Oglądając film pierwszy raz w kinie przedpremierowo zostałam zaproszona na jeden wielki rolercoster. Tempo w jakim biegły Gwiezdne Wojny IX przyprawiały o zawrót głowy. Dodatkowo koniec filmu został zakończony otwartą kompozycją. No bo co? Rey może zaczeła szkolić nowych Jedi? A może chciała wskrzesić Bena? Albo wpadła na jeszcze inny pomysł? Nie wiadomo co postanowiła, a zatem przydałaby się kolejna część. Za drugim razem po wyjściu z kina nie mogłam wyjść z podziwu i kompletnie zapomniałam o wcześniejszej negatywnej opinii. Nie czułam też presji czasu, a nawet miałam go w zapasie. Dziwne doświadczenia filmowe, tak więc koniec końców 10/10 :)