nie wiadomo-niedługo mogą zacząć odbierać i moderować opinie,tak jak Sony robiło z ghostbusters i "policja myśli":D
O kurde... To już cenzura, Orwell się kłania...
Wiesz Sony pewnie postąpiło podobnie jak Zuckenberg na Facebooku - cenzurowali opinie, bo nie są "tolerancyjne" (no i znowu wracamy do tego samego ;D)
Weźmy pod uwagę, że nowe Ghostbusters to feministyczny remake starej części... Ci ludziska, którzy nie lubią nachalnej poprawności politycznej pewnie nieźle mogli zhejtować film... Jakież było zdziwienie, gdy dostał pozytywne recenzje...
Disney przy wsparciu fanów-konserw robi inaczej... Oni ciągle odtrącają nasza uwagę od faktu, że ich filmy są mierne, mało oryginalne i wręcz kpiące z sagi właśnie nabijaniem się z Lucasa, który tę sagę stworzył. Czy to za "handlarzy białych niewolników", czy za Jar Jara. Promują też gadaninę, jakie to Prequele były straszne, choćby poklaskuje na wypowiedzi Simona Pegga, który jawnie obraża fanów SW lubiących ep. 1-3... Mnie to bardziej przeszkadza, niż to co wyczynia Sony. To tak jakby Disney po przejęciu Star Wars dużą część fanów tej sagi miał kompletnie w dupie Liczą się tylko ultrasi i i ich zdanie, bo na nich wiele zarobią. Stąd ignorowanie okresu Starej Republiki czy suchar kpiący Armię Klonów w TFA... Łatwiej jest wszak nie wysilać się na inowacyjność, non stop pokazywać to samo przykryte nostalgią, niż coś nowego, bo CGI to "zuo"...
Ghostbusters spotkał się z krytyką bo był to kiepski film (poza obrzydliwą mizandrią). George sam jest sobie winny,ale też mi go szkoda,bo poddał się tym krytykantom i sprzedał swoje "dziecko" tym handlarzom.Wkurza mnie hipokryzja tych fanów którzy stękali że prequele nie miały "praktycznych efektów"i chwalili jakie stylistyczne jest TFA- serio? na tym polega star wars?? na ziemskich krajobrazach gumowych pacynkach??a maz to nie jest kiepskie CG??-przecież wystarczy zobaczyć filmiki z produkcji-mroczne widmo i reszta miały zaprojektowane najwięcej makiet,szkiców,kostiumów ever niż cała stara trylogia razem wzięta,poza tym co to dla nich "practical effects"?? to jakiś pacynki? i roboty zrobione ze szmelcu? lucas robił to bo nie miał wtedy innych metod dostępnych,a abrams uczynił z tego jakiś chory fetysz.
Masz rację w 100%...
Wujcio Dżordżu się bardzo wypalił na starość, jedyne co potrafił to wylegiwać się na ranczu, to jest fakt. Więc jedynie na co później było go stać, to udoskonalenia starych filmów i co chwilę wydawane wersje specjalnie, DVD, Blu-Ray, czy 3D w kinie (choć w sumie to szkoda, że Zemstę Sithów w 3D Disney wycofało z kin, Rozkaz 66 czy walkę na Mustafarze obejrzałabym z chęcią, a na takie Przebudzenie Mocy i tak poszłam na 2D i nic na tym nie straciłam). ;) Co nie zmienia faktu, że to jego saga - w miarę spójna historia, czy robiona przy pomocy innych ludzi czy sama przez niego, była JEGO opowieścią, która miała swój początek, środek i koniec... Nawet aktor grający Luke'a Skywalkera mówił, że TFA mu się niepodoba i jest niepotrzebne, a zagrał tylko dlatego, by go fani nie zlinczowali.
W zasadzie to nie wiem o co chodziło ultra fanom. Raz narzekali na Lucasa, że prequele były dla pieniędzy zrobione bez pasji, bez klimatu i tylko OT powinna istnieć... a innym razem gadali, że właśnie poza ep. 1-3 niczego tak naprawdę nie stworzył dla uniwersum gwiezdnych wojen i mieli wąty, że przez niego SW było w stagnacji. Co oni chcieli? Lucas miał dość ich hejtu to se chłopina odpuścił (choć nie powinien i byłam zła na taki krok). Stary jest, to sprzedał tę markę (miał nadzieję) w dobre ręce, które na SW będzie miało świeże pomysły, wszak Marvela umieli umiejętnie rozwinąć. Niby nawet George się z nimi konsultował w sprawie ep 7, a potem się okazało, że jego pomysłów w ogóle nie wykorzystano. Stworzono kopię Nowej Nadziei to się wkurzył, bo chciał by każdy epizod zawsze wyglądał inaczej...
I co dalej? Na ep. 1-3 taki hejt poszedł swego czasu za samo istnienie tych części, oczerniali dosłownie każdy element (Plinkett się kłania)... Nie mówię, że były idealne, gra aktorska momentami była sztywna, tak jak i dialogi, było sztywno, za mało luzu... Ale większość rzeczy było kapitalnych! A TFA? Tyle byków, tyle dziur fabularnych, a ci sami hejterzy ep 1-3 nie dadzą na ep 7 złego słowa powiedzieć. To dopiero hipokryzja... Oni dosłownie przyjmą z wielbieniem g*wno w srebrnym papierku od Disneya byle tylko Lucas się go nie tknął.
I ten cały klimat... Serio? 30 lat i dalej używają X-wingów i TIE-fighterów... A inne rasy czy roboty? Wyglądają o wiele sztuczniej i karykaturalniej niż nawet w polskiej "Seksmisji" a co dopiero w OT... Pustynie, lasy i ta knajpa u Maz żywcem zerżnięta z kantyny Mos Eisley, nawet muza podobna... Co jest nie tak? Naprawdę ultrasi chcą takiego SW, bo liczy się tylko nostalgia? Wystarczy włączyć film: SW poetry na youtubie by pzobaczyć, jak prawidlowo pokazać nawiązania do Starej Trylogii... Nostalgię można na rózne spsoby pokazać, nie trzeba było robić kopii w stylu retro, zwłaszcza przy takim budżecie i efektach specjalnych... Lucas pokazał taki swiat w OT bo był zmuszony, wielu włąśnie taki lubi, ale to w ep. 1-3 pokazał jak on jako twórca chciał by to wyglądało. Wreszcie miał możliwości to pokazać... Galaktykę pełną różnego klimatu, kolorów, kultur...
piszesz z pasją :):) cóż mogę powiedzieć jedynie że każdy ma w głowie inną wizję "idealnego"star wars i na tym polega bogactwo tego świata.Ja jestem fanem np.cyberpunku,blade runnera,takich ogólnie "mroczniejszych"klimatów i marzy mi się stylistyka jak np w komiksach "dark empire" co abrams próbował trochę robić za pomocą kolorystyki (niebieskie i czerwone odcienie,dużo dymu,czyli styl z pojedynku na bespin),przyznam że cała "paleta" sceny han/kylo zrobiła na mnie wrażenie mimo wszystko,potem pojedynek dooku/anakin w AOTC -zawsze szukałem tej teatralności w SW.ROTJ miało nieco z tego klimatu i byłoby idealne (dla mnie) gdyby nie tańce u jabby i ewoki:D
co do sceny han/kylo bardzo fajny był paradoksalnie brak muzyki taka cisza przed burzą i całe ładowanie tej broni-to było dość dramatycznie pomyślane i zagrane...u Lucasa pewnie by była muzyczka,zresztą muszę przyznać że niekiedy w prequelach zalatuje kiczem i jest "cheesy"klimacik,jak w telenowelach:P
"piszesz z pasją :):)" Dziękuje. ;)
SW (zwłaszcza Prequele, najbardziej "Atak Klonów") zalatują telenowelą, co mi nie przeszkadza... Bo Space Opera pierwotnie niewiele się różniła od Soap Opera. Oba gatunki były wyśmiewane swego czasu... ;D A Lucas nigdy nie udawał, że jego filmy to telenowela w kosmosie, choćby to "I am your father", które mimo, że kultowe i przełomowe to nie bez powodu jest przerabiane w internetach i wyśmiewane choćby na memach. Choć mi to się bardziej kojarzyło też poniekąd z zakrętasami z mitologii greckiej, potężni herosi, którzy spotykają swoich ojców bogów lub półbogów... Zeus podobnie jak Vader non stop tak gadał do swoich synów. ;)
Mi też podobała się scena śmierci Hana. Tak pauza, mrok... niczym uczucia Kylo Rena... Rozpaczam tylko nad faktem, że nie pochowano jego ciała, taka postać zasłużyła na pogrzeb, ale może rozstawą to na 8 epizod. Kto wie?
Sequele (7-9) nie muszą być wcale jak Prequele (1-3) ja wcale od tych filmów tego nie wymagam. Nie powinny być też jak OT (4-6), bo to widać, że żerowanie na nostalgii... Uważam, że każda trylogia tej sagi zasługuje na swoją własną tożsamość bo i tak każda tyczy się zupełnie innego okresu historycznego i innych konfliktów z nowymi bohaterami. Nowe epizody od Disneya powinny być czymś jeszcze innym, świeżym, bardziej ciekawym... Ale najwidoczniej korporacyjni krawacierze mają w gdzieś tę sagę, liczy się tylko zarobek od podlizywania się nerdom... Mam nadzieję, że 8 będzie lepsza niż 7.
trochę z innej beczki-to trochę dziwne ale podoba mi się sposób chodzenia kylo rena po tym statku,cała postura,ciężki krok ale taki maniakalny:) szkoda że miał taką maskę jaką miał-można było wrócić do szkiców mcquarriego,albo dać nawet taką na połowę twarzy...żeby było widać że jest jeszcze sobą i nie do końca się poddał ciemnej stronie
Też odnoszę wrażenie, że dla tru fanów SW to: Leia, Han, Luke i praktyczne efekty. Przecież tutaj nawet jeden powiedział, że fabuła nie ma znaczenia tylko bohaterzy się liczą - a ja taaaakie oczy ,
Akurat ja mam wrażenie, że Leię, Hana i Luke lekko sprofanowano w TFA. Że ultarsi nie drżą jap i nie narzekają, to się niesłychanie dziwię. Tak krytykowali młodego Vadera, że inny jest niż ten stary... Ale na starą trójkę bohaterów z OT, że jest inna to już nie? Przecież biorąc pod uwagę ep. 7 to ta trójka zmarnowała sobie życie! Dziwię się, oj dziwię...
Najbardziej to mnie dziwi nie darcie mordy z powodu Luke`a. Chyba nawet gdzieś pisałam, że jego postać została zmasakrowana w 7-ce. Bo w OT a szczególnie w RotJ widzimy gościa, który jest silny psychicznie, który tak bardzo wierzy w ojca, że mimo iż wszystko próbuje udowodnić, że ojciec to dupek - Luke ciągle wierzy, że "jest w nim dobro". No holender latający nawet ja uważająca, że Luke to dość mdła i szablonowa postać (w filmach) za to właśnie ją cenię.
A tutaj - sorka gdzie podziała się jego siła? Bo z 7-ki można wywnioskować, że on wziął swoje zabawki i poszedł na swoją piaskownicę bo Kylo fochnął i przeszedł na CSM. I nie, nie uznaję tłumaczenia, że przecież Kenobi i Yoda się ukrywali. Bo Yoda i Kenobi mieli powód by się ukrywać a z 7-ki wychodzi, że Luke się po prostu też fochnął jak małe dziecko, któremu coś nie wyszło.
Co do Lei i Hana no można w pewnym sensie uważać, że zniszczono ich postacie ale... ich relacje nie były łatwe już w OT i można wnioskować, że sobie nie poradzili. Bo co innego sobie docinać wiesz w okresie godowym a co innego docinać sobie już będąc w związku stałym. To z czasem staje się męczące. Do tego jeszcze ciężar czynów Kylo - no nie poradzili sobie. I zauważ proszę, że mimo iż obydwoje są oddzielnie to jednak cały czas coś między nimi jest, jakaś więź, jakiś szacunek itd. Uznali, że lepiej będzie jak uratują swoje relacje będąc osobno. Przynajmniej ja tak to odbieram to co zobaczyłam.
Akurat ja Luke'a z OT bardzo lubię. Osobiście irytował mnie tylko i wyłącznie w Nowej Nadziei swoimi narzekaniami na wujka. (Ech, znowu na narzekającego Anakina w Ataku Klonów się wszyscy czepiają, ale Luke'a już nie? Widać jak bardzo dla ultarsów OT jest uprzywilejowane...Tym bardziej, że oni byli w tym samym wieku i nawet te sceny narzekań protagonistów są swoimi odbiciami, nie trudno zauważyć, że Anakin ma do Obi-Wana identyczne pretensje jak Luke do Owena.. Te same kwestie wygłaszają! "To nie fair" "Idę donikąd" "powstrzymuje mnie")...
Ale wracając do tematu... Luke to wg mnie akurat najlepszy obok Qui-Gona rycerz Jedi w sadze. I to właśnie dlatego,że zamiast słuchać zdania starych konserw-dziadków, którzy zawalili po całości w kwestii Skywalkera seniora, Luke wierzył w ojca, czuł w nim dobro i to dzięki niemu Wybraniec się nawrócił. Olewa zasady. No i ma pogodny, opiekuńczy ale i wrażliwy charakter.
No może separacji Lei i Hana się czepiam. To nie jest zły krok, no i wreszcie czyni z tej relacji miłosnej bardziej skomplikowaną... Ale tutaj chodzi mi też o działalność dla przyszłości Nowej Republiki i Zakonu Jedi. Han nie powinien był wrócić do szmuglowania, tylko jak już to z dala od żony działać jako generał w wojsku Nowej Republiki na odległych planetach i zwalczać First Order. Leia powinna być za to szychą Nowej Republiki, jak nie Kanclerzem, a nie figurą robiącą za nich brudną robotę. Dlaczego zdegradowana? Bo córka Vadera? Serio? To bohaterzy Rebelii! A Luke? I on zmarnował sobie życie, bo zakon Jedi został znowu zniszczony. No i ukrywa się przed Snokem... Luke tchórzy? Że jak? To dopiero profanacja. Jakoś w ROTJ Sidiousa i Vadera się ani trochę nie bał. Niby ma tam jakiś plan, ale żeby nawet siostrze nie o nim powiedzieć? Ona musi go ciągle szukać, Moc wie gdzie? I jakiś bardzo słaby ten zakon stworzył skoro taki słabeusz Kylo Ren (pokonany przez nowicjuszkę) go tak szybko wymordował. Heh, Skywalker junior zaliczył większą porażkę niż Kenobi... A ja w Luke'u Hanie i Leia widziałam nowe, świeże pokolenie, które naprawia błędy poprzedniego starszego pokolenia (Kenobi, Anakin), a nie jeszcze bardziej psuje...
Tak, co do Lei i Hana się zgadzam. Szczególnie Lei. Podobno w książce coś tam się wyjaśnia czemu ona jest w takiej a nie innej sytuacji.
A co do Luke`a to po prostu były moje odczucia pod seansie - tak odebrałam to co przedstawiono. Dlatego mi się to nie podoba. Bo jak mówisz, w OT przedstawiono go jako kogoś, kto lubi iść pod prąd, kto nauczył się czegoś z błędów jakie popełniono za czasów jego ojca, gdy był w Zakonie.
Książki "Bloodline" nie czytałam, sięgnę po nią jak będzie po polsku. Ale z tego co się orientuję, to Leię wywalono ze Starej Republiki, bo była... ekhem... "resortowym" dzieckiem lub jak to woli miała ojca w "Wermahcie". XD Straciła dobrą opinię, gdy się wydało, że jest biologiczną córką Vadera - kolesia, który miał olbrzymie wpływy w poprzednim zamordystycznym systemie... Czyli wydał się fakt, że to Anakin - legendarny bohater bez strachu z Wojen Klonów był Vaderem. Tak czy siak mi się to nie podoba, bo nawet jeśli, to Leia przecież oficjalnie była wychowywana przez Baila Organę, który wspierał Starą Republikę i Rebelię, a ona też ciężko harowała na rzecz Rebelii i Nowej Republiki... Ech... Tak się nie robi...
To fakt. Nie można dzieci winić za czyny rodziców. Ponadto Wybraniec mimo wszystko to zakończył, więc niejako się zrehabilitował.
Teraz już nic nie jest wiadome... Choć z fragmentów po angielsku raczej się skapowałam, że Leia ma bardzo dobre zdanie na temat swoich biologicznych rodziców... Matkę to wręcz uważa za swój wzór polityczny.
Może to było przeszkodą?
Nie wiem. Ale przeczytam też. Moja znajoma co czytała w oryginale bardzo sobie ją chwali choć Przebudzenie Mocy uważa za fanfik :D
Ale jeszcze coś odnośnie Luke`a... czy to co wspomniałaś (ukrywanie się przed snokiem) nie jest przypadkiem w takim układzie kolejną zrzyną z OT?
Mogli ciupciać jak najbardziej. Lucas przy premierze Ataku Klonow zdementował celibat u Jedi. Ki Adi miał w komiksie pozwolenie na poligamię, z uwagi na swój zagrożony gatunek, a nie na fakt posiadania w ogóle żony na zasadzie Padme-Anakin. Do swoich żon podchodził stoicko, co było wzorowym zachowaniem dla Jedi. Były w EU klany Jedi. Nikt nie czepiał się Vosa o sypianie z kobietą. Jeśli nie było emocji, to był spokój, jak w kodeksie.
http://news.bbc.co.uk/2/hi/entertainment/1989505.stm
Słyszałam o tym. ;D
Tylko, że nie wiem jak się do tego ustosunkować.
Dziwi mnie np. ta cała szopka z "sekretnym zwiazkiem" Anakina i Padme... Po co to ukrywali w takim razie? Niepotrzebnie komplikowali sobie życie... ;D
Bo aby dostrzec siłę Lei, Padme czy Shmi trzeba się wysilić umysłowo. A przy Rey już nie. Siła przez wielu rozumiana jest jako umiejętność spuszczenia łomotu.
Rey jest przekoksowana, przy takich umiejętnościach (bez nauki) i Yoda nie dałby jej rady... Jak już ktoś na filmwebie wspomniał, nowa protagonistka jest wynikiem przerostu ambicji producentów, chcieli zapewne stworzyć kopię Luke'a z umiejętnościami potężniejszymi iż Anakin... Nawet ma się głupie wrażenie, że zrobią z niej "prawdziwego" Wybrańca mocy, co by było porfanacją... Charakterek ma OK, jej przyjaźń z Finnem jest fajnym elementem, ale origin story tej postaci mało oryginalne. To ciągle ta sam "cambelowski" bohater, i do tego zwykła kopia obydwóch Skywalkerów (od biednego zera mieszkającego na pustyni do superbohatera, który po I części trylogii ma swój sukces w walce ze złem dzięki użyciu mocy) z umiejętnościami, których nie powinna mieć bez szkolenia... Dlatego mnie to irytuje... Dlatego wcześniejsze bohaterki lubię bardziej. Są normalnymi kobietami wojowniczkami z swoimi problemami do pokonania, a nie "produktem feministycznym" w sadze...
Mówiłeś o Hanie, Luke'u, Anakinie, a zapomniałeś o młodym Obi-Wanie. ;) Tak czy siak ja narzekać pod tym względem nie muszę na TFA, jeszcze dochodzi Poe, Hux i Kylo Ren do zestawu...
Ja do dziś podkochuję się w Hanie:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/ce/95/ca/ce95ca6d7c3625515a5e28f27798a bff.jpg
i oczywiście w Anakinie: zwłaszcza gdy się budzi z koszmaru w ROTS. Ach... jaki on sexy... ;D
Ale pierwszy to uroczy "łajdak" i buntownik, a drugi oswojony bad boy ze smutnym życiorysem.
Kylo Ren to też bad boy, dlatego wiele fanek się dorobił, zwłaszcza w scenie gdy właził Rey do głowy... Jak widać, niejedna o tym marzy. Takie gwiezdnowojenne "50 twarzy Gr.. Rena". ;D
Te wszystkie fanfiki z cholera wie jakimi shipami są debilne... albo z przyjaciół zrobią gejów (Yaoi): jak Obi-Wan lecący na Anakina, czy Hux podrywający Kylo Rena, albo Watson i Sherlock czy młodzi Xavier i Magneto z 'X-men" mający romans... Sorry... to głupie, ale i tak jeszcze wybaczalne... ale żeby z tak wzruszającego bohatera jak Snape robić pedofila lecącego na nieletnich Hermę i Harry'ego? Trzeba mieć coś z głową, albo chodzić do gimnazjum i mieć wybujałe hormony... Stawiam na to drugie...
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/A%C5%81toreczka
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Fanfik
Nie ma mnie 2 tygodnie i się taka konwersacja rozwija ;-; No to teraz mam fajną lekturę :P xD
Ja mam 40 lat i nie znudziły mi się jeszcze - znam je od 12 roku życia, widziałam łącznie 360 raz. I o dziwo (dla niektórych trufanów) chyba wolę prequele.
'Koleś albo nie zrozumiał co ogląda, ale jest po prostu klasycznym przykładem zamkniętego na wszystko old fana SW i hejtera trylogii 1-3 dosłownie za samo jej istnienie (dziki gatunek, z którym lepiej nie zadzierać)."
Myślę, że jedno i drugie. I podziwiam Cię, że dałaś radę to oglądać. Ja nie dałam - już samo słuchanie jego głosu sprawiało, że miałam ochotę przejść na Ciemną Stronę Mocy i mu krzywdę zrobić.
HEHEH, przecież to jest bardzo proste, że nie chodzi o żadne midihloriany, tylko że te midihloriany to talent, zwykły talent, jest to odnośnik do talentu człowieka.. jeden ma 'midihloriany' idealne dla sportu, inny do kuchni itd itd, to jest nic nadzwyczajnego, tylko że pokazane jest to w kosmosie :] Najważniejsze, żeby wszystko co istotne się kleiło, a w części 1-6 klei się bardzo ładnie. W części 7 można było wejść w tamaty Jedi po śmierci, ich egzystowanie i powroty do ciała, coś takiego.. wymyśleć przy tym jakąś nową sztuczkę i od razu fajnie byłoby zacząć nowe części i rozwijać temat. No ale miała być akcja, miały być efekty, miała być kasa .. wszystko co było w założeniu Disneya jest :]
Tak masz rację :) właśnie talent albo predyspozycje albo wolna wola itd.
I właściwie we wszystkim masz rację :D
"Dziwna jestem, ale tekst "Nie lubię piasku" wcale, a wcale mi nie wadzi... XD Chłopak nie lubi piasku, bo nie cierpi Tatooine - planeta kojarzy mu się z niewolnictwem i tęsknotą za matką, a Naboo lubi, bo spędza tam uroczy czas z ukochaną, to takie dziwne?"
Też nie rozumiem co w tych słowach o piasku jest tak bardzo niezrozumiałe. Przecież jak piszesz - chłopak przez pierwsze lata swojego życia mieszkał na piaszczystej planecie ponadto jako niewolnik - to niby jak miał mu się kojarzyć?
Cytując za Słownik Języka Polskiego SJP
maruder
1. człowiek niepunktualny, spóźniający się;
2. żołnierz samowolnie odłączający się od oddziału, zwykle w celach rabunkowych
O kogo z tych dwóch Tobie chodzi?
Co my tu mamy...coś o tych "robaczkach mocy"..bla bla bla, za dużo...potem coś o feministkach hmmm ciekawe....Ej !!! Rey nie jest brzydka :_: !
Cóż poradzić, o spam nie trudno - zwłaszcza na filmwebie. ;) Musisz wybaczyć ludzkie słabości. XD
Jeśli Rey w kolejnym epizodzie będzie wyglądać jak w tym arcie, to będzie cudowna:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/c9/ee/c6/c9eec6fe6361a00dfd92e19616a0e 7fc.jpg