PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671050}

Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Star Wars: The Rise of Skywalker
5,9 86 984
oceny
5,9 10 1 86984
4,5 48
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Zanim poszedłem do kina, przeczytałem gdzieś, jak trudno miał Abrams by posklejać to co zepsuł jego poprzednik. Muszę przyznać, że... on nie próbował sklejać. Po prostu wrzucił wszystko jak się da z nadzieją, że naiwny widz to kupi i nie zauważy, że cała historia kupy się nie trzyma.

Od strony technicznej, świetnie. Od strony scenariuszu, logiki i poprzednich wątków... dramat. Sokół Millenium w ciągu pierwszych minut filmu wykonuje więcej skoków w nad przestrzeń, niż we wszystkich poprzednich częściach razem wziętych. A podobno się nie da....

W filmie jest pełno taki sytuacji, gdy widać, że nikt nie miał pomysłu jak to rozwiązać, więc dany problem rozwiązywał przypadek.

Może jakieś dzieci (pełno ich było na sali) kupią to bezkrytycznie, ale ja się cieszę, że nikt więcej nie będzie polewał legendarnych Gwiezdnych Wojen kupą wody z szamba nieudanej kinematografii.

ocenił(a) film na 2
Macminik

A najlepsze w tym wszystkim jest to że są naiwni którzy lenistwo J.J. Abramsa kupują i starają się bronić tego filmu, co jest po
prostu karkołomne. Ktoś zapyta jakie lenistwo, przecież film stara się wyjaśnić wszystko. Ale jak to jest poskładane. Olaboga.
Oto i Gwiezdne Wojny stały się daniem jednogarnkowym, gdzie wrzuca się wszystko. Byle szybko, byle więcej. Bez ładu, bez
składu. Co do skoków w nad przestrzeń z każdą kolejną częścią tej trylogii robią się coraz bardziej z nimi absurdalnie. Nagle
takowy skok który komputer musi dobrze wyliczyć, inaczej istnieje możliwość że walnie się w gwiazdę lub planetę, zastępuje
w skakanie od tak bez ryzyka u konsekwencji. Nagle technika ni stąd ni zowąd posunęła się aż tak bardzo naprzód ? Hahaha.
Oczywiście samych wyjaśnień chociażby technicznych że tak można, bo wymyślono cokolwiek nowego w filmie nie ma. O tak
skaczemy sobie i już. Ten film zaprzecza Gwiezdnym Wojną. To już nie jest parodia wbrew poziom, to jest zwykła profanacja !

Rinzler

Lot Sokołem w Sequelach można porównać do jazdy samochodem, tyle że nieustannie na czerwonym świetle. A dlaczego? Bo twórcy Sequeli mają w gdzieś prawa, które jakoś rządzą w tym uniwersum.

ocenił(a) film na 2
cloe4

Twórcy nowej trylogii, sequeli mają w ogóle gdzieś całe dziedzictwo George'a Lucasa, epizody od I do VI. Począwszy
od praw którymi się rządzi to universum, po samo negowanie pewnych wydarzeń i ich kluczowego zdarzenia. Bo to
jest tak napisałem wyżej... profanacja !!! Potwarz dla fanów klasycznej trylogii, nie tylko samych prequelu. Dla mnie
to jest niedopuszczalne, niezrozumiałe, nie do przyjęcia, haniebne. Jak można kupić markę i nie szanować wcale jej dziedzictwa ?

Rinzler

Bo Disney chciał pokazać, że potrafi zrobić lepiej niż Lucas. Zgubiła ich pycha. Zagubili się w tym świecie i przesadzili z rozmachem.

Starkiller to większa Gwiazda Śmierci, flota Palpiego to potężniejsza flota niż we wcześniejszych filmach, Rey jest silniejsza od jakiejkolwiek nawet potężnej mocą postaci, rusza ręką statki z powietrza, pokonuje każdego bez nauki, a nawet przywraca do życia, coś o czym Anakin - Wybraniec Mocy mógł tylko pomarzyć ona ma na wyciągnięcie ręki. Nawet zdolności Yody bledną.

I te całe wincyj, wincyj, wincyj, wincyj, wincyj ich zgubiło. Bo wincyj nie oznacza, że lepiej. Zapomnieli o tym, że uniwersum to ma swoje granice, i że potęga również. A tym zabawniej ten rozmach wygląda gdy ujrzy się, że mimo tak rozszerzonej galaktyki nie pokazali żadnej interesującej widokami planety. Pod tym względem bogactwo Prequeli jest ciągle nietykalne. Ale tak to jest jak się boisz CGI za nadto.

ocenił(a) film na 2
cloe4

Ewidentnie się przeliczył, posunął o ''O jeden most za daleko.'' Właśnie, w nowej trylogii, w
tych sequelach da się zauważyć że wszystkiego ma być więcej, więcej bo tak. Uzasadnień
fabularnych zero. A jeśli są to jakieś ułomne, sprowadzające się do wyjaśnienia w jednym
zdaniu. Kalekie są te pseudo-Gwiezdne Wojny pod wieloma względami. Od początku też
wiedziałem że to się właśnie tak skończy, serio. Zwłaszcza po Ostatnim Jedi, sama już jego
konstrukcja mnie w tym utwierdziła. Wystarczyło tylko siedzieć i czekać aż to wszystko się
rozleci. Co zresztą zrobiłem. Najbardziej co mnie zaskakuje jednak to ludzka naiwność, ja
rozumiem tych którzy mieli nadzieje do końca. Nadzieja umiera ostatnia i właśnie umarła.
Ale naprawdę oceny rzędu 8/10, 9/10, albo absurdalne do granic możliwości 10/10. Wcale
nie chce pisać że ktoś nie ma gustu, ale chyba ma nie po kolei w głowie. Przecież przez taką
ocenę można się tylko ośmieszyć. Ten film zasługuje na maksymalnie 5/10 ale co ja będę tu
wyjaśniał czy objaśniał. Dzieci Disneya wiedzą swoje, ''wielcy'' fani Star Wars kupią wszystko
co ma w tytule Star Wars. Są to ogólnie ludzie całkowicie pozbawieni krytyki. Dyskusja z nimi
merytoryczna nie ma sensu. Można sobie tylko z nich kpić. Co też czynie ku mojej radości :D

Rinzler

Ja w sumie słabość Sequeli zauważyłam już po TFA. Pierwotnie lubiałm ten film, ale gdy hype opadł i obejrzałam po kolei każdy epizod zauważyłam jak bardzo wtedy ten ep 7 nie pasował już do reszty. Niby faszerował fanserwisem do potęgi, niby było tyle klimatu klasycznych gwiezdnych wojen... a ja już wtedy widziałam, że to co wtedy wielka trójka zrobiła okazało się, że poszło całkowicie na marne. No ale wtedy jeszcze nie ruszali poświęcenia Vadera, a po ep 9 już żadne z epizodów 1-6 nie ma sensu istnienia. Choć to zabawne, że już wtedy w 2016 roku każdy mi wmawiał bym dała tej trylogii szansę, że jeszcze wszystko się wyjaśni... A tu nic. Plus, wiele z tych osób wręcz zaczęło głównie po premierze ósemki przyznawać mi już rację.

A te usiłowanie się na bycie "lepsiejszym" nawet da się zauważyć w niektórych scenach pojedynczych. Wiele jest takich co jakby kopiują OT, ale oczywiście z ozdobnikami efektów specjalnych robią to "lepiej". Tak miało być choćby z tą sceną, gdzie Ren nie dusi oficera normalnie jak Vader tego oficera również przy stole. Tylko musi to robić bardziej efekciarsko, że ten aż trafia na sufit. I to samo z sceną, gdzie Rey jest u Snoke'a i jest zmuszona patrzeć na porażkę wojsk po swojej stronie w kosmosie - analogia do Luke'a i Palpatine'a w ROTJ. Ale oczywiście dodane efekciarstwo typu przesunięcie ją mocą do okna zamiast normalnego wskazania na to okno. xD Do tego mamy bardziej dramatyczne zniszczenie planet przez Starkiller, gdzie widzimy przerażonych ludzi, bo technologia na to pozwala, a ludzi zniszczonych na Alderaanie przez ówczesny budżet i technologię nie. Tego typu scen, które nazwę mianem "lepsiejszych wierszy OT" jest mnóstwo. I ja czuję ciarki żenady gdy słyszę w takich momentach ten podprogowy przekaz Kennedy "jestem lepsza niż Lucas muhahahhahahah".

ocenił(a) film na 2
cloe4

Wiesz to TLJ jako epizod środkowy w trylogii, a więc najważniejszy był przed
premierą dla niektórych szansą że może coś jeszcze dobrego z tego wyjdzie.
Moim zdaniem kulminacją złego odbioru TROS na całym świecie, jest nie tylko
to że TROS to bardzo zły film, ale również niesie się za nim to jak bardzo złym
filmem jakim było TLJ. Dało się to nawet zauważyć p tym jaki był sam poziom
hype'u przed premierą TLJ a TROS, w pierwszym wręcz ogromny a w drugim
mały. A co do TFA to jego problem polega na tym że między zakupem marki
przez Disney a premierą filmu minęły 2-3 lata. Po prostu za szybko, za krótki
czas. Za szybko chciano osiągnąć zysk, pokazać że potrafi się robić Gwiezdne
Wojny. Ale tu znów wracamy do tych cech Disneya pycha, chciwość i duże ego.

Rinzler

Mnie przed premierą TFA brzydziła również wyjątkowo ta cała medialna propaganda antyPrequelowa, że "teraz to prawdziwe gwiezdne wojny się pojawią", albo "hehehehe pokażę kości Jar Jara" albo "oooo practical efects widzicie! A nie to obrzydliwe CGI! xD". A już wtedy nawet jeśli lubiłam ten epizod po wyjściu z kina to już wtedy nie był on dla mnie cudem świata na jaki został marketingowo wykreowany. Co ja co, ale reklamy naprawdę potrafią zrobić cuda, plus ludzie czytają recenzje i jak widzą 90% na pomidorkach to już przed wejściem do sali kinowej idą z wiadomością, że to genialny film i sobie to potrafią wmówić. Ta cała propaganda gruchnęła z przytupem z niebios na ziemię właśnie jak mówisz przez epizod ósmy. To on jakby obudził wielu ludzi z letargu.

Film ten spotkał się z tak przeogromna krytyką, że to pod jej wpływem Kennedy dała ostatni epizod Abramsowi. Wcześniej były wieści, że dziewiątkę dostanie po wywaleniu Colina Trevorowa właśnie Rian Johnson. Ale mądrość etapu się zmieniła przez wpływ ludzi. Pytanie tylko czy nie było już na to za późno? Sam epizod 7 już nie powinien się pojawić, bo po szóstym epizodzie star wars to zamknięta historia. Ale jeśli już chcieli się mierzyć z taką legendą to trzeba było dopracować jakiś gruby szkic koncepcyjny, jakieś opowiadanie, które by nakreślało reżyserom każdej części co kokretnie mają kręcić, na co mogą sobie pozwolić, a czego mają nie ruszać i nie grzebać, by wszystko miało ręce i nogi chociaż wewnątrz tej trylogii (a ona nawet sama ze sobą się kłóci). Ewentualnie trzeba było całą trylogię dać Abramsowi, nie zmieniać reżysera w tak kluczowej sytuacji i może wtedy gościu nie siliłby się na naprawianie błędów po poprzedniku kręcąc tak naprawdę epizod 8 od nowa i 9.

ocenił(a) film na 2
cloe4

I dzięki tej nowej trylogii Disneya powoli ale konsekwentnie
prequele wracają do łask. Mimo swoich wad, nigdy przecież
nie negowały samej klasycznej trylogii a jedynie uzupełniały
ją o nowe elementy. Nadchodzi ten czas kiedy Jar Jar Binks i midichloriany będą w jakimś stopniu zrehabilitowanie. I to
jedyny właściwie (niezamierzony, nieświadomy) sukces jaki
Disney osiągnął od momentu przejęcia marki. A poza tym to
chyba nie znajdzie się nikt taki to będzie polemizował z tym
że Palpatine jest lepiej napisaną postacią w prequelach niż
nowej trylogii.

Co do zaś J.J Abramsa i danie mu do wyreżyserowania całej
tej trylogii, to zmieniłoby to niewiele. Facet potrafi zaczynać
opowiadać nową historie, jednakże nie potrafi ich skończyć.
Przykładem Star Treki i te same Star Treki pokazują że jest
tylko niezłym rzemieślnikiem a Gwiezdnym Wojną potrzeba
kogoś innego. Może lepszym wyborem tutaj byłby np. Denis
Villeneuve który za chwile wkroczy na scenę ze swoją Diuną.
Jeśli tylko on udźwignie powieść Franka Herberta, doczekamy
się czegoś epickiego, czegoś na miarę Nowej Nadziei, filmu
przełomowego, kamienia milowego w historii kina. Zresztą
mówi się że Diuna to takie dojrzałe Gwiezdne Wojny. A że
ten facet potrafi robić dobre kino pokazał jego Blade Runner

Rinzler

To prawda. Lucas sam inspirował się Diuną przy wymyślaniu Star Wars tylko zrobił tę opowieść bardziej dla całej rodziny. i również trzymam kciuki za ten film. Oby tylko nie stało się tak jak z sequelem Blade Runnera. Że ludzie oleją ten film, bo nie będzie tam marvelowego kiczu z żarcikami przy poważnych momentach, by rozweselić gimbazę. Oby skończył finansowo tak jak Joker, który będąc poważnym filmem z R-ką zarobił sporo.

Lucas przy tworzeniu Star Wars inspirował się też komiksem o Valerianie, choć adaptacja tej space opery niestety przeszła przez echa i nie była czymś ponoć jakoś szczególnie dobrym. Choć złym chyba też nie, takie mech.

ocenił(a) film na 1
Rinzler

Prequele dały Palpiemu coś wspaniałego bo nawet w OT był on taką babą jagą. To prequele pokazały jakie siedzi w nim zło, a dodatkowo jak genialnym strategiem jest.
A midichloriany? One miały za zadanie pokazać jak Jedi odeszli do tego czego trzymać się powinni, jak blisko są CSM bo wpadli w samozachwyt i inne takie. No ale po co to dostrzegać, lepiej dostrzegać "nie lubię piasku" i takie inne.

ocenił(a) film na 2
Dosei

Prequele przed wszystkim rozbudowały jego postać, pokazały
jaka była droga do tego że stał się Imperatorem. Natomiast ta
stara czy raczej klasyczna trylogia na pewno prezentowała go
w sposób bardziej logiczny i do przyjęcia aniżeli nowa trylogia,
niż sequele Disneya. Warto zauważyć też że Imperator jest w
tamtych filmach wprowadzany stopniowo. W Nowej Nadziei
jest jedynie sama wzmianka o tym że rozwiązał senat i że od
teraz to moffowie sprawują władzę w danych systemach. W
Imperium Kontratakuje pojawia się tylko jako hologram, ale
w jak że ważnej rozmowie z Vaderem. No a w Powrocie Jedi
jest już kluczową postacią całego filmu. Natomiast co mamy
u Disneya ? Przebudzenie Mocy - żadnej wzmianki, Ostatni
Jedi - żadnej wzmianki... i nagle w ostatnim filmie Skywalker.
Odrodzenie pojawia się znikąd. Idiotyzm. Brak jakiejś logiki.

Co do midichlorianów, niestety odarły moc z mistycyzmu i
magii. Odarły z tajemnicy i próbowały niestety wyjaśnić ją w
naukowy sposób. Niepotrzebnie zupełnie. Wystarczyło to co
powiedział Yoda w Imperium Kontratakuje o mocy. Że ta moc
jest wszędzie, tylko trzeba ją poczuć. Że nas otacza i że życie tworzy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones