Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
2017
6,8 153 tys. ocen
6,8 10 1 153354
6,9 66 krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

SPOILERY.

Po ponad tygodniu od drugiego seansu coraz bardziej skłaniam się ku tezie, że Snoke kłamał, mówiąc o swojej potędze. Dlaczego?

Po pierwsze, jego sala tronowa. Została zaprojektowana tak, żeby pokazywać potęgę osoby siedzącej na tronie. Czerwień i czerń przytłaczają, a pojawiająca się tam Rey ewidentnie nie pasuje do otoczenia.
Po drugie, zachowanie Snoke'a. Jest bardzo teatralny. Jego ruchy są niezbyt naturalne, zdają się być raczej wystudiowane, wyćwiczone, przygotowane wcześniej. Kiedy wchodzi w interakcję z Rey, nawet nie wstaje ze swojego tronu, żeby nie ujawniać przed nią swojej słabości - deformacji ciała tak dużej, że nastręczającej mu trudności nawet podczas zwykłego chodzenia.
Po trzecie, jego ubiór. Palpatine nosił się na czarno, żeby roztaczać aurę grozy, Snoke wręcz przeciwnie, jest wystrojony w złoto, zupełnie jakby chciał udowodnić swoje bogactwo, a co za tym idzie wpływy.

To wszystko składa się na obraz osoby, która za wszelką cenę stara się pokazać innym, że jest potężna. Wystudiowała swoje ruchy, przygotowała pomieszczenie, w którym przyjmuje, tak żeby wszyscy myśleli o niej, jako o kimś z ogromną siłą. Sam zresztą się nią przechwala.

A co się dzieje po jego śmierci?
Ściany okazują się być pokryte łatwopalnym, czerwonym materiałem, który ulega spaleniu. Zupełnie jakby reżyser chciał nam podpowiedzieć, że oto kończy się pewien blamaż.
Zresztą, co dzieje się z ciałem Snoke'a?
Ano nic. Spada na ziemię, w dodatku w formie żartu. Nikt nie próbuje go podnieść, złożyć wyrazów szacunku wielkiemu przywódcy. Nic z tych rzeczy, leży tam i nikogo nie obchodzi.

Może więc Snoke to tak naprawdę w miarę silny Mocą manipulator, który na tyle odgadł ludzką psychikę, że zdołał przekonać innych, że jest silniejszy, niż to jest naprawdę. Sam w końcu przyznał, że potrafi kontrolować działaniami Hux'a.

W takim wypadku oglądamy nie mocarza, lecz osobę, która do tego stopnia zapragnęła stworzyć swoje imperium, że zaczęła przed wszystkimi (również przed nami) roztaczać nieprawdziwy obraz siebie. Aż w końca sama w niego uwierzyła, a jej uczeń to wykorzystał. Koniec końców Snoke okazałby się więc średnio silną postacią, której marzenie o potędze było tylko mrzonką szaleńca.

---
Oczywiście, sposób powstawania fabuły uniwersum jest obecnie taki, że J.J. Abrams, czy ktokolwiek inny może opowiedzieć tę postać po swojemu. Jeśli jednak Rian Johnson faktycznie chciał pokazać Snoke'a w sposób, który przedstawiłem, to uważam to za jedno z ciekawszych rozwiązań, jakie można było wybrać.