Samotna na piaszczystej planecie z droidem, który nawet nie jest jej.
Mogłabym napisać tutaj całą rozprawkę na temat tego dzieła, ale szkoda słów. Najbardziej żal Bena. Serio musiał umrzeć w tak głupi i słaby sposób? Z pocałunku się cieszę (tak Reylo trash), ale 3 sekundy później facet omdlewa i znika xD
Serio, po co było to wszystko?
Mam wrażenie, że pomimo czasu i władowanych w ten projekt pieniędzy, wszystko poszło nie tak... Nie twierdzę że sama zrobiłabym to lepiej, ale to Anakin był osią tej historii, nie Rey!
I co dalej? Tak dalej, bo wydaje mi się, że to wcale nie jest koniec! Może, kto wie, gdy Ben ożywiał Rey trzymając rękę na jej brzuchu, w jakiś cudowny sposób ją zapłodnił dzięki Mocy. Dlatego zniknął trzy sekundy później.
Jako widowisko film petarda, ale jako zakończenie trwającej ponad 40 lat historii, słabiutko. Powiedziałam swoje ;)
Nawet jeśli nie Anakin sam w sobie, to rodzina Skywalker, więc Ben. Wciąż nie Rey, która jest z rodu Palpatine. Czyli co, to PALPATINE był najważniejszy w tej sadze? Ok :D Czyli uj z Lukiem, z Anakinem z Leią i innymi, oto prawdziwy wygrany tej wojny PALPATINE! Jego ród trwa dalej, bo Rey może się nazywać Skywaker ale jest kim jest. Ughhh..
Części I-VI to metaforyczna i pełna historia o upadku i odkupieniu, prawie jak przypowieść (może przesadzam, ale jednak tak jest) - to historia człowieka, który z powodu miłości do ukochanej przeszedł na stronę zła, a później z miłości do syna wrócił na ścieżkę dobra. Części VII - IX to jakieś czarnoksięskie opowieści, połączenie mitologii greckiej z wyjątkowo tanim, sztampowym SF - oczywiście szanuję każde zdanie, aczkolwiek dla mnie jest to po prostu nieporozumienie.
Z tymi metaforami i mitologią się zgodzę :) tez to zauważyłam. Mnie część VII i VIII przypadły do gustu mimo wszystko i z IX nie miałabym problemu, gdyby Ben przeżył. I tu już nie chodzi o to całe Reylo, kij z tym! W ogóle mogłoby tego nie być, chciałam żeby Ben przeżył, żeby przeszedł na jasną stronę i mógł szerzyć dobro. Myślałam że to on będzie odrodzonym Skywalker'em, a nie Rey która ten tytuł sobie przywłaszczyła :/ Ale może być tak, że nie mam racji, no nie wiem.
No nie, po prostu widzowie przekąłdali swoje oczekiwania wyniesione skąd indziej (jak nie na Luke'a - mistrz majacy wskrzesić zakon, to na Anakina - wybraniec majacy przywrócić równowagę, błędnie interpretowaną jako koniec Sithów) na części 7-9 i stad rozczarowanie, nie dało się spełnić wszystkich oczekiwań. Ja się cieszę bo te części spełniły pośrednio moje, zaprowadzenie równowagi mocy poprzez albo połączenie dwóch nurtów w jedno albo poprzez zostawienie w koegzystencji po jednym Sithu i po jednym Jedi. Wygrało coś an kształt połaczenia - potomkini mistrzów ciemnej strony mocy przyjmuje nazwisko po mistrzach jasnej strony mocy.
Nie miałam oczekiwań, ale pragnienie żeby rodzina Skywalker nie została potraktowana po macoszemu. Tak się niestety stało, szkoda.
przepowiadnia nie była źle interpretowana :) Anakin jest i zawsze będzie wybrańcem pozatym odysłam Cie do serialu wojny klonów tam masz czarno na białym odcinek 15 sezon 3
Największym rozczarowaniem jest właśnie to jak została potraktowana postać Bena. Zrobili z niego pomocnika Rey, a to on powinien być w samym centrum wydarzeń, ocalały, zamykający historię Skywalker'ów w radosny sposób, po wszystkich okropieństwach jakich ta rodzina doświadczyła na przełomie całej sagi. Zamiast tego wnuczka największego wroga wykreowana została na bohaterkę idealną, spychając młodego Solo na drugi plan i przyczyniając się do tragicznego końca jego rodziny.
Nawet ten długo wyczekiwany pocałunek mnie nie pociesza (też Reylo trash), bo wolałabym ich jako przyjaciół i by Ben przeżył, zamiast tej rzeźni Skywalkerów...
Dokładnie! Wyszło na to, że rodzina Skywalker była kozłami ofiarnymi i tyle. Tragedia totalna. Cała rodzina poszła do piachu "w glorii i chwale" ale co z tego? Ben był manipulowany od samego początku. Wciąż czuł w sobie dobro, chęć przeciwstawienia się złu. Jaki morał płynie z tego zakończenia? A no taki: "Dzieci! Nie przechodźcie na jasną stronę mocy, bądźcie źli i bezlitośni, bo inaczej umrzecie!" Jaki więc sens jest być dobrym xd A tłumaczenie, że Rey stała się czymś na kształt połączenia obu rodów Skywalker i Palpatine, jest dla mnie w tym przypadku słabe. Nie miałam żadnych wygórowanych oczekiwań względem tego filmu, ale boli mnie że rodzina Skywalker została potraktowana w ten sposób...