Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
2017
6,8 153 tys. ocen
6,8 10 1 153323
6,9 66 krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Generalnie raczej postaram się podzielić moimi przemyśleniami, a nie tradycyjnie wystawiać ileś gwiazdek na ileś. No to zaczynamy:

Jest w tym filmie kilka znakomitych pomysłów i rzeczy które w gruncie rzeczy sprawiają, że nie dałbym temu filmowi mniej niż 5/10 nawet gdyby wyskoczyło 300 jar jarów. Przede wszystkim sposób pokazania mocy jest absolutnie cudowny. Przez 7 części (naprawdę, OT też wliczam) czekałem na pokazanie mocy jako naprawdę potężnej siły, którą opanować może każdy, kto rozumie jej istote i że jest ona potężniejsza niż jakąkolwiek inną siła we wszechświecie. Moc to siła dająca odbierająca życie. Tutaj potraktowano to zdanie bardzo poważnie i niesamowicie się z tego powodu cieszę i prawda jest taka, że w tym kontekście scena z Leią, początek treningu Rey czy ostatnia walka Kylo z Lukiem to majstersztyk.
Ponadto wątek między Kylo, Rey i Lukiem jest naprawdę niezwykły, świetnie się zazębia i osiąga punkt kulminacyjny dokładnie tam gdzie ma, jest to przy okazji niezły plot twist.

Wspaniale efekty specjalne i pomysły realizacyjne. Czerwone ślady za scigaczami na solnej planecie w swojej kiczowatosci przypominają mi trochę Flasha Gordona. Świetnie sprawdzają się zabiegi twórców żeby nas wnerwic. Korzystają z utartych schematów, żeby na ich koniec wszystko ukatrupić i wprowadzić mały zamęt w naszych głowach.

Kilka Easter Eggów mnie mega zachwyciło. Odcięcie się od definicji mocy jako cholernych małych robaczków to jedno, ale kukiełkowy Yoda który na dodatek mówi fantastyczne rzeczy, z odpowiednią dozą humoru, ale jednocześnie mądrości.

Pomysłowość twórców w kwestii rozwalania statków, walk, ich konstrukcji znowu zasługuje na słowa uznania.

Oczywiście sprawy techniczne na najwyższym poziomie, tutaj nie ma co się rozwodzić.

Luke na gigaantyczny plus. Rozgoryczony, niepogodzony z porażką człowiek, frustrat, potężny, ale z poczuciem niespełnienia. Świetnie zagrany, świetnie rozpisany - szanuje.
Kylo daje radę, mniej mi się podoba, podobnie jak Rey, ale ich relacja z kolei jest bardzo ciekawie poprowadzona.
Kolejnym mocnym punktem jest Poe Dameron - mega się cieszę, że rozwinięte tą postać, jej motywację, sposób działania.
DJ haker - genialna rola, epizodyczna, ale w przeliczeniu jakość/minutę taśmy filmowej najlepsza w całym filmie.

Do tego ogólne wrażenie filmu jest takie, że jest baśniowość, poczucie humoru, nostalgia i świetna akcja - jak dla mnie bomba.

Ale oczywiście muszą być wady i są, może nawet kilka.

Postać tej chinskiej dziewczynki to jakiś słaby żart. Przez cały film marzyłem o tym, żeby nigdy się nie urodziła. Podobnie jak jej relacja z Finnem - słabo rozpisana i jakąś taką nijaka.
Niestety muzyka - no Williams chyba stracił pomysły i trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że nie dał rady utrzymać poziomu. Źle nie jest, ale porównując z OT... meh.
Postać Snoke'a... A szkoda gadać, wkurzyli mnie. Źle rozwinięta, zle skonczona, frajerska śmierć, potencjał ogromny, wykonanie skopane wielki zawód.


Jak mi się coś przypomni to napiszę, ale ogólnie polecam, bawiłem się świetnie i to mimo 4 w nocy :)