Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
2017
6,8 153 tys. ocen
6,8 10 1 153354
6,9 66 krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Bardzo słaby

ocenił(a) film na 4

Jak dla mnie, szczególnie w porównaniu do Przebudzenia Mocy i Rouge One, wypada bardzo kiepsko. I nie chodzi tu nawet o brak logiki i naciąganie faktów; chodzi o to, że 80% fabuły jest niepotrzebna. W zasadzie cała część z ucieczką rebeliantów była tylko niepotrzebnym zapychaczem i zlepkiem idiotycznych scen.

Idiotyczna scena śmierci Lei (a potem równie bezsensowne zmartwychwstanie) prowadzi do tego, że dowództwo obejmuje osoba przedstawiona jako świetny, ale ostrożny dowódca, a tak naprawdę mentalna 15-latka, nie umiejąca powiedzieć jednemu ze swoich najlepszych ludzi (Poe), człowiekowi zadającemu właściwe pytania, o którym sama mówi, że go lubi, który był blisko Lei i przez Leję ceniony; jaki jest tak naprawdę plan. "Nie powiem bo nie i jesteś glupi.... glupi".

W efekcie tego Finn (jedna z moich ulubionych postaci) i Azjatka z maszynowni (jedna z niewielu nowych postaci, które nawet się udały, powiedzmy) wyruszają z bezsensowną misją, która nawet nie kończy się sukcesem, tylko totalną porażką. A nawet gdyby skończyła się sukcesem, to nic by to do fabuły nie wniosło, bo był inny plan ewakuacji.

Swoją drogą, jak dla mnie to Leja wygrywa nagrodę najbardziej niepotrzebnej postaci w tych Star Wars-ach. Oprócz tandetnie stworzonego latania w kosmosie, oraz robienia Poe afery o to, że zgrywa bohatera, tylko po to by za raz dać mu przyzwolenie na zgrywanie bohatera, nie robi nic. Już jej śmierć mogłaby wnieść więcej. Tak samo jak i śmierć Fina oraz Azjatki. To mogłoby wpłynąć na Poe i uwiarygodnić jego przemianę, z szarżującego na wrogów wariata w ostrożnego i planującego dowódcę.

Dodatkowo Imperium (Nowy porządek) jest zadziwiająco słaby jak na te złe siły, które powinny przerażać, miażdżyć i terroryzować. A dziesiątkują rebeliantów, tylko dlatego, że rebelianci są chyba jeszcze gorsi i nie umieją przekazać sobie swoich własnych planów. Hux zdaje się być papierowym przeciętniakiem, chociaż i tak okazuje się lepszy on Snokiego. Snoki to tragedia. I nie chodzi o to, że zostaje zabity przez ucznia. Chodzi o to, że jak głupek sam prowokuje swojego niestabilnego ucznia do tego. No proszę was, kto z jakimkolwiek gramem intelektu mówi coś takiego przy Kylo Renie, którego zna. Przecież taka osoba nie utrzymałaby się długo u władzy...

Ale największym rozczarowaniem jak dla mnie był Kylo Ren. W przeciwieństwie do większości opinii, bardzo mi się ta postać podobała w Przebudzeniu mocy. Tak, zakompleksiony, tak, emo, tak niestabilny emocjonalnie nastolatek. Ale nikt nie rodzi się od razu Vaderem. A tak budowana postać mogła być rozwijana na tyle sposobów. Tylko, że mimo, że w tej części tyle przeszedł, mimo, że pokonał swojego mistrza, mimo stworzenia emocjonalnej więzi z Rey; on nadal pozostał zakompleksionym, niestabilnym emocjonalnie emo nastolatkiem. Żadnej zmiany, nic. Tylko bezsensowne decyzje i przejmowanie się pierdołami.

Kolejna, całkiem niepotrzebna rzecz, to trening Rey. On po prostu nie miał sensu. Że niby Luke chciał pokazać Rey, że bycie jedy jest trudne, ale tak naprawdę nic jej nie pokazał. Tak jak to powiedział Yoda: "w tych księgach nie ma nic, czego by ta dziewczyna już nie wiedziała". Więc po co to wszytko?

Przeszkadzała mi również trochę relacja Rey-Keylo. Z jednej strony była bardzo istotna, ale przedstawiona w postaci męczących dialogów i strasznych dłużyzn. Ten ich "niespodziewany telefon mocy" wyszedł strasznie sztucznie.

Oczywiście pewnie znalazło by się jeszcze trochę minusów, ale teraz czas na plusy.

Chyba największym plusem tego filmu był Luke Skywalker. Jego odcięcie się od mocy było wiarygodne, jego niechęć do szkolenia Rey również, a ostatnia scena walki, majstersztyk w świetny sposób pokazująca jak wykiwał wrogów. Tak właśnie moim zdanie powinna wyglądać potężna, pozytywna postać. Tylko jego śmierć na koniec była dość durna.

Bardzo dobrze zagrała też Daisy Ridley a stworzona przez nią Rey po prostu podobała mi się nawet bardziej, niż w Przebudzeniu mocy. Normalnie, potrafiła nawet czasem zażartować :-P

Duże wrażenie zrobiły też na mnie niektóre rozwiązania, sceny. Jak widzenie przez Rey przyszłości i przeszłości. Jak dla mnie bardzo kreatywne. Pomysł na walkę Luka, to było dla mnie świetne... to dzięki czemu wyszedł z obstrzału, czy przeszycia mieczem cało.

Cóż, ta część jest jak dla mnie bardzo słaba. Szkoda, że scenarzyści, reżyserzy i producenci nie przyłożyli się bardziej do swojej pracy. I tak oto Star Wars stało się już niczym więcej jak głupawą bajeczką, którą można obejrzeć raz, bo to Star Wars, ale nie więcej...