Han Solo i Luke uśmiercili, Carrie umarła i Leia też uśmiercą. Nawet nie żartujcie, że zrobią jej animacje, to nie YODA, by to uczynić.
To koniec pewnej epoki, pozegnaliśmy starą ekipę. Prawie całą poza Chewie i C3P0.
Czas na młodych i nowych i lovestory Bena z Rey.
Ciągle miałam nadzieję, że Rey, to córka kogoś "wow". Czar prysł.
Temat równowagi Luke-a, mistrzostwo.
Leia ożywiła swoją moc, stała się właściwie niezniszczalna. Piękna scena, gdy dolatuje do statku. Zaczęli WRESZCIE rozwijać wątek księżniczki, wreszcie nadali jej więcej umiejętności niż strzelanie z blastera czy metafizyczną komunikacje. NARESZCIE. Co z tego, jak księżniczka odeszła i nie wróci. Nie wróci też Han. Nie wróci też Luke. Chociaż jak co do dwóch ostatnich jest to możliwe w ramach cudów star warsów, to Carrie nigdy nie będzie juz Leia ani Leia Carrie w przyszłości.
Pojawiła się Billie, córka Carrie. Czyżby rozkręcali jej wątek?
Nie wiem, raczej nie czekam na kolejną część. Ta część spełniła wszystkie moje oczekiwania. Było piękniej niż się spodziewałam.
Niech moc będzie z wami.