- trafne porównanie :) tylko ja chciałam oglądać wojny (jak mówi tytuł) a nie zakazaną miłość :/

Red_hot08

Pamiętajmy że gdyby nie ta miłość Luke i Leia by się nie urodzili

użytkownik usunięty
Red_hot08

Do autora tematu:
Sądzę, że to jednak trochę Ty przeginasz- tego romansu nie jest tam wcale tak dużo, zaledwie kilka krótkich scen, choć co prawda zagrane to było poniżej standardów większości polskich telenowel. Osobiście tę część lubię najbardziej z „nowej” trylogii, gdyż wszystko jest w niej „dawkowane” z umiarem- jest trochę akcji, pod koniec nawet dosyć sporo, jest intryga, jest wyżej wspomniany romansik i jest przede wszystkim dużo sarkazmu i autoironii, czego nie ma ani w „Mrocznym Widmie”, ani w ”Zemście Sithów”. Zemsta przynajmniej broni się mega mrocznym klimatem i fantastycznymi scenami bitew, zwłaszcza bitwą o Kyashyyyk, czy jak tam ta planeta Chewbacci się nazywa. Natomiast Widmo zdecydowanie ustępuje wszystkim pozostałym epizodom, głównie przez badziewną bitwę o Naboo, która jest „daniem głównym” w tej części. Świetny w Widmie był tylko Darth Maul, nie licząc scenografii. „Atak klonów” widziałem chyba ze 3 razy i podoba mi się wyjątkowo, zwłaszcza końcowa bitwa o Geonosis- świetna zarówno pod względem efektów i scenografii, jak i dramaturgii. Zemstę zaś odświeżę sobie we wtorek, gdyż tak dobrze już jej nie pamiętam, a był to jeden z tylko dwóch filmów sagi, które miałem przyjemność obejrzeć w kinie. Wcześniej w kinie oglądałem tylko „Powrót Jedi” jako dzieciak, czyli dawno, dawno temu, w odległej galaktyce….lol