Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Star Wars: The Rise of Skywalker
2019
5,8 91 tys. ocen
5,8 10 1 91124
4,2 67 krytyków
Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Nie mniejszym JJ Abrams oświadcza w tym filmie, że poprzednie dwa filmy były totalną klapą wymagającą 3 godzinnej naprawy. No i naprawił prawie wszystko. Prawie niestety robi wielką różnicę.

Skywalker Odrodzenie- To gówniany tytuł skrywający niejednoznaczne dzieło. Film zaczyna się od chaotycznego miksu tego i owego. Ot ktoś tańczy, ktoś kogoś goni a Chinka idzie gdzie gdzie chcieliby ją widzieć fani czyli w chol...

Mamy więc dobry początek. Do tego dostajemy NARESZCIE nieco rozwoju głównych bohaterów. Nie są już tak dwuwymiarowi i prości jak biała płachta na sztaludze. Fin właściwie zatacza w pewien sposób koło, Jego biały kumpel narwaniec uczy się odpowiedzialności. Rey wreszcie wyrusza po własnych śladach i zaczyna odkrywać siebie oraz przestaje choć na moment być bezproblemową Mery Sue. Kylo ... cóż robi nędzną karierę jako naczelny dowódca ale przynajmniej już nie sieka mieczem komputerów odpowiedzialnych za sterowanie systemami podtrzymywania życia. Ma też bardziej rozgarniętych Mofów na których może się po wyżywać co by sobie ulżyć. Ogólnie przez film goni za spódniczką bo jak już ma się stołek to trza kobity co by się rozmnożyć.

Nie za spojleruję nikomu pisząc, że Palpatine wraca. No niestety nie wiadomo z jakiej racji. Tego najwyraźniej widz musi się sam domyśleć. Pojawia się też Lando - bo trzeba sprowadzać dawny skład żeby fanboye mieli do czego się masturbować. No i tak się toczy.

Fabuła ? Cóż po początkowych chaosie coś tam się wyłania z jej zgliszczy. JJ Abrams widać desperacko usiłuje zacerować ziejącą w kosmos wyrwę jaką zafundował w Disnejowskiej trylogii R Jonson. Częściowo udaje się uszczelnić markę ale mimo wszystko mam wrażenie , że Gwiezdne Wojny powoli acz nie ubłaganie idą na dno. Końcówka filmu jest dla mnie słodko kwaśna. Mogła by być na prawdę o wiele lepsza. No ale wszystkiego mieć nie można. Moim zdaniem niepotrzebnie twórcy zalali lukrem ciasto wystarczająco już przesłodzone. Być może faktycznie zmierzają do zamknięcia sagi.

Podsumowując po takiej sobie pierwszej Disnejowskiej części nastał mroczny czas R Jonsona i feministek, szczęśliwie powrócił Abrams by ten tonący statek ze złamanym kilem i dziurą w śródokręciu ratować.

Czy film warto obejrzeć ? Zdecydowanie. Nie jest tak gówniany jak Atak Klonów czy Ostatni Jedi ale za taką zemstą Sithów czy Mrocznym Widmem musi jeszcze gonić. Niemniej jest to najlepsza część Disnejowskiej trylogii.