Może moja opinia nie należy do popularnych, ale VII epizod "Gwiezdnych wojen" nigdy nie powinien powstać. A przynajmniej powinien stanowić autonomiczną historię, nie związaną z poprzednimi epizodami, a już na pewno nie tak mocno. Bowiem twórcy co chwila rzucają nawiązaniami do poprzednich filmów, starają się przypomnieć każdą scenę, każdy motyw fabularny, wprowadzają co raz to nowe znane postacie, ale brakuje im subtelności i przede wszystkim umiaru. W efekcie zamiast udanego pastiszu, dostajemy odgrzewany kotlet, który nie jest w stanie niczym nas zaskoczyć. Brak pomysłu na nowy epizod, niestety potwierdza moją tezę, że kompletnie go nie potrzebowaliśmy, że został zrobiony tylko dla pieniędzy, i że kolejne produkowane niemal taśmowo epizody zjedzą własny ogon i zniżą tę markę to poziomu marnych "Avengers".
Powstać powinien, ja uważam że był dobrym hołdem dla oryginalnej trylogii i jest także dobrym otwarciem do czegoś nowego czym będą XIII i IX. Na to liczę. No i czekam na RO, zapowiada się na coś nowego w starym stylu, w końcu atak maszyn kroczących w nowej jakości z perspektywy piechoty (wnioskuję to po trailerze).
To czy uważamy czy powinien powstać, czy nie zależy tak naprawdę od tego czy film nam się podobał. Ja uważam, że aby uznać go za udany hołd dla starej trylogii, musimy w nim znaleźć udane nawiązania, mrugnięcia okiem, a nie powtórki, kopie i plagiaty tamtych motywów. Wtedy nie mamy wcale do czynienia z hołdem i wyznaniem miłości do poprzednich części, a z lenistwem twórców i ewidentnym brakiem pomysłów. Tak czy inaczej jak najbardziej szanuję Twoje zdanie :)
Szczerze, ja to czekam na następne części bo jakby nie patrzyć, wolę ocenić trylogię jako całość, jedną historię. Tutaj pojawiło się więcej zrzyny niż mrugnięć bo to wcale nie tak odległe czasy od 6 tylko jakieś 30 lat. Na filmie bawiłem się dobrze i puki co to mi wystarczy. Nie było kiczu jak w Ep. 2 i 1 przynajmniej.
Było mniej tak zwanego "ścisku dupy" tzn. totalnej powagi, postanowili trochę rozluźnić i w sumie to akurat wyszło na plus. Co do kiczu...no...nie będę udawał eksperta od teorii filmu, ale chyba bym jednak polemizował.
I wizja w momencie, gdy Rey dotyka po raz pierwszy miecza świetlnego, i śmierć Hana Solo, i standardowe "NOOOOOOOOOOO" zaraz po niej :) PS to ostatnie mi tak na prawdę nie przeszkadza, bo to już "nawiązanie do tradycji" :D :D :D
"NOOOOO" pojawiało się we wszystkich wcześniejszych filmach sagi... ;D
To na tyle zdanie charakterystyczne zdanie dla tej serii co "Niech Moc będzie z tobą lub "Mam złe przeczucia co do tego". "NOOOO" podobnie jak te kwestie musi się pojawić w każdej części. ;)
Rudy Hitler Hux przerysowany, fakt, tylko brakowało wspomnieć, że w wolnym czasie obrazy maluje. Nie musieli go takiego przedstawiać, tym bardziej, że to postać o wiele silniejsza i stabilniejsza postać od Kylo Rena, wzbudza respekt wśród swoich, mimo, że nie posiada w sobie mocy.
Wizja Rey... tajemnicza. ;D
Dobra, może nie hołd, wybacz ton wypowiedzi ale tak już piszę. Była to bezczelna zrzyna która stanowiła pożegnanie z starą trylogią, Lepiej? :D
Nie. To nie była jedynie bezczelna zrzyna, ale do tego coś, co okazało kompletny brak szacunku poprzednim częściom poprzez niszczenie ich dorobku.
Nie zgodzę się, okazało szacunek dowodząc że to wszystko zbudowane w poprzednich częściach jest na tyle dobre że można z tego zrobić jeszcze jeden nowy film i sprzedać go za 2.000.000.000 ;)
To Gwiezdne Wojny - po 10 latach przerwy każdy film z tej sagi sprzedałby się równie świetnie.
1) remake "Nowej nadziei"
2) zaprzepaszczenie poświęcenia Anakina, który zabijając ostatniego Sitha, przywrócił równowagę Mocy. Pojawił się bowiem "z dupy" kolejny Imperator, który jest marną kalką Sidiousa
3) olanie zwycięstwa Rebelii nad Imperium - zamiast książkowej sytuacji, czyli dominacji Republiki w galaktyce i istnienia resztek Imperium, jest na odwrót - to Imperium ciągle jest najsilniejsze, a reszta znowu musi działać potajemnie i w strachu.
4) zmarnowanie życia bohaterom Starej Trylogii. Han i Leia mieli jedyne dziecko, które przeszło na Ciemną Stroną, a do tego potem sami się rozeszli. Nie mówiąc o tym, że Han zginął. Luke z kolei nie znalazł sobie partnerki życiowej, a jego plany odbudowania Zakonu Jedi legły w gruzach, bo pojawiła się kopia Anakina.
Wystarczy?
Skoro mieli robić kontynuację sagi musiało tak być xd Twoim tokiem myślenia to w ogóle nie można by zrobić żadnej kontynuacji, jaka by nie była.
Jakoś w książkach mogli robić normalne kontynuacje, np. trylogia Thrawna. Nie musiał być żaden remake ani te rzeczy, które wymieniłem wyżej.
Szczerze? Mogli zrobić innych wrogów dla Jedi w najnowszej trylogii. Może Mandalorian, albo jakąś nową rasę z innej galaktyki, coś na wzór Yuuzhan Vongów. Byłoby to odcięcie się od Sithów i uszanowanie tego, że zostali już bezpowrotnie zniszczeni. Miałam cichą nadzieję, że w siódemce zakonów Ciemnej strony już nie będzie, a okazuje się, ze cały ten Wybraniec Mocy był niepotrzebny, bo tu nagle taki znikąd wzięty Snoke wyskakuje.
Jedi też wyobrażałam sobie inaczej, myślałam, że wreszcie będą pokazani w świetności... Ale Disney miał inne plany...
Mądrze mówisz, to byłoby coś znacznie lepszego. No ale Disney poszedł na łatwiznę i ma plan trzepania kasy, więc dostaniemy filmy, które nie są w świecie SW w ogóle potrzebne.
ale wiesz że to trylogia? Jeszcze beda VIII i IX. Pomysł na fabułę na pewno jakiś mają tylko w tej części jest masa tajemnic bez odpowiedzi i jest takim powrotem do starej trylogii, chcieli zrobić "hołd" a za bardzo wyszedł im z tego taki "remake".
Tak tylko, że nikt nie oczekiwał "remaku" wszyscy oczekiwali może i "hołdu", ale i również nowego rozdziału. I jak na razie ten rozdział jest przepisywany, chociaż mam nadzieję, że w następnych częściach twórcy wysilą się na większą oryginalność. Niestety nie wiele na to wskazuje, bo "Star Wars" będą teraz produkowane masowo, już w tym roku dostaniemy (ehh, niech będzie polski tytuł) "Łotra jeden".
Popieram cie w 100 % , tutaj . Star wars 7 , nie powinno światła dziennego ujrzeć .
Raczej nie mistrzem Yodą jestem tylko mistrzem Son Goku . SW to moje drugie , ulubione uniwersum , a pierwszym jest dragon ball .
Epizody nie będą produkowane taśmowo, na razie jest tylko trylogia i fabuła do całej już dawno została napisana-ogólny szkielet, czy jest dobra tak naprawdę będzie można ocenić po IX Epizodzie. Będą filmy co roku ale za spin-offy odpowiadają inni ludzie.
"zjedzą własny ogon i zniżą tę markę to poziomu marnych "Avengers"? Uniwersum MCU jest świetnie budowane, a filmy są dobre.
1.Wyraziłem się nieprecyzyjnie. Może nie epizody, ale filmy tak, a to wciąż "Star Wars".
2.Możliwe, że części VIII i IX będą ogromnym krokiem w przód, ale na razie nie wiele na to wskazuje. "Przebudzenie mocy" nie było najlepszym ich zwiastunem.
3. Czy filmy MCU są świetne ? To już zależy od opinii. Nie uważam, że "Avengers" są marnym filmem, ale nie dorastają do pięt "Gwiezdnym wojnom " choćby dlatego, że brak im jakiejś historii, kanonu, każdy film jest odcinkiem nigdy niekończącego się serialu. I ze "Star Wars" będzie tak samo. Tego bym ni chciał.
ten serial się niebawem skończy, już 3 faza ostatni film "inhumans" będzie w 2019 roku
Nie wiem opieram się na wiki. Może na razie tylko tyle filmów jest oficjalnie potwierdzonych ale mi to wygląda na koniec MCU. Przecie nie będą tego czegoś ciągnąć w nieskończoność? Myślę że zabiją tego niebieskiego ludka -Thanosa i tyle.
Nie miałbym nic przeciwko, gdyby Disney wywindował SW do poziomu REWELACYJNYCH Avengers ;)
To Avengers wywindowało się na czerpaniu z kina nowej przygody- w tym star wars.
Tylko Guardiansi nawiązują do kina nowej przygody. Avengers praktycznie w niczym SW nie przypominają, już prędzej Star Treka.
Disney rozpoczął nową erę SW, kasując wszystko, co było wcześniej, więc nie ma co mówić o dawnych częściach. "Przebudzenie Mocy" to film, który z Marvela może pobić jedynie Hulka, pierwszego Capa czy Thora 1 ;) Oby epizod VIII nie był takim g*wnem SW jak TFA. A jeśli chodzi o moją wysoką ocenę, to dla przypomnienia powiem, że ta 8 jest za to, że bardzo dobry, osobny film sci-fi.
Guardiani też.
Avengers czerpią po prostu ze starej szkoły kina przygody, gdzie rozwój charakterów postaci, dynamiki ich relacji nie przykrywała gruba warstwa efektów specjalnych.
Dobrze, że postawili na takie kino, a nie coś pokroju Avatara gdzie główną rolę grają efekty, a postacie są tłem- może poza jedną.
Nie zmieniaj się w Aza ;)
Ja wiem, że ep VII Ci się nie podobał, mi wręcz przeciwnie. Moglibyśmy się przerzucać argumentami marnując cały dzień, a i tak się nie przekonamy nawzajem do swoich racji.
Porównywanie SW do Marvela jako tako nie ma sensu.
Konwencja zupełnie inna etc.
A tak przekomarzając się żartobliwie, to science niewiele w SW ;D W tej kategorii bym postawił na cyberpunk, Ghost in the Shell, Blade Runnera ;)
"Porównywanie SW do Marvela jako tako nie ma sensu" - i tu się zgadzam. Od początku to mówię. Ale zawsze znajdą się tacy, którzy nie mogą przeboleć sukcesu Avengers i próbują ten film zdeprecjonować ;p
Krytykuję TFA, więc zmieniam się w Aza? Nie przeholowałeś trochę czasem?
Epizod VII jako film mi się podobał, ale jako część SW to kompletna żenada.
Nikt nie twierdzi, że w SW nacisk kładzie się na "science" ;)
"Krytykuję TFA, więc zmieniam się w Aza? Nie przeholowałeś trochę czasem?"
Pisałem to żartobliwe.
Szanuje Twoje zdanie, ale nawzajem możemy się przerzucać całymi dniami argumentami dlaczego nowe SW są złe/dobre, i nic z tego nie wyniknie.
Ot taki spam, bardziej inteligenty i złożony od tego tworzy Az, ale mający na celu to samo ;)
Nie, to zdecydowanie co innego ;) Przecież na tym polega forum filmowe, nie? Na dyskutowaniu o filmach :) Az tworzy milion postów o jakichś pierdołach ze swojego życia.
To prawda, ale w pewnym momencie to jest już rzucanie się argumentami w obydwie strony, kiedy temat został wyczerpany. Wiesz powtarzanie na różny sposób tego samego ;)
Co się jeszcze tyczy Avengers, to dla mnie krytyka- jaki to film wyzuty z klimatu- ze strony niektórych fanów Gwiezdnej sagi jest niezrozumiała.
Film ma barwne postacie, ciekawe tarcia między nimi, zgrabnie wyważony środek między akcją a rysowaniem sylwetk postaci.
Pod tym kątem film jest prowadzony podobnie co SW- pisze o sadze w ogóle, a szczególnie klasycznej trylogii.
Ten film jest jednym z tych, które wyprowadziły komiksy Marvela z nędzy filmowej- ktoś jeszcze pamięta czasy Ghost Ridera, Electry, Dardevila z Affleckiem?- więc czy to się komuś podoba czy nie, ma wartość przełomową dla Marvela, który jest marką straszą od Sw i kultury popularnej w ogóle - chodzi mi tylko o epokowość historyczną biorąc pod uwagę nobliwy wiek marki.
W ogóle wartościowanie tak różnych marek to jakiś absurd. Lubię jedno i drugie, ale nie wyobrażam sobie połączania SW z uniwersum Marvela.
Obydwa uniwersa niech żyją swoim życiem i tyle.
Powiedz to tym "inteligentnym znafcom", którzy ciągle deprecjonują Marvela, bo nie mogą znieść jego sukcesu ;)
Nie przegadasz.
Hurr durr Marvel dla dzieci.
Mam wrażenie, że niektórym na starość się poprzestawiały szufladki we łbie.
Kino z definicji rozrywkowe ma być poważnym i głębokim kinem pokroju Odysei kosmicznej, Ojca chrzestnego, Obywatela Kane'a i Mulholland Dr.
Naprawdę tych pojękiwań nie da się czytać D;
No jeśli Avengers albo jakiś inny film nie jest tak "głęboki" jak "Odyseja kosmiczna" to już "gorszy sort" itd. Żal mi takich noobów.
Mam wrażenie, że wyraziłem się nie do końca jasno, ale nie uważam, że "Avengers" są same w sobie złym filmem. Miałem na myśli to, że produkowanie "Star Wars" rok w rok spowoduje obniżenie średniej jakości tych filmów. A przede wszystkim ulotni się magia, legenda, którą "GW" są w przeciwieństwie do "Av..." obdarzone. Chciałbym, aby "Star Wars" były dalej prostymi filmami rozrywkowymi, ale ambitniejszymi, stojącymi na wyższym poziomie niż kolejne ładne, ale puste w gruncie rzeczy blockbustery. Jesteś fanem ? Proszę bardzo. Masz prawo. Ja mówię tylko, że "SW" grozi utrata oryginalności.
Avengers za 20 lat będą obdarzone kultem, zakład? Już choćby za sam fakt, że Marvel Cinematci Universe jest pewną wielką ewolucją w kinie rozrywkowym.
Kompletnie w ogóle nie rozumiem tych porównań pomiędzy sagą Gwiedno wojenną a komiksowym uniwersum Marvela.
Kontekst tych serii jest zupełnie inny, trudno też się doszukiwać między nimi podobieństw w świecie przedstawionym.
Może Avengers nieco czerpie z kina nowej przygody, ale to za mało.
No i Avengers jak najbardziej klimat ma, dla każdego kto się wychowywał na komiksach Marvela, to jest nim wręcz przesycony.
Sw ambitnijesze? A po co to komu? To zawsze była prosta baśń, o walce dobra ze złem i miała w tej prostocie swoje własne piękno.
Może Ty po prosty wyrosłeś już z kina tego typu i chciałbyś aby było bardziej dorosłe i w tym twki problem?
Prosta konstrukcja SW mi w niczym nie przeszkadza, bo ambicji filmu szukam w świecie filmu w zupełnie innych rejonach, a prosta, świetna rozrywka też zła nie jest.
Spóźniłeś się. TFA to kompletny remake "Nowej nadziei", a "Rogue One" to film, który w ogóle nie powinien powstać.
Jeśli jesteś osobą, która kino rozrywkowe ma za "gorszy sort", którego nie można stawiać na równi z dramatami, to daj sobie spokój, bo i tak nie będziesz zadowolony. Sw nigdy nie były "ambitnymi" filmami w twoim rozumieniu, ale zrobiono je w tak genialny sposób, że wywołały fenomen, czego jak dotąd nie powtórzył żaden inny film czy saga. Magia SW to zresztą stare części i to już nie wróci - może być tylko gorzej. Disneyowi nie zależy na dobrych filmach, tylko na trzepaniu kasy.
Avengers to rewelacyjny film w swoim gatunku i spokojnie można go dawać jako przykład dla innych tytułów. Jak się próbuje z kina superhero tworzyć "ambitne" filmy to wychodzi kompletna kaszanka jak Fantastic Four z ubiegłego roku albo takie "meh" jak MoS i po części BvS.