i w sumie tak wygląda cały film. muł, dno i... WSZYSCY Jedi i Sithowie w jednej osobie. w sumie pokusiłabym się o stwierdzenie, że to Gwiezdna Moda na Sukces. Rey - wszyscy już wiemy, że to Mary Sue. Finn sra mocą jak porąbany.
Można rzec, że z całej najnowszej trylogii najlepiej zrobionymi postaciami byli Poe i Kylo. Reszta to śmiech na sali. Żart. Kpina.
To co widziałam, to już nie odzobaczę. Film tak zasuwał, że ciężko było się połapać, ale jest w tym taktyka! - nie możesz na spokojnie analizować tego co widzisz. Mózg boli, oczy płaczą. Niech zgadnę, w kolejnej części Palpi znowu się odrodzi? Wszyscy są wrażliwi na moc, więc po co im ktoś taki jak Jedi...
Scenariusz to wyglądał tak, jakby go jakiś nastolatek pisał, jakby ktoś zabrał się za ficka i zrobił to strasznie.
Ogólnie - nie polecam.