Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
2017
6,8 153 tys. ocen
6,8 10 1 153351
6,9 66 krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Oryginalne Gwiezdne Wojny nigdy nie były arcydziełem jako film, ale chociaż wprowadziły widzów w unikalny i ujmujący wszechświat GW. Druga trylogia była jeszcze słabsza, ale przynajmniej miała trzymający się kupy scenariusz. Jak Disney przejmował Gwiezdne Wojny to byłem pewien, że będzie to ich dojna krowa i tak jest: po nudnym do porzygu Rogue One będzie film o Hanie Solo, Jabbie, a niedługo nawet porywająca trylogia o życiu Ewoków, a na walentynki soft porno z C3PO.

Ostatni Jedi też jest doskonałym przykładem maszynki do robienia pieniędzy. Kolejny film, który nic nie kończy, a przygotowuje grunt pod kolejną trylogię (czemu nie dekalog?) filmów jadących na tym samym schemacie. Ja już nigdy nie obejrzę kolejnych SW, ale miliony polecą do kin i kasa się będzie zgadzać.

Film nie ma żadnego logicznego ciągu, scenariusz pisany chyba z założenia dla dzieci, które nie widzą jakie bzdury im się serwuje (głównie klasyczne bezsensowne klisze, żeby 'urwać minuty', np: minuty dzielą wszystkich od zagłady, więc chodźcie skoczymy gdzieś na miesięczną misję, żeby wszystkich uratować, albo: Imperium rozwala tysiąc naszych samolotów, więc Meksykanin musi lecieć i w pojedynkę rozwalić im całą flotę, albo: bohaterka ginie, ale nie ginie i za chwilę już zasuwa bez zadrapania, albo: nauczyciel odrzuca ucznia, potem nie odrzuca, w końcu jednak odrzuca, a potem leci ratować, choć nie rusza się z domu po czym odpływa w nirwanę). Dodajmy zbieraninę siermiężnych aktorów (np. Carrie Fisher nie nadawałaby się nawet do Klanu - i to już od 1. filmu). Dodajmy tę obrzydliwą poprawność polityczną: galaktykę muszą ratować: Murzyn, Azjatka i Meksykanin (swoją drogą nie było pary homoseksualnej, więc chyba nie będzie oskara).

Mimo, że film ogląda się bez znużenia, bo ciągle coś się dzieje to co jakiś czas człowiek myśli: co za bzdury! co ja tu robię?