Jestem zajadłym fanem Gaimana ,oczywiście nie jego prozy bo prozaik z niego przeciętny.Jestem fanem ''Gaimana komiksiarza''.Sandman jest dla mnie jedną z najlepszych serii XX wieku.Sam Gaiman, mimo że pozuje na takiego uduchowionego,anglosaskiego ''story tellera'' to wg mnie urodził się bezsprzecznie po to by tworzyc komiksy.Najbardziej rozumie to medium... i w nim tylko pokazuje różki.
Gwiezdnego pyłu akurat w rękach nie miałem... czy to dobrze czy źle-zobaczymy kiedys na pewno do niego zerknę.Brakuje mi tu właściwie melancholii którą Gaiman polewa wszystko co tworzy , więc strzelam że tego tu na pewno zabrakło...
W każdym razie do jego prozy podchodzę bardzo srogo.Żądam wybitności.I z przykrością zawsze stwierdzam że Gaiman,przede wszystkim warsztatowo leży i kwiczy, tudzież nie ma żadnych ambicji tworzyc ''czegoś więcej'' poza rozrywką... a uwierzcie lub nie ale jako komiksiarz potrafi poruszyc mnie do głębi.
No ale przechodząc do rzeczy... Jestem mile zaskoczony tym filmem ,spodziewałem się totalnej kupy a dostałem,na pewno nie ambitną pozycje ale całkiem zabawną.Film najbardziej przywodzi na myśl arcydzieła Terrego Gilliama.Jest oczywiście jakąś tam popłuczyną zaledwie po Giliamie inaczej byc nie może...ale kurna całkiem zabawną i zjadliwą.Mi na przykład ,ten film bardziej się podobał niż ta kupa którą zniszczyli Gilliamowi producenci -nieustraszeni braci Grimm.Możliwe że to dlatego że nic od niego nie oczekiwałem - ale jednak.
Jeśli ktos się chce zrelaksowac to jak najbardziej polecam...Jest tu parada efektów,jest schemat,jest infantylnosc - ale juz nie ma grzecznosci.Nie ma grzecznosci na tej zasadzie że gdy ktos ma dostac kose to ją dostaje,czarownice(oo! Trójnia jest w tym filmie!) wróżąc grzebią w jelitach,brat morduje brata i ogólnie to taki film raczej od 15 roku życia;).
Humor jest tu całkiem przyzwoity...Mocno angielski.
Wisienką na torcie jest Deniro uroczo rozmieniający się na drobne w roli kapitan steampunkowego statku ;)...
Zdecydowanie fajny odmóżdżacz.Polecam.