Troche mroku, lepszego scenariusza i Mocy by nie zawadziło. Byłoby ciekawie gdyby tym razem nie poszliby na łatwiznę...
Jak dla mnie musi być przede wszystkim oryginalnie. Lubię bezpieczne TFA i rozumiem że po prequelach nie chcieli ryzykować. Ale The Last Jedi nie może być TESB vol 2 :) mogą być smaczki ewentualnie jeden duży ale reszta nie.
Mrok :) jestem za czerwone napisy mogą sugerować że będzie go dużo albo i nie. Chociaż Driver mówił że film ma mieć taki Ton mroku jak Imperium Kontratakuje. Chociaż Rian zaś ostatnio powiedział że bd nawiązywać do prequeli po czym jednak teza z mrokiem może nie wypalić.
Nie mogę dawać linków bo mam świeże konto i mam chwilowo opcje zablokowaną, ale wpisz sobie Rian broni prequeli Star Wars. Na jego Twitterze chyba dał taki opis i napisał że będzie czerpać z prequeli :)
Owszem, Rian broni prequeli, ale nie ma informacji, że będzie się na nich wzorował ;) Tego możemy się tylko domyślać. Oby wrzucił do VIII trochę polityki i centrum galaktyki (np. Coruscant).
Jak będzie nawiązywał mrokiem do RotS czy Brick, wyjdzie mu to jak ulał. ESB wbrew powszechnej opinii nie jest taki w żadnym wypadku. Kino od lat 80 dosyć posunęło się do przodu. Ten film przede wszystkim nie ma głównego wątku i celu. Dzieje się dużo, aczkolwiek dla treści filmu ma to drugorzędne znaczenie, bo i tak wszystko sprowadza się w znacznej mierze do uciekania przed Imperium, idących za tym dłużyzn i pojedynku z Vaderem.
On chyba ostatnio napisał znowu swoje inspiracje jakimi się kieruje przy epizodzie VIII i są to całkiem dobre filmy chyba z tego co zauważyłem po ocenach. Jeśli z nich czerpie to ok. Do RotS no w sumie czemu nie, ale niech będzie lepiej niż w RotS. Jeśli będzie nawiązywał do Mrocznego Widma czy Ataku Klonów, do prawdopodobnie będzie gorzej. Na ekranie był news że Rian gdzieś wspomniał że przy epizodzie VIII miał jakiś problem z współczesnymi dialogami. Nie wiem o co chodzi w tym ale mam nadzieję że jednak nie rozmowy o piasku, albo że Sowa to będzie Jar Jar. Ja ESB bardzo lubię, wolę jednak koncepcje że będą czerpać tu mrok z tego filmu. Chociaż TFA było też imo mroczniejsze ale był też humor. Tu najlepiej wystarczy ograniczyć humor i moim zdaniem będzie git. Wiadomo że kino idzie do przodu. Bo główny wątek zaczyna się New Hope, w zasadzie jakby się uprzeć to moim zdaniem głównym wątkiem jest trening Luke'a na Dagobah. A sceny z resztą drużyny to tło do tego bo gdyby nie to TESB chyba w sumie byłoby imo filmem zbędnym. Ale na tyle wszystko jest dobrze że jest filmem który jednak i tak rozwinął uniwersum. Dłużyzny to ja bym się mógł zgodzić w New Hope szczególnie ten początek, to już w TFA początek np. lepszy bo coś się dzieje. Pojedynek z Vaderem w sumie moim zdaniem najlepszy w uniwersum, lepszy na pewno od Obi Wan vs Vader w Nowej Nadziei. Która imo po ostatnim seansie niesamowicie mnie śmieszyła :P i poza tym mogłoby jej nie być. Ale dali ją chyba żeby śmierć Obi Wana była cóż dramatyczna. Lepsze by było zabicie go przez Vadera znienacka...
Też tak sądzę. TFA mogłoby by być o wiele, wiele lepsze, gdyby nie zrzynka z Nowej Nadziei, no ale można zrozumieć, że to był nowy start i chcieli powtórzyć pewne schematy. O tyle, że TFA jestem w stanie wybaczyć, to jeśli nowa część będzie TESB vol. 2 to się bardzo zawiodę.
W TFA nie skopiowano jedynie zarysu fabuły, ale nawet szczegóły. Można przymknąć oko na sierotę z biednej planety, ale... to jest pustynna planeta. Znowu. Można przymknąć oko na super broń nowej wersji Imperium. Ale to po raz kolejny jest kula niszcząca planety... itp.
Tak, ale o ile można to wytłumaczyć tym, że to Disney chciał bezpiecznego i sprawdzonego (dosłownie) scenariusza na start, aby zachęcić nowych i starych widzów, to dalsze części powinny nie mieć nic wspólnego z oryginalną trylogią poza jakimiś luźnymi nawiązaniami. Każdy film powinien być oryginalny i inny tak jak prequele wobec OT. Dlatego zawiodę się jeśli Ep. VIII będzie TESB vol. 2.
Ano, jest coś w tym, że szykuje się trylogia kopiuj-wklej, zamiast nowego rozdania ;P
TFA było tak złe, że ciężko będzie epizodowi VIII nie sprawić lepszego wrażenia.
Ale za jedno jestem TFA wdzięczny. Ludzie zaczęli po premierze tego filmu bardziej doceniać prequele :)
Ale po co ty w ogóle z nim gadasz? gość jedynie co potrafi to po zarejestrowaniu na innym forum napisać jakie to TFA jest złe a Prequele wspaniałe... przy tym dosadnie prowokując... Zostaw/olej typa. Takich nie wolno dokarmiać...
Twoje ulubione TFA to nie ukłon w strone starej trylogii, a remake Nowei Nadziei i najgorszy epizod sw .
TFA to jest remake ,i sam to dostrzegłem . I nie ma szans bym zmienił zdanie co do TFA,jakie jest niby wspaniałe, a sw zrobione przez lucasa zle zrobione .
Nie chodzi mi tylko o Atak klonów a całe prequele .
Krytycy prequeli przyczynili sie że sw chyli sie ku upadkowi
Yyyy gdyby nie krytykowali to Lucas dalej robiłby co robił, dzięki Bogu już nie może :)
Nie, nie jest ( chyba że chodzi o te głupie bajki a la rebels itd ). Dobra, nie chcę się kłócić i stawiam zimne piwko
Jest gorzej owiele niż za lucasa [ przez tą krytykę ] ,tylko ty tego dostrzec nie umiesz .
Krytycy prequeli zniszczyli sw
A jak ci sie wydawać będzie że disney zrobi lepsze sw od lucasa ,to masz coś z głową zle .
Krytyka znajdzie się zawsze i wszędzie, nie ma dzieła bez krytyki. Sam Da Vinci był nieraz ciskany, że stać go na więcej.
Co innego, kiedy patrzymy na kryteria krytyki. Co wnosił Lucas, a za co był rypany. Dialogi były słabe, owszem. Mógł lepiej prowadzić aktorów, zgadza się. Zarzutów wobec midichlorianów nie kumam, to bardziej naukowe wytłumaczenie potencjału mocy, i tyle. Bardziej nie kupuję motywu z świadomymi mieczami, które "płaczą" za swoim zabutym przed Sitha Jedi, i przez to potem świecą na czerwono. To jest nieco taka brazil drama jak dla mnie ;P
Co by nie było, wymieniać można bez końca. Podsumujmy najważniejsze rzeczy:
1. Fabuła - w OT była w rzeczywistości prosta jak drut. Oparta o najbardziej sprawdzone baśniowe motywy i archetypy ( Leia - księżniczka zamknięta w wieży-DeathStar, zły czarny rycerz-Vader, główny bohater o czystym, nieskalanym sercu-Luke ). Wojna galaktyczna i Imperium to odniesienie do II WŚ i partyzantki wolnych ludzi wobec nazistów. Co najważniejsze - nie była coverem OT, była dziełem samodzielnym, i jednocześnie spójnym z OT. To nie była zszywka z ogranych motywów, tak, jak OT było dziełem samym w sobie, tak PT jest dziełem samym w sobie. Zupełnie odwrotnie niż TFA.
W PT jest bardziej skomplikowana, jest polityka której nie było w OT, jest zakon, który w OT był tylko wspominką, są niejasne sojusze, rywalizacja chandlowo-polityczna, przedarcie się do serca republiki, by wyrżnąć ją od środka. Fabuła podana prosto, to przecież pg-13, jednak jej konstrukcja jest bardziej skomlikowana niż w OT. To źle? Widać źle, bo lepiej mieć ciągle naiwnie radosne przygodny z cudownymi zbiegami okoliczności....
2. Aktorstwo - W OT zdecydowanie lepsze, bez dwóch zdań. W PT był cały zastęp ciekawych postaci, ale ich potencjał rozwinęło EU, nie filmy, a szkoda. Błąd Lucasa.
3. Świat przedstawiony - w OT było zimno i karton, toporność szarość, ale pamiętajmy, że to były lata 70-80te, wówczas to był szczyt techniki, kręcono na maksa, na ile pozwalały tamte możliwości. Przyszły lata 90-te, możliwości cyfrowe, i Lucas z nich skorzystał. Dzięku temu powstały technologie i plenery, jakich nie da się zrobić kartonem w studio, jak bitwa nad Coruscant, czy Utapau czy Mustafar. w R1 też było mustafar, ale bez rozmachu, jak w prequelach. Jakby rozmach w SW był czymś złym... Efekty dzisiaj są jeszcze bardziej rozwinięte niż na przełomie XX i XXI wieku, ale panika jest. Lepiej, żeby wszędzie wciskać trawę i krzaki. Galaktyka pełna milionów planet, a każda wygląda jak las na mazurach. Ehh... W PT artyści koncepcyjni rozwalili system, a w TFA to bida jakaś pod tym względem. Nawet koncepty finalnych plenerów wypadają lepiej, niż te finalne. Przykładem jest choćby Jakku i AT-AT, gdzie mieszka Rey. W konceptach mega klimat, z filmie taka bida, że szkoda gadać.
3. Walki na miecze - w OT były ciężkie, w PT nabrały choreografii i dynamiki. Jeźdzenie po nich z tego powodu jest naprawdę śmieszne ;D
4. Bohaterowie. W czasach Lucasa kazdy bohater miał swoje miejsce w szeregu. Był wybraniec, byli nauczyciele, łowcy, zło wcielone i bohaterowie poboczni. Kto miał być kocurem, był kocurem. Kto był przebiegłym politykiem, był przebiełym politykiem. Nikt nie pchał się przed szereg, bo nagle powstał na potrzeby sequela i trzeba wejść tym i tamtym środowiskom w tyłek. Była zachowana logika. Nie było wybrańców z taśmociągu. Nie było użytkowników mocy, którzy boją się własnego cienia. Nie było babci z knajpą, co wie wszystko o wszystkim, bo prowadzi bar mleczny. Nikt nie podważał swoją postacią sensu całości.
5. Soundtrack. Jeśli ktoś woli ten z TFA niż ten za kadencji Lucasa, to...
P.S. zapomniałem w ogóle o rebels - mieczokoptery połozyły serial jak dla mnie XD
Krytyka jest dobra, ale konstruktywna, a nie że coś jest złe, bo wygląda inaczej niż oryginał...
Ja o TFA nie chcę już nawet mówić zbyt wiele, bo aż szlag mnie trafia, jak pomyślę o wyczynach Disneya. The Last Jedi dostaje jeszcze ode mnie szansę, ale zwiastun nie napawa optymizmem.
Zwiastun wygląda spoko do momentu, kiedy zdasz sobie sprawę, ze większość scen "już się gdzieś widziało"...
No bardzo ciekawe, hmm zastanówmy się XD
A może raczej kiedy heh.. Aż załapiesz, że to nie samodzielny film, pierwszy z filmowych SW, a już ósmy epizod, kontynuacja rebootu VII ;D
Ta dużo jest dynamiki w walkach prequeli. Fikający Yoda... Lubię tę walkę ale jest tak dynamiczna że aż śmieszna.
Zdecydowanie wolę soundtrack TFA niż z prequeli ale i tak mistrzowski soundtrack ma stara trylogia. No to co? Dokończ? Bo chcę wiedzieć co masz na myśli. Nie mam prawa do swojego zdania? ;d ano mam
Ta aktorstwo w OT jest do dziś genialne. W PT mroczne widmo czy Atak Klonów mega słabe a TFA jest ciut gorsze niż w OT. O wiele lepsze niż w PT. Ale trudno to oceniać po jednym filmie. Aktorzy mogą się jeszcze wyrobić w tej trylogii lub nie.
... To ciekawe, bo nikt, nawet fani TFA nie rzucają się z karkołomnym twierdzeniem, że soundtrack tej części jest lepszy XD Gdzie mu do duel of the fates chociażby, ale spoko, chociaż ciężko w to uwierzyć, bo brzmi to raczej jak ostatnia próba obrony filmu, nawet w kategorii w której jest na najniższym względem reszty poziomu, to nikt ci nie będzie narzucał co i jak, proste ;P
Mam gdzieś te całe duel fates... Phii to nie obrona filmu... Stwierdzam swoje zdanie. Dla mnie soundtrack TFA jest nawet lepszy od muzyki Williamsa z Pottera którą kocham.. Nie dogadamy się. A co do duel fates to dla mnie to jakieś buczenie jest...
Jak wolisz, Duel of the Fates jest epickie, a TFA nie ma żadnego charakterystycznego motywu, który by przeszedł do klasyki muzyki SW ;)
Nie zrozumiałeś :) a dla mnie ma np. Follow me! Arcyepickie
Argumenty dzisiaj wyczerpałem w mojej nowej pracy. Tak więc bardzo proszę nie zmuszaj mnie do więcej... Bo jestem wyczerpany. Po prostu zaakceptuj
"Buczenie"
Mówisz, masz: ht tps://youtu.b e/n6nhlSIPO6o?t=1m8s
Żeby cię przypadkiem nie świerzbiły rączki, w profesjonalnym języku nazywa się to atonalnością, z którą "Duel of the Fates" nie ma nic wspólnego (panuje tam kontinuum muzyczne, relacje i ciągłość pomiędzy brzmieniami, temat główny nie jest rwany). W karierze Johna, ani tym bardziej w sztuce filmowej nie jest to nic nowego.
ht tps://youtu.b e/aMVZxJJ0OP0
ht tps://youtu.b e/L2POJJ5ILLw