Niestety wielu nie zauważa mocno naciąganych scen, i chociaż sam zostawiam ocenę 6/10, to raczej robię to z drobnostek, jakie w tym filmie mnie urzekły. Plusy to oczywiście Luke, i Kylo, którzy mieli swoje cele,i jasno je przedstawili w filmie, natomiast niektóre sceny w tej produkcji to ból dla oczu... szczególnie gonitwa Finna i Rose za hackerem na wyspie z kasynem, które swoją drogą nie pasowało do SW, a bardziej przypomniało mi sceny z banku w Harrym P, w ogóle ten pomysł to była wielka zapchaj dziura dla Finna i Rose, aby mieli swoje wielkie pięć minut, a wystarczyło szybciej wprowadzić plan z zatankowaniem mniejszych statków, i uciec, a sposób z skokiem w nadprzestrzeń, zrealizować nieco szybciej, poświęcając jedną osobę, ale ratując wiele innych istnień. Rozpisywać się nad tymi scenami nie będę, ale interesująco wypadł pomysł, aby Kylo nie opowiadał się za żadną z stron, ciekawi mnie, jakby potoczyły się losy galaktyki, gdyby Kylo zabił wszystkich jedi i Sithów, oraz zataił nauki obydwu stron o mocy, i czy zbudowałby nowy porządek na nowym porządku, czy raczej porzuciłby drogę mocy, i dał czysty sygnał galaktyce, aby ta sama o siebie zadbała, tego niestety nie wiem, ale pewne jest jedno, że najbardziej interesujący moment w całym filmie, to właśnie chęć zniszczenia dwóch stron przez Kylo, i w małej części powrót Luka do roli mistrza Jedi, może nie długiej, ale jednak cieszył fakt, że wprowadził jakąś mądrość, gdzie młodszy przeciwnik chce wszystko zniszczyć, wprowadziło to taką małą "równowagę"