http://40.media.tumblr.com/c1d7e98b4d6bd76cf583eb1a40f66cb8/tumblr_o0edgxAg4C1rr 5kcxo1_1280.jpg
Możliwe... jak mówiłam - wyjaśnią to zapewne w kolejnych epizodach... Problem w tym, że w siódemce nic na to nie wskazuje. Wścieka się, bo tak...
Równie dobrze można pomyśleć, że Kylo Ren to agent jasnej strony, który udaje złego, by podobnie jak Vader zniszczyć mistrza Ciemnej Strony... coś jak Snape z "Harry'ego Pottera".
Kylo jest raczej "zagubioną postacią" a nie "złoczyńcą". "Złoczyńcę" konstruuje się inaczej...
Wiem, z doświadczenia , że twarz nie gra dużej roli w czynnikach atrakcyjności dla kobiet.
Tylko się zastanawiam, czy fakt atrakcyjności Kylo dla kobiet to przypadkiem nie kolejne odbicie tego, jak promuje się zniekształcony model męskości- rozhisteryzowany 30 latek, który nie radzi sobie w życiu...
Psychologicznie to ciekawe, ale chyba wzdychanie do takiego typa to już gruba przesada.
Bohater romantyczny plus bad boy. Wysoki z rozwianym włosem i cierpiącą duszą, pełen emocji. Bezwzględny a nawet niezrównoważony łagodnieje i stabilizuje się przy TEJ JEDYNEJ a w dodatku TAK NA NIĄ PATRZY.
Klasyk :p
Lepiej bym tego nie ujął.
Tylko z tym łagodnieniem to jednak trochę nadinterpretacja, bo przecież robił jej sporą krzywdę grzebiąc w myślach i zadając przy tym masę bólu ;D
Hm, i tak i nie.
Ja się nauczyłem wyłapywać takie rzeczy w filmach a panie łapią odruchowo o co chodzi mimo że najczęściej nie powiedzą jak to jest skonstruowane:
Niemal każda scena z relacji Kylo - Rey jest zdublowana. Czyli jest pokazane jaki Kylo jest "normalnie" a jaki jest z Rey.
I tak np jest ze schwytaniem i przesłuchaniem tego pilota którego gra Oscar Isaac. I w kontraście mamy schwytanie i przesłuchanie Rey.
Różnica jest potężna. ;p
To teraz mamy kolejna teorię, dlaczego Kylo dostał takie wciry od Rey ;d
Nie chciał jej skrzywdzić d;
Byli jednak nie pociągnęli na poważnie wątku miłości między tymi dwojga.
Wątek księżniczka i przemytnik miał swój urok i Han jednak był psychicznie w miarę normalnym, prostym chłopem, a tutaj by wyszło jakieś 50 twarzy G.... Rena d;
50 twarzy Rena... Rozwaliłeś system. ;D
http://img.ifcdn.com/images/29fb13e56638615e632efe3a65690ff6015348f7ce964a3bfda5 35e355830b77_1.jpg
Ale co do fabuły, Kylo Ren nie mógł jej skrzywdzić, bo musiał przynieść ją do Snoke'a, by tamten ją zobaczył. Zresztą, kusił ją, by przeszła na ciemną stronę.
Hmm, może też się okazać jakoś inaczej, np. że są jednak rodzeństwem albo w jakiś sposób połączeni przez Los (dwie strony tej samej monety) czyli relacja nieromantyczna.
Scena walki też jest zdublowana , bo najpierw Kylo walczy z Finnem i temu to chce zrobić krzywdę i upokorzyć - i to widać.
Natomiast z Rey:
http://www.youtube.com/watch?v=rWF0f183tSA#t=190.41052
0.31- 0.51 Kylo ma nad nią ogromną przewagę, odrzuca ja samą siłą ciosów, zapędza nad przepaść, i "wiąże" miecz. A potem.. tylko ją trzyma. (Finna przypalił w tej samej sytuacji). A może ją np zrzucić w przepaść.
Potem sytuacja się zmienia, ale do tego momentu zdecydowanie nie chce jej skrzywdzić ( można dorzucić jeszcze jego wyraz twarzy gdy ona łapie miecz i to że to ona wyzywa go do walki i atakuje).
Jaki mają pomysł na to, to nie wiem, ale konstrukcja relacji w tej części to na razie wręcz klasyczny wątek romantyczny.
1. Swoją drogą to śmieszne że Hana nie odrzucało jak jej używał. :)
A tak w ogóle to nie przypominam sobie tak gwałtownego odrzutu ani w OT ani PT. Jakoś wcześniej Star Wars nam oszczędzało tego bajeru, który nie pasuje tego uniwersum.
nie szukaj praw fizyki w star wars. Czyli że jak czegoś nie było w OT i PT nie ma prawa bytu? haha no i co z tego że nie było teraz jest. Według ciebie nie pasuje, według mnie pasuje i co teraz? :) jesteś żałosny
Hana nie odrzucało przez cały film, nie widziałem jakiejś sceny żeby raz go odrzuciło a potem nie. Wszystko jest spójne.
Już Ci napisałem wcześniej:
"Raz odrzuca szturmowca na 5 metrów wbijając go w ścianę, innym razem szturmowcy po prostu od niej padają tak normalnie bez odrzutu (sceny po postrzeleniu Rena). Takie jaja."
Nie wierzysz to sobie odpal i sprawdź.
Czepianie się takich rzeczy jest śmieszne, można na to znaleźć 1000 powodów, ci których odrzuca trochę słabiej biegną "pod prąd", może to zależeć od tego jak szturmowcy się poruszają i stoją, jeden zbiegał ze schodów to nie miało gdzie go odrzucić. Kusza może nie być taka stabilna, może strzelać wiązkami raz mocniej raz słabiej.
Taa, bateria mu siada w kuszy :) Dlatego w każdej kolejnej scenie wali coraz słabiej. Ty, to by się chyba by nawet zgadzało. :P
takie rzeczy fajnie wyglądają w Niezniszczalnych, ale doklejanie ich do uniwersum po 6 filmach jest po prostu bajerem wciskanym na siłę aby gawiedź mogła się podniecić: "WOW, ale go wyp&*#%^*@"
W twoim odczuciu może to bajer wciśnięty na siłę i nie jest fajny, zaś dla mnie to po prostu coś nowego- zawsze na plus i jest fajny.
Bo Star Wars od nigdy nie stawiają na bajery- death star,lightsabery, błyskawice mocy etc.
Przecież klasyczne trylogia to było głębokie, ambitne, minimalistyczne kino.
Bajery owszem są mile widziane, ale trzeba je tak wprowadzać aby to miało ręce i nogi. Np. Można sobie z tyłka wprowadzić broń palną do Władcy Pierścieni? Pewnie że można, ale to się za przeproszeniem kupy nie trzyma. I tak samo jest tutaj.
Strasznie dziwne porównanie.
Blastery, kusze laserowe i inne cudawianki istnieją w Star Wars od lat.
Jakby nie patrzeć death star to taka broń ostateczna, to uniwersum jest wypchane techniką, tylko nikt się na niej specjalnie nie skupia- wyposażenie fetta etc.
W Lotrze nigdy broni palnej nie było.
Albo nie przemyślałeś tego co piszesz, albo już trollujesz- co nie przedstawia nowych Star Wars w złym świetle, wręcz przeciwnie.
Porównanie faktycznie pisane w pośpiechu, mało trafne, a widać że i ciężko się dogadać, na przykładach.
Do do czego piję rozbija się głównie o kreację świata przedstawionego. Jak nie spałeś na polskim to pewnie już się domyślasz o co chodzi.
Przy tworzeniu jakichkolwiek opowiadań, powieści, czy filmów s-f czy fantasy tworzy się mimochodem wraz ze światem przedstawionym coś na kształt "zasad gry". Można to też sobie nazwać "prawami fizyki uniwersum", albo po prostu "prawami uniwersum".
A co mi lata świetnie wykłada ten koleś:
https://www.youtube.com/watch?v=583eZtY0hfs
On nazywa to "system magicznym" ale właściwie to jest to samo. Cały wic leży w tym że jak zaczyna się z tym gmerać to z opowieści wychodzi niekoherenty burdel. I to się tyczy zarówno takich rzeczy jak niekonsekwentny odrzut, dziwne skoki nadprzestrzenne, jak i pewne jazdy z Mocą (jeszcze to ostatnie jest od bidy do przełknięcia, ale naprawdę od bidy). itp. I ot tu lata.
Trafniejszym porównaniem były tutaj szachy. Autor ustala zasady, postacie według nich grają, a ja oczekują od scenariusza ciekawej rozgrywki. Problem z tym że jeśli w trakcie gry, czyli dopisywania kolejnych epizodów, autor z tyłka zmienia zasady, np, pozwala koniom robić dowolny ruch, to z partyjki robi durna napierdzielanka. I na takim poziomie piszą scenariusze 8-latki. I tak jest z TFA. Jasne? To że to jest sci-fi+fantasy nie zwalnia z pewnych norm.
Ale w jaki sposób kusza laserowa łamie prawa SW?
Baza niszcząca planety ok, a to nie jest ok bo....?
Już było o tym po prostu mnóstwo postów. Nie chodzi o samą kuszę samą w sobie. Te były w Star Warsach od zawsze. O to biega, że działa ona tak jak scenarzyście wygodnie. Raz wypieprza szturmowców w powietrze, raz tylko rani. A to jest właśnie jak ten koń który zmienia zasady ruchu.
Zacne.
Od siebie mogę jeszcze dodać że kosmos dawnej sprawiał wrażenie kosmosu. Ogromny i zimny. U Disneya wygląda jak podwórko przez takie ujęcia.
http://41.media.tumblr.com/27eec44b5a6fca19928e77956a1a6892/tumblr_inline_o4odq2 QMNe1u3rtsu_500.png
http://blogthumb2.naver.net/20160114_110/boba0210_14527746953251Al87_PNG/Destruc tion_of_the_Hosnian_system.png?type=w2
Albo to gdy Finn widzi strzał DS3, na dziennym niebie.
"Od siebie mogę jeszcze dodać że kosmos dawnej sprawiał wrażenie kosmosu. Ogromny i zimny. U Disneya wygląda jak podwórko przez takie ujęcia"
Przepraszam. Ale o co chodzi?
Star Wars, to adaptacja prozy Lovecrafta, że kosmos miał być w nich rzekomo złowrogim, obcym miejscem?
To jakiś spin-off serii Alien czy jak?
Star Wars to są awanturnicze przygody, a nie kosmiczny horror.
Rozumiem zarzuty o rimejk, ale to jest już czepianie się za przeproszeniem tak bardzo na siłę.
Naprawdę szukanie argumentów na siłę jest tak słabe.
Ja nigdy nie czułem, żeby to uniwersum zamieszkanie przez małe miśki, wielkie stopy i żabowate stworki było straszne i zimne...
Jak Disney będzie chciał, to może nawet walnąć w filmach gwiazdozbiór myszki Miki. To nie jest nasz wszechświata, a fikcyjny.
Chodzi o to że u Disneya wygląda to tak jakby kosmos skurduplał na przestrzeni raptem 30 lat od ROTJ. Ujęcie w którym Finn widzi rozdzielający się promień Starkillera. Co to ma być?
Zaglądałeś kiedykolwiek w swym życiu w teleskop? Na nocne niebo? W dobrym teleskopie Jowisza widzisz jako pasiastą kuleczkę a jego 4 największe księżyce to kropeczki. Gdyby taki Starkiller miałby rozwalić Jowisza z księżycami musiałbyś mieć cholernie dobry wzrok żeby to w ogóle dostrzec że rozwalono tam kilka obiektów. W TFA to wygląda jakby niszczony system znajdował się w odległości podobnej tej z Ziemi na Księżyc. I to nie ma za cholerę sensu, to tego burzy wyobrażenie rozmiaru galaktyki. Jeżeli przez 6 filmów pokazujesz kosmos jako duży, to w 7 też powinieneś. Pewnie że to nie film naukowy, ale to wygląda po prostu ŹLE I GŁUPIO, tym bardziej że niekonsekwentnie z resztą serii.
"To jest kosmos, on nie współpracuje" jak ujął ładnie główny bohater Marsjanina. Ten film dawał znacznie lepsze poczucie kosmicznej przygody niż TFA, bez popadania w klimaty Aliena. Nie chodzi o mrok czy coś takiego. Tylko o to kosmos to problematyczne środowisko. W Nowej Nadziei nawet skoki nadprzestrzenne nie były takie łatwe. Nawet Han zbeształ Luke'a, gdy ten sądził że to łatwizna. Jest taka scena, odpal New Hope to zobaczysz. Trzeba było dokonać odpowiednich obliczeń żeby nie trafić Supernovą lub coś takiego. 35 lat później Han wyskakuje z hangaru jakby nigdy nic. Zdziadział i zdurniał w tym czasie. U Disneya kosmos jest po prostu za łatwy. Nie chodzi o mrok, a poziom trudności.
Mówisz że to awanturnicze kino w kosmosie, tyle że kosmos nie wygląda już jak kosmos. Więc czym tu się jarać, spacerem po parku?
Ten mem to kompletna pomyłka.
1. Ekstra HP, co jest tandetnym chwytem, rodem z gier komputerowych. Samo w sobie, nie czyni go ani fajnym ani niefajnym. Jest do bani bo to prostu nie trzymające się kupy extra HP. Ani Jedi ani Sith nigdy takiego badziewia nie mieli, nie potrzebowali i mieć nie powinni. To nie HP dawało im przewagę.
2. Darth Wymoczek jest nielubiany z zupełnie innych powodów. To rozkapryszony 30 latek, tak 30 latek, który zachowuje się jak 15-letni smarkacz któremu w rzyci się poprzewracało więc postanowił być zły. Wybacz, ale nie ma nic fascynującego w Lordzie Hipsterze.
Ale chodzi o to że obi leżał jak ciota a Kylo mimo rany poszedł walczyć. Jeszcze nie wiemy dlaczego Kylo postanowił "być zły".
Wiem że to chodzi. Tyle że mi chodzi o to że mem nie trafia w sedno. Gdyby Ren był lubiany nikomu by nie przeszkadzało, gdyby nawet wycofał się z walki w wyniku takich obrażeń. Powiem więcej, to by przynajmniej miało jakiś sens.
Wytrzymałość fizyczna i odporność na ból nie czynią go ciekawym a jedynie sztucznie przekokszonym.
Obi-Wan miał przecięte, a przynajmniej mocno nadcięte: mięsień naramienny (odpowiedzialny za unoszenie ramienia), mięsień czworogłowy uda (odpowiedzialny za wyprost kończyny dolnej). To praktycznie uniemożliwia sprawną walkę. Nim nazwiesz go ciotą, chciałbym zobaczyć ciebie jak np. zginasz ramię mając przecięte 50% przekroju bicepsa. :P Powodzenia.
Kylo Ren, natomiast biorąc pod uwagę moc tej kuszy po prostu powinien zginąć. I tyle. Biorąc pod uwagę lokalizację rany, która sądząc po tym gdzie uderza się Ren, znajduję się gdzieś w dolnej lewej części klatki piersiowej. Mając uszkodzone mięśnie okoliczne da się jeszcze poruszać, choć na pewno z trudem. Tyle że praktycznie Ren oberwał także w śledzionę, bądź płuco. O ile to pierwsze to pół biedy (chociaż mógłby się od tego szybko wykrwawić) o tyle przy tym drugim powinien leżeć i zdychać. Z nieuszczelnioną dziurą w klatce piersiowej nie da się oddychać. A biorąc pod uwagę moc broni powinien mieć uszkodzone oba narządy i dziurę wielkości arbuza. :P
Jeżeli już tak bardzo chcieli zadać mu jakieś obrażenia utrudniające walkę, to scenarzyści pod rękę mieli wybuch. Odłamek mógł zrobić coś podobnego ale bez popadania w absurdy.
Ale skąd możesz to wiedzieć że Kylo powinien zginąć? nawet biorąc pod uwagę moc tej kuszy. Znamy moc kuszy ale nie odporności Kylo. Nie możesz tego wiedzieć co powinno mu się stać. Jak widzimy nic takiego mu się nie stało. Wnioski: Kylo jest na tyle potężny że kusza tylko go zraniła.
Bo żaden Force User w tym uniwersum nigdy nie miał ekstra HP. Taka konwencja. Jedi jechali na umiejętnościach i nie uprawiali cheaterki :P Odporność Kylo jest tyłka wzięta.
No i co z tego że dotąd żaden nie miał. Ten ma jak widać. Dla mnie nie odporność jest z tyłka wzięta, dla mnie to coś nowego czego wcześniej w gw nie było.
Oczywiście że nie jest, ale gdzieś jest granica odwalania chały. A na tle tego że szturmowcy giną na hita wygląda to idiotycznie.
No to sobie odpal film i się przyjrzyj.
Rozumiem że palec wsadziłeś w te rany i wiesz na ile były głębokie :)
"Rozumiem że palec wsadziłeś w te rany i wiesz na ile były głębokie" - o to samo mógłbym spytać ciebie w kontekście rany Kylo Rena
poza tym kurde, Szturmowcy mają metalowe pancerze więc trafienie tak wygląda, Kylo nie miał żadnej ochrony tylko zwykłe ubranie
Nie muszę wsadzać palca w rany Rena, wystarczy że widzę co ta broń wyprawia ze zwykłymi ludźmi aby wiedzieć że jego rana powinna go ukatrupić. :P
To szturmowcy nie giną na hita?
No właśnie Kylo ma zwykłe ubranie, więc perk Juggernaut z Call of Duty niczym nie jest uzasadniony :P
Czyli, że pancerz szturmowca działa jak sprężyna i to go odrzuca? HHAHAHAHA. Nawet jak na standardy fantasy to jest...
Masz fantazję, chłopie. Do następnej klasy zdałeś?
nie jak sprężyna, chodzi o to że jest mocna, jest pewna siła powstrzymująca ten pocisk
Nie możesz tego wiedzieć że powinna Kylo ukatrupić, niezależnie co się dzieje ze szturmowcami. Kylo wcześniej z niej nie oberwał. W tej scenie widzimy co powinno się z nim stać i to się stało.
'Obi-Wan miał przecięte, a przynajmniej mocno nadcięte: mięsień naramienny (odpowiedzialny za unoszenie ramienia), mięsień czworogłowy uda (odpowiedzialny za wyprost kończyny dolnej). To praktycznie uniemożliwia sprawną walkę." - patrzałem na niego i jakoś widać że nie robiło to na niego wrażenia, od takie sobie zacięcie, mógł spokojne wstać i pomóc Anakinowi
Nudzi Ci się. Chyba nie masz co robić skoro odpisujesz na posty sprzed paru miesięcy.
Owszem Obi wstał i pomógł Anakinowi, ale kulał i był niezbyt ruchliwy. Kontuzjowany piłkarz też może wstać, kulejąc zejść z boiska a po drodze pomóc wstać przewróconemu koledze z przeciwnej drużyny. A czy to znaczy że gola da radę zdobyć?
Przecież nie będzie wiecznie kulał, poza tym widać że po walce i po przybyciu Klonów wstaje i jest w stanie chodzić
Aha i przy okazji, odświerzyłem sobie niedawno Atak Klonów i chciałbym coś dodać od siebie