Wszystkie części Gwiezdnych Wojen miały u mnie bardzo wysoką ocenę, jednak tą część muszę ocenić niżej od pozostałych. To co wyprawia Yoda, to jest jakaś komedia. Zabiera jedzenie dla Luka, śmieje się jak dureń. A ja miałem go za autorytet wśród Jedi, na jakiego był kreowany w nowych częściach trylogii. Tu po prostu sprawia wrażenie zwykłego gnoma, jak w Harrym Potterze. Nie mile się zaskoczyłem.
czy ty w ogóle wiesz o czym piszesz?
jeżeli uważasz, że tak, to obejrzyj "imperium..." raz jeszcze. Yoda tylko przy pierwszym kontakcie z Lukiem zachowuje się dziwacznie, sprawdzając jego cierpliwość, później, po krótkiej rozmowie z "formą eteryczną", czy obrazem w mocy Kenobiego normalnie go trenuje
Tak jak powiedziano , Yoda go sprawdzał i tyle -- natomiast ja mam zupełnie inny zarzut do Yody mianowice niesamowita niekosnekwencja jego słów.
Gdy Luke chce odlecieć i pomów Hanowi i reszcie Yoda kaze mu poswiecić przyjaciół w imie wyzszej sprawy - ale gdy ogladam EII to podczas walki z Dooku Yoda ratuje Obi Wana I Anakina i pozwala Dooku uciec mimo ze mógł dzieki temu zakończyć wojne - no wiec jak to jest haha ?
1) i Yoda uczył się na własnych błędach;
2) ostatecznie Yoda na długo wcześniej wiedział, że nie da rady powstrzymać Lucka, dlatego to było takie bardziej... ostrzeżenie, że jeżeli poleci do "Miasta w chmurach", to to się źle skończy
Yoda wiedział, że Dooku jest tylko pionkiem i pokonanie Go nie oznaczałoby zakończenia wojny - trzeba było dotrzeć do źródła - mistrza Hrabiego. Kanclerz mógł w "Zemście Sithów" uratować Dooku, ale tego nie zrobił - wolał bez przeszkód pozyskać kogoś z większym potencjałem - Anakina.
"Yoda wiedział, że Dooku jest tylko pionkiem i pokonanie Go nie oznaczałoby zakończenia wojny"
Niestety ale nie zgadzam sie - Yoda nie mógł wiedziec kto stoi za wojna ponieważ nawet w momencie gdy Dooku mówi Obi Wanowi ze jest ktoś kto manipuluje senatem - i Obi Wan przekazuje te rewaleacje Yodzie ten spokojnie go zbywa gadajac ze Dooku przeszedł na dark side i nie wolno mu teraz ufac bo gada bzdury.
Nota bene w EIII Jedi łudza sie ze zabijajac Grievousa skończa woje - mimo ze iż wtedy już wiedzieli ( kto przeczytał Labirynth of Evile wie o co chodzi) ze Darth Sidious istnieje.
Tak czy owak Yoda w EII nie ma pojecia o Sidiousie czyli prawdziwym przywdzcy Separatystów i robi odwrotnie niż to czym potem poczua innych i nic go nie usprawiedliwa..
poza tym nawet gdyby Yoda wiedział, że Dooku to pionek (pomimo że sama teza jest już śmieszna, bo w "Yoda: Dark Rendezvous" Yoda nie chciałby się z Dooku spotkać)to zabicie go, zmusiłoby Sidiousa do szukania nowego ucznia w celu kontynuacji planu tudzież wychylenia się, opuszczając do końca "zasłonę" Ciemnej Strony Mocy, bo pomimo tego, że darth Sidious potrafił maskować się w Mocy, Yoda czuł jej zakłucenia, no i mimowolnie wyczułby istnienie lorda sithów, ale to tak na marginesie...
chociaż nie do końca, bo ciężko byłoby Sidiousowi znaleźć nowego ucznia wśród Jedi, a wyszkolenie nowego od podstaw byłoby nieopłacalne, ze względu na to ile by to trwało, rozkaz 66 zostałby przyspieszony, ale nie wiadomo jak zakończyłaby się walka Sidiousa z Mace'em Windu...