Może moja opinia nie należy do popularnych, ale VII epizod "Gwiezdnych wojen" nigdy nie powinien powstać. A przynajmniej powinien stanowić autonomiczną historię, nie związaną z poprzednimi epizodami, a już na pewno nie tak mocno. Bowiem twórcy co chwila rzucają nawiązaniami do poprzednich filmów, starają się przypomnieć każdą scenę, każdy motyw fabularny, wprowadzają co raz to nowe znane postacie, ale brakuje im subtelności i przede wszystkim umiaru. W efekcie zamiast udanego pastiszu, dostajemy odgrzewany kotlet, który nie jest w stanie niczym nas zaskoczyć. Brak pomysłu na nowy epizod, niestety potwierdza moją tezę, że kompletnie go nie potrzebowaliśmy, że został zrobiony tylko dla pieniędzy, i że kolejne produkowane niemal taśmowo epizody zjedzą własny ogon i zniżą tę markę to poziomu marnych "Avengers".
To się tyczy którego fragmentu? Zakładam, że nie podajesz przykładów "kaszanek" ;p Natomiast jeśli chodzi o tamto robienie "ambitnych" filmów superhero, to Watchmen nie jest filmem tego typu, a Batman stanowi wyjątek. Z nim można pobawić się w bardziej problematyczne sprawy. Z innymi znanymi bohaterami już nie.
"Jak się próbuje z kina superhero tworzyć "ambitne" filmy to wychodzi kompletna kaszanka"
Ja sugerowałem tylko, że się da. Chociaż nie jest to łatwa sztuka mając na uwadze uprzedzenia wielu ludzi- filmy o pajach w śmiesznych strojach- a przecież wizerunek mężczyzn i kobiet ratujących świat i tak został wygładzony jeszcze w filmach względem komiksów, gdzie pewne rzeczy są jeszcze bardziej kiczowate- niektóre stroje chociażby.
Problemem też są nieudolni twórcy, którzy za bardzo napinają się jakie ambitne filmy tworzą co przekłada się na klimat tak poważny, że aż śmieszny- przykładowo w takim MOS.
Bo o ile w Watchmen faktycznie klimat był ponury z racji postaci- choćby zwichrowany psychicznie Rorschach- to u MOSa ta ponurość wynikła z czego? Nieudolnego kreowania Supermana na drugiego Batmana. Kiedy ty czujesz, że to nie tak, bo to nie taki typ bohatera.
To "ambitne" jest w cudzysłowie. Nie można robić dramatów w kinie superhero, bo to mija się z celem. Wyjątkiem jest Batman, ale to zasługa komiksów no i oczywiście elementy dramatu nie powinny być na pierwszym miejscu.
Watchmen nie jest filmem superhero - to po prostu zwykli ludzie + jakiś przekoksowany Manhattan ;p Tak samo filmem superhero nie jest Vendetta czy Constantine.
Nom, dzieci DC ciągle walą argumentami w stylu "DC jest poważne, dla dorosłych" - co z tego, skoro te filmy nie dają przyjemności z oglądania? MoS to co najwyżej dobry film, a BvS powinno być wielkim, epickim filmem, a nie popadaniem z jednej skrajności w drugą.
"Watchmen nie jest filmem superhero - to po prostu zwykli ludzie + jakiś przekoksowany Manhattan ;p"
Więc Batman, Iron Man, Dardevil, Black Widow, Hawkeye też nie są super-hero?
Więc kim? Statystycznym kowalskim?
Przyznam, że tutaj twoich argumentów nie rozumiem.
No chyba Watchmen jednak są super-hero, skoro komiks był obok powrotu mrocznego rycerza tym, który przedefiniował cały gatunek, dodał sporo brutalności, kontrowersji i co ważne poruszył poważniejsze zagadnienia.
W większości opracowań na temat super-bohaterstwa jest wymieniany jako ważny kamień milowy.
V to też jednak ma jakieś znamiona hersoa, ale bardziej w stronę anti-hero jak Punisher, jednak bardziej skupia się na zagadnieniu totalitaryzmu, państwa etc.
Trylogia Nolana jest bardzo przyjemna, to, że coś jest ambitnie nie znaczy, że nie może przyjemne. MOS i B v S to po prostu filmy Snydera, który wyraźnie sobie nie radzi.
Ciężko mi to po prostu ująć w odpowiednie słowa. Może tak: Watchmen, Vendetta i Constantine to nie jest kino superhero, tylko hybryda z innym rodzajem filmów.
Brutalność w tym gatunku nie jest zaletą. Wręcz przeciwnie.
Trylogię Nolana przyjemnie się ogląda, bo też i konwencja jest bardzo realistyczna. Natomiast robienie dramatu z udziałem tak kiczowatej postaci jak Superman nie jest przyjemne w oglądaniu. TDK był przełomowy - wprowadził kino superhero na nowy poziom (wcześniej poza Spider-Manem to raczej wychodziły same kiczowate filmy), jednocześnie nie idąc w kolejną skrajność jak Watchmen czy Vendetta. Ale to mogło udać się tylko raz i tylko z Batmanem.
Ja cały czas "ambitne" piszę w cudzysłowie, w kontekście do tamtych noobów, którzy deprecjonują kino rozrywkowe.
Watchmen nie idzie w skrajność, po prostu sięga krok dalej, tam gdzie TDK się zwyczajnie boi sięgnąć. Żadna skrajność, podobnie jak komiks, po prostu dekonstrukcja gatunku.
Tam to pasuje z konwencji przyjętego świata, nie tak jak w MOSie gdzie ta powga jest wyraznie doklejona na siłę, bo ktoś był taka zajarany stylem nolana, że chciał zrobić supermana w podobnym klimacie.
Brutalność się gryzie z super-hero?
Cóż, taki Punisher był zawsze spoko- że, filmy są takie sobie to już inna sprawa.
Ja osobiście uważam, że Marvel w serialach jako że współpracując z Netfilxem pozwolił tam sobie na więcej dorosłych rzeczy powinien iść już tak wytyczona ścieżka przez Dardevila i Jesicę Jones i robić kolejnych bohaterów pod pełne przemocy widowiska- np Moon Knight;)
Oczywiście nie chodzi o przemoc samą w sobie, ale po prostu tą bardziej uliczną, twardą wizję bycia super-hero.
Powaga nie jest zła w tym gatunku, ale trzeba przy niej bardzo subtelnie działać, by nie przekombinować.
Ja optuje za uniwersum, gdzie mamy i poważnych dobrze osadzonych w tej konwencji bohaterów i tych bardziej "lżejszych"
TDK to i ewolucja i przekleństwo.
WB za bardzo uwierzyło, że ta konwencja działa wszędzie i chciało zrobić z Supermana Batmana i to jest jeden z ich głównych powodów porażki.
To przede wszystkim powinien być kontrast dwóch innych światów, osobowości, w trakcie gdy Superman od MOSa nieudolnie podąża dziwną quasi nolanowską drogą hybrydy batmana.
Dopóki DC nie spojrzy na konkurencję i nie zrozumie, że nie da się zrobić na mroczno kiczowatej postaci z mitologii- Thor- to ich Wonder Woman będzie co najwyżej jeszcze gorsza.
Zdjęcia z planu sprzed paru dni już mnie rozłożył- w złym znaczeniu tego słowa.
No ale ja w ogóle mam problem z postaciami tego typu- Thor to dla mnie najgorsza seria MCU, wyhajpowana tylko na Hidellstonie- więc mogę się mylić.
Dobrze, że chociaż Thor nie był stylizowany na mrok, bo byłoby słabo.
"R-ka" w filmach superhero jest złym pomysłem, chyba że to właśnie taki Punisher albo Watchmeni, gdzie to pasuje. Gdyby jednak np. latały flaki czy masa krwi w takim Iron Manie lub Supermanie, to byłoby to żenujące i w ogóle nie odpowiednie do tego typu filmów. Tak samo rujnująca uniwersum byłaby R-ka w Gwiezdnych Wojnach. To, że sporo osób podnieca się tą kategorią i uważa, że czyni ona filmy lepszymi, to nie znaczy, że tak jest w istocie.
Mnie irytują seriale. Wolałbym, żeby to były same filmy.
To już wina WB. Skoro boją się zrobić film na luzie, to ich problem. Owszem, nie powinni kopiować Marvela, ale powinni za to tworzyć filmy, które ogląda się świetnie i nie wpisywać tego samego klimatu do wszystkich bohaterów. Justice League to większe cudaki niż Mściciele i nie można tworzyć tak przytłaczającej atmosfery mroku.
"Gdyby jednak np. latały flaki czy masa krwi w takim Iron Manie lub Supermanie, to byłoby to żenujące i w ogóle nie odpowiednie do tego typu filmów"
W pełni się zgadzam.
Mnie dzisiaj rozbroiła informacja, że WB planują mroczną księgę dżungli XD
Kiedy oni zrozumieją, że dojrzały widz, jak będzie chciał coś dojrzalszego włącz zupełnie inne kino, naprawdę dojrzałe, albo chociaż będące bliżej tego niż to co oni tworzą?
Są wyjątki jasne, Watchmen byli naprawdę świetni, ale obecny kierunek filmów DC mnie odstrasza i to mocno.
Mnie np bardziej w tej kategorii interesuje nowy film Refna- Neon Deamons, Midnight Special Nicholsa.
Rozrywkowe kino w mrocznym wydaniu WB, to jest taka gimbaza, co to się dowartościowuje, że ogląda ambitne i głębokie kino, bo o ambitnym kinie nie mają pojęcia, albo nazywają je gównem xd
"Rozrywkowe kino w mrocznym wydaniu WB, to jest taka gimbaza, co to się dowartościowuje, że ogląda ambitne i głębokie kino, bo o ambitnym kinie nie mają pojęcia, albo nazywają je gównem xd" - I to jest clue tego problemu. Te dzieci nie mogą znieść sukcesu Marvela i piszą, że to filmy dla dzieci, a DC jest dojrzalsze, dla tak zwanych "dorosłych". Żałosne.
Jak to WB planuje księgę dżungli? Kolejną? Przecież dopiero co wyszła jakaś.
Dobrze, że DC chce się odróżnić od Marvela, tyle że chyba za bardzo skupiają się na tej kwestii, zamiast na tym, żeby filmy uczynić przyjemnymi w oglądaniu, żeby to były epickie widowiska (w każdym razie JL), żeby widz miał to poczucie "awesomeness".
Ale ja nie mówię, że "Star Wars" mają odpowiadać na pytania dotyczące natury człowieka i zacierać granice między dobrem a złem. TO MAJĄ BYĆ FILMY ROZRYWKOWE, ALE WYBITNE FILMY ROZRYWKOWE TAKIE JAK STARA TRYLOGIA. NIE MAJĄ BYĆ BLOCKBUSTERAMI, O KTÓRYCH ZARAZ KTOŚ ZAPOMNI TAKIMI JAK FILMY MCU. Czy wreszcie wyraziłem się jasno ???
Nie. O filmach MCU, zwłaszcza o Avengersach, ludzie nie zapomną ;) Możesz być tego pewien. I ja bym wiele dał, żeby TFA stało na poziomie Avengers... No ale niestety, wyszła kaszanka.
Stara Trylogia też miała sporo wad, ale liczył się pomysł i sposób, w jaki go zrealizowano. To był prawdziwy przełom. Tego już dzisiaj nie da się powtórzyć.
Ja bym powiedział, że w przypadku SW przede wszystkim na ORYGINALNOŚĆ. Ale oczywiście jakość jest też bardzo ważna.
Nie powiedziałbym, że oryginalność = jakość. Można zrobić film bardzo dobry jakościowo, który w ogóle nie będzie oryginalny.
Ale nie można zrobić filmu oryginalnego kompletnie pozbawionego jakości, którą oryginalność jest sama w sobie
Niekoniecznie. Można świetnie wykorzystać znane schematy i stworzyć film o naprawdę dobrej jakości. Mimo iż nie będzie zbytnio oryginalny.
Niestety, nie w przypadku "Przebudzenia Mocy" ;p A właściwie - "Przebudzeniu nadziei".
TFA to bardzo dobry, przygodowy film sci-fi, jeśli wywalić otoczkę Star Wars. Ja nie mam większych uwag jeśli chodzi o sprawy czysto filmowe. Ogromne pretensje mam do kwestii związanych z Gwiezdnymi wojnami. Bo gdy popatrzy się na ten film jako kontynuację sagi, to jest to dramat. Zero szacunku dla poprzedników. Najgorsza część SW.
To nie licząc "SW" ja mam takie zarzuty:
- Kylo Ren jako rozpieszczony emo ? I to jeszcze nieudolny w posługiwaniu się mocą i mieczem świetlnym.
- Kompletnie nie potrzebna śmierć Hana Solo. Mam wrażenie, że nie mieli innego pomysłu na rozwinięcie jego wątku, więc tak po prostu postanowili go wywalić.
- Nie angażujący, słaby, senny wręcz finał z Gwiazdą Śmierci.
- Momentami miałem wrażenie jakby twórcy wprost chcieli mi powiedzieć: "To są Gwiezdne Wojny, moc się przebudziła, masz się tym jarać, masz czuć tą mistykę, tą magię." Na przykład wtedy, gdy Rey znajduje miecz świetlny Lukea i od razu wizja.
Nie wiadomo, w jaki sposób Kylo Ren przeszedł na Ciemną Stronę, więc ciężko tu go oceniać. Akurat on jest w pewnym sensie oryginalny. Do tej pory w SW Sithowie od razu pojawiali się jako potężni wojownicy, z którymi niewielu Jedi miało jakiekolwiek szanse. Tym razem jest inaczej.
Tak, Han Solo mógłby, a nawet powinien przeżyć, ale to raczej wina Forda, bo to on się uparł, żeby jego postać uśmiercono.
Ta Gwiazda Śmierci 3 to jawna kpina z widza.
Nie widziałem nic złego w tej wizji.
Tak, tylko, że nawet jeśli silimy się na taką oryginalność to niech ten Lord Sith nie budzi przynajmniej zażenowania.
Nikt nie napisał, że użytkownik Ciemnej Strony musi wyglądać przerażająco ;) Zwłaszcza, że to chyba jego początki na tej ścieżce. Tu akurat bym poczekał na to, co wyniknie dalej.
- w którym miejscu Ren jest nieudolny w posługiwaniu się Mocą? Zatrzymując strzał blastera czy paraliżując ludzi? ;p
- weź pod uwagę, że Ford ma już 73 lata, a pretensje do zbyt małej ilości Hana na ekranie można mieć co najwyżej do Lucasa, skoro nie chciał wcześniej nakręcić kontynuacji, mając aktora w pełni sił; może być nam żal śmierci postaci (takie przywiązanie świadczy to jedynie o poprawności jej przedstawienia), lecz fabularnie było to chyba najlepszym wyjściem;
- ja tam się cieszę z tego, że wysadzanie broni było jedynie jako tło, bo Starkiller był najsłabszym elementem, a skupiono się na wydarzeniach z młodym i starym Solo w centrum uwagi ;)
Gwiezdne wojny mają być robione w tak genialny sposób jak stara trylogia, a "Przebudzenie mocy" zniża je do poziomu kolejnego blockbustera. Tak to na pewno będzie gorzej
Avengers nie są marni, to bardzo dobre kino komiksowe.
Interakcje między postaciami robią ten film. To jest w tym najlepsze, blocbuster a to postacie, dialogi i rozwój relacji między nimi są najważniejsze w filmie a nie efekty specjalne.
Marvel rozruszał kino rozrywkowe.
Wiesz, jak to jest kontynuacja to trzeba nawiązywac do tego tego co było wcześniej, zazwyczaj....