na filmwebie masz pozawyżane oceny filmów , wystarczy że spojrzysz na top 500 - pierwsze 3 filmy skazani na szaszlyk, nietykalni, zielona bzdura - średnie sztucznie zawyżone za pomocą multikont; na całym internecie tak jest że znajdą się czasem tacy którzy lubią sobie takie sztuczne średnie robic, w jedna lub druga strone
"Ostatni Jedi" to film słaby. Oceny są sztucznie zawyżone. Np. widziałem sporo osób, które wystawiły temu filmowi 9 lub 10. Są też tacy co dali 1, ale jest ich stanowczo mniej. Myślę, że moja ocena jest sprawiedliwa (no, jeśli miałbym być ścisły to tak między 4 a 5 ta ocena i bardziej w stronę 4...)
Prędzej podwyższanie...
Patrze na oceny znajomych i co ?
5/10 ; 7/10 ; 6/10 ; 6/10 ; 5/10 ; 9/10 ; 7/10 ; 8/10 ; 6/10 ; 7/10..... Film mocno średni, mimo że Star Wars.
Nie jestem psychofanem Star Wars, nie czytałem książek ani komiksów ale filmy oglądałem niezliczoną ilość razy.
Na chłodno bez emocji stwierdzam, że ten film jest słaby. Moim zdaniem najlepsze były sceny ze Skywalkerem.
Straciłem całkowicie zainteresowanie przyszłymi filmami, no chyba że nakręcą film o Obi Wanie z McGregorem w roli głównej :)
Najpiękniejsze zdanie z tekstu podlinkowanego:
"Należy bowiem pamiętać, że o ile film oczywiście nie każdemu podobać się musi, ba, ktoś może uznawać go nawet za tragicznie słaby, to szanować trzeba każdą opinię, także tę skrajnie odmienną."
Fanboje Gwiezdnych Wojen nie potrafią uszanować niestety odmiennej, krytycznej (!) opinii innych.
A co sądze o opiniach krytyków? Kupione przez Disneya :)
1. Dużo ludzi też nie potrafi pogodzić się że film który tak bardzo krytykują, ma dobre noty.
2. No właśnie o tym pisze... Różni krytycy mają różne podejście, różne wymagania.
Nie, że nie potrafią uszanować krytycznej oceny. Fanboje nie potrafią uszanować odmiennej opinii od ich opinii. Ja lubię prequele i przez to wielokrotnie musiałam sporo nieprzyjemnych rzeczy czytać także personalnie uderzające moją osobę. To jest normalne? Nie, to świadczy o tym, że takie osoby mają poważne problemy ze sobą.
Czytam wiele zarzutów pod kątem TLJ i z co najmniej 90% z nich się nie zgadzam.
Wywalone na nich :P
Ja jestem zadowolony i czekam bardzo na Ep. IX jak i na trylogię Johnsona.
Prequele też są hejtowane mocno i co z tego?
Jestem prostym widzem i łatwo mnie zadowolić.
Ja się cieszyłem tym filmem i to mi wystarczy.
Niech sobie spamią tymi jedynkami, niech średnia ocen na filmwebie spadnie poniżej 7, niech ten film będzie miał najniższą średnią ocen ze wszystkich części.
Dopóki kasa płynie, Disney nadal będzie w to brnął i przy okazji uszczęśliwiając mnie.
W przypadku RT:
http://comicbook.com/starwars/2017/12/20/rotten-tomatoes-denies-star-wars-the-la st-jedi-audience-score-fa/
Obalone - ich audience score to prawda
Ale zauważ inną rzecz:
Na RT i MC user score jest na poziomie tych 50%
Ale jak spojrzysz na ranking google, cinemascore, IMDB, czy zwykłe statystki na facebooku, okaże się, że wszystkie oscylują w granicach 79-80% zadowolonych z filmu.
Więc tu zależy od strony. Możliwe, że doszło do manipulacji - przy dużych filmach zawsze dochodzi. Dlatego zamiast cyferek - lepiej dowiedzieć się DLACZEGO ktoś wystawia złą ocenę. Bo sorry, jak widzę "Wystawiam 1 bo liczyłem na Obi-wana, a go w filmie nie ma" to o ile szanuję prawo do własnej opinii - w tej kwestii uznaję ją za zwykłe kuriozum.
Aaa w sumie to najważniejsze aby samemu sobie się podobało, choć zawsze lepiej się patrzy na cieplejsze przywitanie no ale trudno.
Chodź jestem zdziwiony takim stanem rzeczy, myślałem że jednak mimo wszystko takie bardziej oryginalne TLJ, będzie lepiej powitane niż TFA.
Ciekawe co będzie ze przyszłymi filmami.
Jedna osoba w bardzo popularnym temacie na tym forum "DOWODZIŁA" (swoją drogą beka z tego, że ktoś prognoz, czy przypuszczeń od dowodów nie rozróżnia) 2 lata przed premierą, że będzie to najlepszy film star wars. Jednym z "DOWODÓW" był wygląd Kaylo Rena i to, że jest przystojny. Tak więc działa to w obie strony :)
". Jednym z "DOWODÓW" był wygląd Kaylo Rena i to, że jest przystojny".
Dokładnie. Najważniejsze że Kylo Ren dobrze (niewinnie) wygląda. Dlatego ten masowy morderca, gwałciciel mentalny, porywacz, ojcobójca, niedoszły matkobójca, zabójca mentora i niedoszły zabójca swego drugiego mentora jest tak chętnie parowany z główną bohaterką.
Bo gdyby wyglądał jak swój kreskówkowy przodek, Kybo Ren...no, byłby problem z takim chętnym parowaniem.xD
Powiedziała fanatyczna fanka Anakina Skywalkera. Na tyle fanatyczna, że przemilcza jego zbrodnie i udaje że ich nie było.
Tylko już nie płacz, stalkerku.
Może ci przypomnę taki szczegół, że Vader nie miał po tym jak jego mistrz obciął mu kończyny i zostawił na potworną śmierć w ogniu, najmniejszych szans na ŻADEN związek romantyczny. Ba, był już maszyną bardziej niż człowiekiem.
A zanim się to wszystko stało był osobą nad wyraz ofiarną, poświęcającym się, gotowym oddać życie za jednostki, które inni mieli w d...I robił wszystko, by pomóc w każdej potrzebie każdemu z hm, przyjaciół. Ale gdy to on potrzebował pomocy, to go każdy, jeden po drugim, zlał, włącznie z żoną, która miała "ważniejsze rzeczy na głowie", polityka i te sprawy, by się zatrzymać i pochylić nad jego problemami. Było machnięcie ręką i Ani, skończ z tymi paranojami. Uhm, świetna rada dla zaburzonego psychicznie, emocjonalnie i midichlorianowo weterana wojennego, byłego niewolnika, którego własna matka oddała obcym dziadom w wieku lat 9..
Ale żeby całkiem nie offtopować - moim zdaniem oceny dla TLJ są sztucznie zawyżane. Toż to połączenie Strasznego Filmu z Kosmicznymi Jajami, plus 50 twarzy i Zmierzch. Które pluje i obraża SW, a także rozum, co 5 minut.
Tu nie chodzi o romantyczny związek Vadera. Ale o to, że przemilczasz jego zbrodnie, bo jesteś ślepo zakochana w tej postaci. Znam ludzi, którzy lubią Anakina z trzeciego epizodu czy Vadera z całej klasycznej trylogii. Nie mam ku temu nic przeciwko. Ale oni nie udają, że podoba im się czarny charakter - a ten charakter czy to jako Anakin czy to Vader jest ludobójcą, zbrodniarzem wojennym, dzieciobójcą, sam ostatecznie uśmiercił Obi Wana, dusił na śmierć podwładnych, pozwalał też długo na to by Palpatine torturował syna. Sam by go zresztą mógł zabić już w Nowej Nadziei.
Ktoś kto zarzuca błędy Renowi, a nad niebiosa wywyższa Vadera jest hipokrytą. A tym bardziej sama zarzucasz nastoletnim faneczkom Reylo głupotę, podczas gdy związek mordercy z naiwną panią senator uważasz za coś świętego.
Ja mogę lubić czy to Anakina/Vadera czy Bena/Kylo Rena. Ale żadnego z nich nie wybielam. Wiesz jaka jest różnica między jendym a drugim? Tym, że Vader już jako Anakin mimo pewnego pierwiastka dobra i tak wygląda już na zło wcielone. Ostatecznie na koniec Powrotu Jedi dowiadujemy się, że jeszcze nie jest zupełnie stracony. Ale to nie zmienia faktu, bo gdyby przeżył to nawrócony trafiłby do republikańskiego więzienia za zbrodnie jakich był winien.
A Kylo Ren dalej jest w rozkroku i miło wygląda mimo tego, że częściej wybiera ciemność. Jest nieprzewidywalny, ma miłą twarz a zachowuje się jak furiat. To jest klucz do zrozumienia tej postaci. I nie ma co ją porównywać z Anakinem/Vaderem. Bo obie są zupełnie inne.
Oceny TLJ pokazują, że fandom SW nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Na początku narzekają na prequele, bo są zbyt inne niż klasyczna trylogia. Potem narzekają na przebudzenie mocy bo jest zbyt takie same. A teraz ostatni jedi obrywa, bo znowu jest inne. Na ten temat można napisać doktorat z psychologii.
To tyle panienko Fantagiro.
Masz niesłychanie proste rozumienie tych spraw, w dodatku zupełnie błędne. To Lucas, nie mogąc się nadziwić reakcji widzów na Vadera w OT, zrobił prequele, a później także serial TCW, by odkręcić te nieporozumienie. Inna sprawa, że chyba został przez większość (ponownie) zle zrozumiany.
No życie. Ja idę tylko za intencją Twórcy.
Anakin nie był mordercą. A jeśli już go takim uznać, za - niech będzie, zabicie w szale dwójki strażników którzy pilnowali zmasakrowaną od tortur niewinną matkę...Ilu pozabijali Kenobi czy Yoda? Samo dojście do świątyni Jedi, ile tam głów pospadalo od miecza tej dwójki? Niestety, prawie każdy, powszechnie uznany przez fandom za "dobrego", w rzeczywistości mordował o wiele więcej niż Anakin/Vader kiedykolwiek. Nawet "święta" pseudownusia zastrzeliła z 4 zzturmowców w TFA.
Daj spokój. Lucas nigdy nie zaprzeczył, że Vader nikogo nie zamordował. A on sam chciał stworzyć kogoś kto miałby odcienie SZAROŚCI. Ty natomiast postać wybielasz bardziej niż akwamaryna brudne firanki.
Anakin ma za sobą więcej zabójstw. I nie twierdzę, że reszta postaci jest święta. Każdy tam ma swoje na sumieniu i kto ogląda gwiezdne wojny z głową ten zrozumie o co chodzi. Rzecz w tym, że ja ani Rey, ani Rena, ani Yody, ani Luke'a, ani Hana, ani Obi Wana nie wybielam. Ty Anakina TAK!
Do tego często mylisz morderstwo z obroną konieczną (która w polskim prawie nawet nie jest karana). A Anakin częściej mordował, tamci zaś częściej się bronili. To z tego powodu Lucas przerobił scenę np. z Hanem. W nowej wersji "nie strzela pierwszy", by wyjść na kogoś kto używa obrony koniecznej, bo Greedo pierwszy go atakuje. Większość też "owych morderstw" tych postaci to albo dzialalność podczas bitwy, albo ochrona przed szturmowcami/klonami/droidami.
Nie. Ty masz to po prostu gdzieś..., te ich zabójstwa. Nie zwracasz na nie uwagi. I tak nazwiesz Yode czy Kenobiego "dobrym", wporzo charakterem.
Co do Lucasa, to on stwierdził że - no troszkę uprościł - Vader nigdy nikomu nic nie zrobił. Co najwyżej poddusił jednego gościa. Vader tylko sprawia wrażenie złola, ale nim nie jest. Skoro wg Twórcy SW nie ma co robić afery, to przecież ja nie będę. :P
A, no i Anakin/Vader jest czarno/biały. Mocowo, biologicznie, umysłowo. Ale nie ma w tym jego winy. Był przeklęty przez Moc w momencie swego stworzenia, takim jej zaburzonym obrazem, w ludzkiej powłoce.
PS. Rozumiem, że nawet Padme czy o zgrozo Shmi są czarnymi charakterami, ale nie twój kochany Aniś?
Padme nie miała obowiązku zajmować się Anakinem jak dzieckiem. Była politykiem, miała mnóstwo roboty. Teoretycznie w ogóle nie powinna być z nim w związku. Shmi natomiast nie oddała syna, a sama pozwoliła mu pójść by ten wiódł lepsze życie niż niewolnicze na okrutnej Tatooine.
Weź ty dziewczyno puknij się w czoło i myśl co piszesz.
Nic nie rozumiesz, chłopczyku.
Nigdy nie nazwałam Padme czy Shmi czarnymi charakterami. Bzdury totalne.
Shmi była prostą kobieciną, jako niewolnica Watto WTEDY nie miała żadnych praw czy perspektyw. Zobaczyła jedyna w życiu okazję dla jej syna, zapewne wierząc że obyci w hm, Galaktyce zakonnicy lepiej sobie poradzą z tym co jej dziecko w sobie nosi. Pomyliła się, ale nie było w tym jej winy. Jednak patrząc pod innym kątem, tak. Opuściła dziecko. Anakin został zupełnie sam. Czy tego chciał? O tak. Przez chwilę. Przez chwilę tak się cieszył że spełni marzenie i zostanie Jedi, że zapomniał o tym, że aby marzenie się urzeczywistniło musi rozłączyć się z mamą. Ale gdy to do niego dociera, już nie chce. Rezygnuje. Woli zostać z mamą. To Shmi musi go namawiać do zmiany zdania. Mówi: Nie oglądaj się wstecz. Bądź odważny.
No niestety, Ani zawsze będzie się oglądał wstecz, co będzie jedną z wielu przyczyn jego zguby.
Inna sprawa że oddała syna pod opiekę Jedi któremu zaufała. Qui Gonowi, przy którym Anakin czuł siew bezpiecznie. I zapewne o stokroć lepiej niż przy tym control freaku Kenobim. A nie mogła wiedzieć że Qui Gon zginie a jej syn trafi pod skrzydła kogoś kto się kompletnie do tego nie nadawał.
A Padme? Skoro już stworzyła sekretny związek, ba, wyszła za mąż, to jednak wypadałoby się trochę przejąć, bądź co bądź, bliską osobą, którą sobie wybrała. A nie, kariera najważniejsza, co w Senacie, ty mi dupy nie zawracaj swomi problemami.
Mam cię! Przyznajesz, że związek Anakina i Padme nie jest oparty na miłości!
A wiesz na czym? Padme zwyczajnie rzuciła mu kość. Pozwoliła mu się sobą bawić, bo "ech, niech będzie. Tylko już nie mów tych romantycznych kocopołów i mnie nie męcz, bo zaraz wymiotuję". Zwyczajnie mu uległa, ale do końca traktowała go jak dzieciaka, który się przypałętał u jej stóp i od którego chciała wolności. A on z chorą na jej punkcie obsesją wymieszaną z podziwem z dziecinstwa i pożądaniem seksualnym ja zniewolił i zmanipulował.
Wątek arcyintesujący. Ale przez scenariusz Lucasa trochę skopany. Choć doceniam pomysł.
Zacytuję ciebie: "A Padme? Skoro już stworzyła sekretny związek, ba, wyszła za mąż, to jednak wypadałoby się trochę przejąć, bądź co bądź, bliską osobą, którą sobie wybrała. A nie, kariera najważniejsza, co w Senacie, ty mi dupy nie zawracaj swomi problemami."
To się idealnie pokrywa z tym co napisałem. Padme nie kochała Anakina, ona wręcz czasami miała go dość, a trzymała się z nim, bo ciągle rozpatywała chłopca potrzebującego pomocy. Dupy mu dawała zaś jedynie dla świętego spokoju, by wracać do pracy rozwijając karierę i by uwolnić się na jakiś czas od marudzeń Anisia.
Nie, po prostu zdarzyło się jej zlekceważyć nieśmiałe symptomy poważniejszych problemów u bliskiej osoby. Trochę egoistycznie skupiała się na własnych rozterkach dotyczących spraw bardziej ogólnych, na które jakiś tam wpływ , z racji pełnionego urzędu, miała. To się bardzo często zdarza, każdemu.
I kochała męża, tyle że nie umiała, nie zdążyła mu pomóc. Było za póżno. A może, przy jego, wyjątkowym przypadku, nigdy nie miała szans