Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
2017
6,8 153 tys. ocen
6,8 10 1 153361
6,9 66 krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Jestem wielkim fanem Gwiezdnych Wojen, żeby nie było wątpliwości. Oglądanie jakiegokolwiek materiału z tym związanego, wzbudza we mnie emocje - to chyba o czymś świadczy (łzy, gęsia skórka, motyle w brzuchu..). Obojętnie czy oglądam Imperium Kontratakuje czy Przebudzenie Mocy, mam to samo uczucie. Jednak nie da się pominąć kilku kwestii, które najnowsze Star Warsy mi nie oferują. Przede wszystkim co posiadała stara trylogia:
- Kiedyś filmy robiło się z klasą. Stara trylogia była ewenementem, czegoś takiego nie było, nie było gwarancji, że to się dobrze sprzeda. Więc ktoś kto miał pomysł na taką produkcję, wycisnął z siebie apogeum umiejętności i kreatywności. To musiało powstać coś spektakularnego, co zachwyci wszystkich. Takie same zjawisko miało miejsce przy powstawaniu Obcego. Dlatego do tych filmów wraca się po prawie 40 latach i są nadal dobre, aktualne, kurz je omija, a one same zjadają nowe filmy. Dzisiejsze produkcje mają zabawiać, pokazywać umiejętności techniczne i nowoczesne, akcja ma być szybka aby współczesny Brajanek się nie zanudził (wszak takie Dawno temu w Ameryce chyba by mu się znudziło po 10 minutach). Dlatego te filmy szybko się ogląda, ale też szybko zapomina.
- Kreacje musieli tworzyć prawdziwi fani tematyki. Postać 2-3 planowa ze starej trylogii jest dzisiaj lepsza niż postać 1 planowa, główna nowej trylogii. Uważam, że nowe postacie są bo mają być, ciężko je polubić, są bez jajeczne. Postać, która ma budzić lęk i obrzydzenie - tego nie robi. Główne postacie nie posiadają czegoś wybitnie dobrego i fajnego abym chciał go mieć na plakacie w pokoju - są bo są. Gdzie takiemu Poe Dameronowi do Hana Solo? Milion parseków. Gdzie takiemu Kylo Renowi do Dartha Vadera? Albo nawet trochę nowszego Dartha Maula? Gdzie Snoke'owi do Imperatora? Gdzie są jakieś fajne postacie nie-ludzkie? Jakiś Jabba, generał Ackbar, nawet durny Rodianin z kantyny, którego kurcze zapamiętam? Nie ma.
- Brakuje też klimatu. Nowa nadzieja była wstępem - części się podobała, a części nie; tak jak Force Awakens. Każdy czekał na kontynuacje, co się wydarzy. Sequel był tutaj kluczowy. I co? I BUM! Imperium Kontratakuje jest uważane przez wielu za najlepszy film z całej sagi. Mroczny, wróg ma przewagę, dowiadujemy się coraz więcej; film kończy się źle, nie możemy się doczekać końcówki trylogii! Powrót Jedi zrobiło robotę. Klimat, jedna z najlepszych bitew jakie widziałem w sadze - pojedynek militarny na Endorze, Kosmiczna strzelanka oraz pojedynek na miecze Luke'a z Vaderem - Mroczne Widmo miało podobną końcówkę, na tych samych płaszczyznach; ale to już nie to samo. Pojedynek Obi Wana i Qui Gona z Maulem owszem był fantastyczny, ale walka Gunganów z Droidami była bardziej komediowa, też te postacie nie budziły takich emocji jak pojedynek Rebelii z Imperium. No i Gwiezdna Strzelanka - dzieło przypadku. Anakin, wspaniała postać, obdarzona wyjątkowym darem, ucząc się obsługiwać statek - rozwala centralę. I tyle. Lokacje współczesne są piękne, technika jest wybitna, ale porównajcie to sobie do starej kantyny gdzie te wszystkie galaktyczne ustrojstwa siedziały, porównajcie bazę Jabby na Tatooine, porównajcie Imperialne statki i ich wnętrza, porównajcie porty kosmiczne... Naprawdę, to było arcydzieło.
- Muzyka... Do dzisiaj każdy ją kocha. Muzyka z nowych Star Warsów jest tak samo dobra, ale nie robi już takiego wrażenia bo film wywiera przeciętne emocje. Muzyka jest dopełnieniem, klimatem.
Nie wiem czy twórcy nowych Star Warsów są już tak mało kreatywni, czy specjalnie robią łatwiznę na nowy zarobek. Uważam, że świat SW jest na tyle ogromny, tyle można wymyśleć, tego nie powstało jeszcze tak mega dużo więc nie można powiedzieć o wyczerpaniu pomysłów, tak więc uważam, że postacie i scenariusze były wymyślane podczas siedzenia na kiblu i słuchania na słuchawkach Cypisa. Nikt się nie przyłożył do tego.
- Rey - postać główna. Luke również nie robił kiedyś wybitnego wrażenia - po prostu taka postać musiała być. Jego historia była nowatorska, ciekawa. Dlaczego Rey musi być jego klonem?! Dlaczego nie ma czegoś nowego?! Zaczynając od planety, z której pochodzi - Jakku. Przecież to krzywe zwierciadło Tatooine, miejsca gdzie mieszkał Luke. Wystarczyło dać coś o wyglądzie Coruscant, Naboo, ale czegoś innego, a wrażenie byłoby inne. Kolejna sprawa; moc Luke była wytłumaczona - był synem największego tyrana w galaktyce, którego poczęła moc. Luke był jego klonem. Ale skąd moc u Rey? O rodzicach nic nie wiadomo. Czyli wychodzi na to, że w galaktyce po prostu zdarzają się takie przypadki. Fajne? To nie jest kreatywne. Pewnie się to jeszcze wyjaśni, że Rey tak naprawdę miała predyspozycje, poczekajmy. Chociaż nie podoba mi się moment, w którym osoba, która po raz pierwszy ma miecz w ręce, pokonuje już takiego kumatego Kylo Rena. Moc, moc, moc... Sztuka walki mieczem to jest coś co się udoskonala. To wyglądała jak walka na kije. Kylo dysponował jeszcze ciemną stroną mocy, która jest silniejsza i lepsza do walki niż jasna. Mimo wszystko Rey wygrywa. Tutaj opinie są podzielone ale ja uważam, że nie powinna wygrać. Powinna być jakaś drobna przewaga Kylo i ich pojedynek powinno coś przerwać.
- Finn - postać, która ma nas bawić. Już nie będę mówił o równouprawnieniu dużo, nie jestem uprzedzam rasistą, ale bardzo dużo teraz Azjatów i Czarnych w sadze. Disney uderza w publikę, a nie tworzy świetną postać. Akurat pomysł ze szturmowcem, który postanawia porzucić swoją robotę ze względu na wrażliwość - jest super. To jest kreatywne. Ale co dalej? Gość ma być po prostu takim Ice Cube'em z Boyz in da Hood, który ma luz i śmieszną gadkę. Jego postać jest akurat w porządku, lubię go. Ale to nadal nie jest coś nad czym był się zachwycał, zawiesił sobie jego plakat w pokoju, czy kupił figurkę - początek miał bardzo dobry, ale rozwinięcie tej postaci nie powala. Luźny, głupkowaty, ale też z fartem i wiedzą na temat Nowego Porządku - jest ok. Czekam na coś więcej.
- BB8 - to jest akurat bardzo dobra postać, którą idzie polubić. Jego postać jest kreatywna, on sam jako droid jest w porządku. Nie mam problemu.
- Kylo Ren - gość musiał się rozkręcić. Ale czy on budzi taki lęk jak Vader? Nie mówiąc o tym, że jest jego krzywym zwierciadłem. Nowa trylogia cały czas jedzie na starych postaciach. I tak też Kylo Ren inspirując się dziadkiem, łazi w masce i chce być wielki. To jest słabe. W Force Awakens był jeszcze ok, chociaż nie pokazał nic wielkiego, natomiast w Last Jedi dał się polubić - Snoke okazał się jego mistrzem, ale na tyle słabszym, że go Kylo zabił. Tego on jest szefem, będzie wydawał rozkazy Huxowi, jeszcze tylko aby władał mieczem i ciemną stroną mocy na tyle potężnie, że będzie postrachem. Wtedy ta postać da się zapamiętać. Na razie jest wściekłym małolatem. Przypuszczam, że w IX części, będzie jednym wielkim postrachem.
- Poe Dameron - wielki pozytyw. Dobry, wesoły pilot. W starej trylogii kojarzyłem jednie Wedge'a Antillesa z eskadry, który tylko "był". Poe natomiast jest już często pojawiająca się postacią, którą polubimy.
- Maz Kanata, czyli 3 planowa postać. Jest ok - stara postać, z mocą.
Biją w serce jednak odgrzewane kotlety. Przede wszystkim - baza wroga. Starkiller. Czemu to musi być nowa wersja Gwiazdy Śmierci? Czemu nie mogą powiedzmy zawładnąć jakimś asteroidem o charakterystycznym kształcie i tam mieć bazę? Albo coś jeszcze bardziej kreatywnego niż po raz kolejny statek. Już ten sam pomysł o asteroidzie, który zaczerpnąłem z gry Mysteries of the Sith, jest lepszy niż ta cała baza Starkiller. O Rey już mówiłem, że krzywe zwierciadło Luke. Snoke to krzywe zwierciadło Imperatora, a Kylo Ren Vadera. Nawet moment jak Kylo Ren dostarcza Rey do Snoke'a - przecież to scena z Powrotu Jedi. No parodia. No i armia - nowsza wersja szturmowców. Nie ma kreatywności po raz enty. Lubię szturmowców, mogę ich oglądać w nieskończoność, oni przecież też się dobrze sprzedają, są charakterystyczni; jednak jest to cały czas to samo tylko pod inną nazwą. Kolejna sprawa - nowa trylogia jedzie na starych aktorach. Oni powinni być tylko dodatkiem, sentymentem, trzeba ich żywot w trylogii jakoś zakończyć - Carrie Fisher już nie ma, Mark Hamill czy Harrison Ford nie są nieśmiertelni. Natomiast uważam, że nowa trylogia uderza w sentymenty fanów i w każdej części to starzy bohaterowie robią robotę, a nowi są jedynie dopełnieniem - tak nie powinno być. Force Awakens ratował Han Solo, Last Jedi ratuje Luke Skywalker. Może w IX części pojawi się duch Vadera? Oni powinni być dopełnieniem, a nie na odwrót. Historie również nie są kreatywne - znów Rebelia ucieka przez tyranami. Czemu nie może być tak, że powiedzmy Nowy Porządek sieje terror w galaktyce, a jakiś tam oddział staje w obronie mieszkańców galaktyki. Czy cokolwiek innego, nie chce mi się w tym momencie myśleć. Na pewno dało się coś lepszego wymyślić.
Nowa seria jest dobra, ale bez jajeczna. Pójdę na IX część, będę się zarąbiście bawił każdą częścią - obojętnie czy to Powrót Jedi czy Ostatni Jedi - Gwiezdne Wojny to Gwiezdne Wojny. Szkoda jedynie, że twórcy się nie wysilają, a robią proste historyjki i opere mydlaną. Będzie coraz więcej części na różne tematy np. robią film o Hanie Solo. Znowu robienie czegoś o starych postaciach, zamiast wymyślić coś nowego, spektakularnego. Powinno być to wszystko oddzielnie - jedna, główna, poważna saga i jakieś mini filmy i seriale obok. Teraz robi się to wszystko takie wielkie, tego jest strasznie dużo. To jest wada i zaleta. Nie czuje się już tego klimatu. Kiedyś była jedna, wybitna trylogia, na którą się pewnie czekało (nie wiem, jestem rocznik 97), a po jej końcu każdy był zadowolony. Teraz już tego brakuje. Twórcy, obudźcie się do ku*wy nędzy, nie róbcie śmietnika z wielkiej serii ;(

ocenił(a) film na 8
ElGladiator

SPOILERY! Sorka, ale filmweb zawsze po napisaniu takiego wypracowania, po dodaniu pisze, że "strony nie znaleziono". Dlatego ja zawsze kopiuje tekst, odświeżam stronę i wklejam jeszcze raz. No i niestety, zapomniałem zaznaczyć kwadracika ze spoilerem po raz drugi...