Czy ktoś zna(chyba raczej nie), albo czytał gdzieś, że mają powstać dzieła powiązane z Gwiezdnym Pyłem?
Przeczytałbym sobie baśń, w której rycerz, który za dziecka leżał w kołysce z dębu, który zasadziła wiewiórka, zabije Lilim.
Swoją drogą wspominając o tym, Gaiman powinien poczuć się do odpowiedzialności i coś napisać:-)
Jak myślicie, nic nie trwa wiecznie, więc jak mogły się zakończyć rządy Yvaine? Na pewno po śmierci męża, daleko od swego ludu, nie zależało jej zbytnio na obcym Świecie, w którym została sama jak palec. Tylko, że ona była kobietą, to miała trudniej, mężczyzna wziął by miecz i puklerz, a potem ruszył na pierwszego lepszego wroga, przeważającego go znacznie siłą i zginą w boju, kobiecie nie przystoi. Nie mam pomysłu jak mogłaby w sposób godny, skończyć.
Można by ją uwikłać w walkę o tron, jakiś Septimus II, ale to by było z trochę nie eleganckie i mało taktowne, po zabójstwie męskiego pretendenta do tronu, nie jest się aż tak zhańbionym, jak po zabójstwie kobiety, musiałby liczyć na masę buntów.
A może kiedyś na spacerze trafi w Yvaine spadająca z nieba gwiazda i ją ubije?;-) Zginęłaby od "swoich":D
Hehe, Twoje koncepcje uczynnilyby z baśni sci-fi, ale trzeba przyznać że ciekawe są :-). Mnie w książce spodobało się właśnie to że nie było batali czy innych bitew, a magiczna kraina została wręcz idealnie stworzona. Pewno wiesz że Gaiman pierw napisał prolog do opowiadania Mur, ale sam nie wiedząc dlaczego zrezygnował z niego, Później, po ujrzeniu spadającej gwiazdy na pustyni wpadl na pomysł Gwiezdnego Pyłu. Owy prolog jest o 12-letniej dziewczynce, która słyszy od 7 srok sekret , który brzmi " udaj się do muru". Owa dziewczynka w wieku 42 lat udaje się do wioski. Z prologu można wyczytać że była ona autorką książek, ale nie jestem pewny na 100 procent. Sam Neil Gaiman, w edycji rozszerzonej książki, napisał że być może napisze opowiadanie o podóży Tristrana do piekła balonem- może być ciekawie ;-)
PS: Sam szukałem baśni podobnych do "Gwiezdnego Pyłu". Trafiłem na książke "pewnego razu..."- James'a Herbert'a. Jest to horror ze szczyptą fantasy oraz domieszką erotyki. Magiczny świat jest bardzo ciekawie zbudowany, niczym u Gaimana, jest "tuż za rogiem". Ową lekturę polecam, Wiele osób poleca "Narzeczoną księcia"- Goldman'a, z tym że magii tam za wiele nie znajdziesz, ale jest sporo walki, przygód i humoru. Jeśli spodobał Ci się "Gwiezdny Pył" to z pewnością nie zmarnujesz czasu na te dwie pozycje.
Pozdrawiam
Dziękuję:-) Tak, była pisarką na 100%:-)
Dziękuję za polecenie nowych lektur, tę drugą może zacznę, bo erotyki w fantastyce nie lubię, kojarzy się ona za bardzo z zepsuciem naszego realnego Świata, np. kiedyś kobieta była muzą poetów, jej cnotę, a nawet ciało traktowano(również ona sama) jak swoiste sacrum, kobiety lubowały się rozsądku i roztropności, nie pchały się tam gzie mogły "pobrudzić sobie ręce". A dzisiaj? W prawie każdej reklamie jest półnaga baba, rozum? Gdzie? Wystarczy spojrzeć np. na takie supergwiazdy jak Paris Hilton, czy u nas Doda... Ja w nich niewiele widzę prawdziwej kobiecości.. Równouprawnienie wbrew pozorom zmniejszyło status społeczny kobiet. Zresztą, to jest efekt szerszych negatywnych zmian społecznych, same równouprawnienie świata nie zepsuło. Wystarczy przeczytać, którąś z powieści Jane Austen, żeby zobaczyć ten ogrom zmian. Oczywiście doszło też do wielu pozytywnych zmian, np. zniesienia przywilejów arystokracji, szkoda tylko, że wraz z tym wprowadzono na salony tyle "słomy", mogłoby być odwrotnie(nie chodzi mi tutaj o skrajnie restrykcyjne dworskie maniery, je można złagodzić, jednak współcześnie ogłady pozbyto się całkowicie). Dlatego nie przeczytam np. Wiedźmina, chociaż chciałbym. Za dużo w nim erotyki(kiedyś ktoś czytał przy mnie fragmenty).
Do fantastyki, baśni uciekam przed tym naszym rzeczywistym Światem oraz niemocą zmiany czegokolwiek na lepsze na szerszą skalę(w drugą stronę jest, to dziecinnie łatwe). Szczególnie w tym państwie wyzysku, kolesiostwa i pogardy dla drugiego człowieka tylko z powodu jego mniejszej zamożności. Czasami chciałoby się zasnąć, śnić o jakimś takim fantastycznym Świecie, gdzie wszystko można zacząć od nowa i już się nie obudzić... Ale, to niemożliwe. Lepiej jednak byłoby móc zmienić cokolwiek w tym naszym Świecie, chociaż żeby można by zginąć z honorem w jakiejś sprawie, jak prawdziwy mężczyzna, dzisiaj nie można nawet tego, bo przeciwnik nie walczy bronią "fizyczną"... Przed biedą i wyzyskiem nie można obronić nawet własnej rodziny...
Cóż, dziękuję jeszcze raz za miły post.
Łał, ile żalu. Dawno tyle nie widziałem. Nie żybym nie przyznawał Ci częściowo racji ale w jednym miejscu jesteś bardzo sprzeczny:
"Szczególnie w tym państwie wyzysku, kolesiostwa i pogardy dla drugiego człowieka tylko z powodu jego mniejszej zamożności. Czasami chciałoby się zasnąć, śnić o jakimś takim fantastycznym Świecie, gdzie wszystko można zacząć od nowa i już się nie obudzić..."
"zginąć z honorem w jakiejś sprawie, jak prawdziwy mężczyzna"
Sugerujesz że chciałbyś skapitulowac? Zasnoąc w gorszym świecie bez walki a potem obódzic się w lepszym universum? Przepraszam ale tak mężczyźni nie postepują. Nie idzie się na łatwiznę, ciesz się że żyjesz w takim miejscu, gdzie w bezkrwawy (chociaż pewnie gdybym urodził się parę tysięcy lat temu to pewnie poległ bym w sposób bardzo efektowny za jakąś wspaniałą sprawę (np. pół królestwa)) spsób masz szansę wykazac się swoim męstwem - a umierac z honorem każdy potrafi ;)
Pamiętajcie że zawsze trudniej jest rozjaśnic ciemnośc wokół siebie niż zgasic światło w sobie.
A co do Wiedźmina to polecam, erotyki raczej średnio mało za to jest mnóstwo krwi, łez i oczywiście postac naszego Geralta, Białego Wilka z Rivii, który przekonuje się że stwierdzenia (i tu przepraszam za wulgaryzm) "gówno mnie ten świat obchodzi" i "mnie to nie dotyczy" są delikatnie mało prawdziwe.
A na koniec pozdrawiam ;)
Widzę w Twojej wypowiedzi coś, co można zdiagnozować jako tęsknotę za światem z powieści Tolkiena - światem, gdzie jeszcze funkcjonuje średniowieczny etos, zatracony zupełnie w dzisiejszej rzeczywistości. Szczerze mówiąc, też z trudem znoszę zalew zjawisk takich jak Paris Hilton i często się zastanawiam, czy to ze mną jest coś nie tak, czy ze światem. Takie zjawiska, jak "Gwiezdny pył" pomagają zachować odrobinę wiary w moją własną normalność. Co do innych filmów w baśniowym klimacie, polecałabym "Going Postal" na podstawie powieści Pratchetta i "Króla złodziei" na podstawie książki Cornelii Funke (film o dzieciach,, ale nie tylko dla dzieci). Są zupełnie różne od "Gwiezdnego pyłu", ale w jakiś sposób bardzo podobne. To takie dobre, czyste, bezpieczne kino.
A co do Yvaine, to poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że kiedy Tristan się zestarzał, razem przenieśli się jako gwiazdy na nieboskłon (dziwne słowo, ale żadne inne mi tu nie pasowało). Narrator mówił coś takiego, że śmierć nie dotyczy tego, kto zdobył miłość gwiazdy.
Tytuł polskiego dystrybutora to nie "Król złodziei", tylko "Złodziejaszki", przepraszam, nie sprawdziłam.
Z Tolkiena, to czytałem tylko Hobbita, ale nie za tym "tęsknię", czy bardziej jest mi żal, że te czasy przeminęły. Amatorsko interesuje się historią I Rzeczpospolitej. Czytałeś może "Początek i progres..." Hetmana Stanisława Żółkiewskiego? Lektura tej książki złamała mnie o wiele bardziej. Nie nadaje się na, te współczesne czasy, czuję, że tutaj nie pasuje i tyle... Najpiękniejszym wiekiem(mimo, że nie złotym) w historii RP był dla mnie wiek XVII. Jeżeli rozmawiamy już o powieściach, jak wiadomo w naszej literaturze najbardziej popularny jeżeli chodzi, o wiek XVII jest Sienkiewicz. Sienkiewicz zrobił wiele "błędów" jeżeli chodzi o przedstawienie XVIIw. RP(choćby zdrada "Tatarów polskich"(to nie jest zbyt fachowe określenie, zrodziło się w II RP), którą ukazał była zaledwie niewielkim epizodem, Polacy i Litwini zdradzali częściej niż oni RP, a dokładniej tylko raz zdradzili, walczyli za Polskę nawet w II RP i walczą do dziś przed jej "Europeizacją"), ale wiele z tamtych czasów ukazał dobrze. Taki Kmicic, jakże kojarzy on się z historią Aleksandra Lisowskiego(kojarzy, bo dokładnym odbiciem nie jest, mimo jednak, że działali w innych czasach, to czytając biografię A. Lisowskiego nie można nie skojarzyć jego losów z postacią Sienkiewiczowską). Kto w ogóle uczy w szkołach o Lisowczykach? Woli się nauczać historii Anglii, Francji(nie, że nie powinno jej być, ale ez przesady)... Dlaczego tak mało opisuje się(albo wcale) dwie niezwykle ważnie(nie tylko dla RP) bitwy pod Chocimiem? Albo te pod Kłuszynem? i okupację Kremla/Moskwy? Uczy się samej smutnej historii, zapominając o wielu wiktoriach, potem młodzież woli interesować się Dodami, Gagami itp. zamiast za przykład brać naszych Narodowych Bohaterów. Jak się potem dziwić, że młodzież na słowo "Polskość" reaguje alergią, a na premiera wybiera plugawego zdrajcę? Przecież oni nie znają Polskości, oni znają jej przekłamany obraz, podawany im przez wrogów Polskości. Liberałów, komunistów i innych parszywców. Kiedyś w jakiejś kronice francuskiej widziałem jak autor(nie pamiętam kto, ale pewnie bym znalazł) nazywa Polaków horobliwie praworządnymi... Czy współczesne liberalne społeczeństwo, władze można tak nazwać? Zresztą jak szanować prawo jeżeli w wielu przypadkach jest one wręcz niemoralne i nieetyczne. Nie dąży do sprawiedliwości tylko jest narzędziem wykorzystywanym dla utrzymania władzy... "Hołota, to chce, to dostanie, a reszcie wmówimy, że to jest dobre". Tak upadł Rzym, a teraz to samo robi się niemal w całej Europie...
Jak tu nie tęsknić za takim XVIIw.? Nie był, to wiek łatwy, pomimo wielu wiktorii nawet na europejską skalę, zakończył się radykalnych osłabieniem RP(w sumie gdybyśmy mieli lepszego króla, może nie byłoby tak źle, za dużo na siebie biedak wziął), buntami i chaosem. Jednak ile można było w nim znaleźć Honoru, ile bohaterów i niesłychanych wyczynów... Można by było spokojnie je umieścić w powieści fantastycznej... RP była mocarstwem z niezwykle oryginalnymi dziejami, systemami rządów, kulturą. Szkoda, że dzisiaj Polacy chcą tak na siłę być czyjąś kopią, jakby nie patrzeć, to samo robiła szlachta w XVIIIw. i to m.in.(a przyczyn było przecież multum) przez wiarę w swoją "europejskość" i to że Europa może być solidarna, tym bardziej jeżeli oni byli względem reszty solidarni... A, co ich spotkało? Rozbiory dokonane przez ich trzech przyjaciół, bądź nawet sojuszników...
Pozwól że wrzucę swoje 3 grosze do Twojego postu :-)
Nie zrozum mnie źle, ale uważam iż tak naprawdę nie chciałbyś żyć w tamtych czasach (wieku XVII). Z prostej przyczyny, nie odnalazłbyś się tam. Poza tym, chłopstwo nie miało tak różowo jak zamożni. Kobiety nie miały praw wyborczych, w razie konfliktu chłopi byli siłą rekrutowani, ale nie ładowano w nich pieniędzy na zbroję, która by zapewniłą choćby poczucie bezpieczeństwa. Byli po prostu walczący i mięso armatnie. Chyba że zakładałeś w tamtych czasach przynależność do elity.
Reasumując: W XXI wieku nie mając nic możesz osiągnąć wiele (tylko to kosztuje Ciebie dużo więcej siły niżeli lepiej usytuowanych) w wieku XVII gdybyś urodził się w chłopskiej rodzinie nie miałbyś żadnych szans na polepszenie życia.
Pozdrawiam
Kobiety w XVII wieku nie miały praw wyborczych, ale też nie musiały pracować na dwa etaty i cieszyły się szacunkiem mężczyzn. Co do chłopów, to pokutuje u nas jeszcze sporo poglądów będących pozostałościami po propagandzie komunistycznej. Fakt, ich sytuacja była gorsza niż warunki, w jakich żyła szlachta, ale do rzadkości należały tak wielkie dysproporcje, jakie można zaobserwować w dzisiejszym świecie.
Jeśli chodzi o możliwość poprawy sytuacji, odsyłam do biografii Klemensa Janickiego. Arcyciekawa postać. Urodził się w rodzinie chłopskiej właśnie, ale jakoś mu to nie przeszkodziło w zdobyciu gruntownego wykształcenia. Po studiach w Poznaniu był sekretarzem arcybiskupa gnieźnieńskiego, a potem wyjechał do Włoch, gdzie został doceniony jako poeta nawet przez papieża. Żeby było ciekawiej, udało mu się tego wszystkiego dokonać w bardzo młodym wieku. Szkoda tylko, że był ciężko chory i zmarł w wieku 27 lat.
Bardzo ciekawy post:-) Dorzucając coś od siebie. Po wielkich bitwach pospólstwo wcale nie było mniej doceniane niż szlachta. Chociażby po zdobyciu Smoleńska król Jan III Waza nadał tytuł szlachecki i ziemie również pospólstwu.
Jeżeli chodzi o warunki życia przeciętnego chłopa, to w wielu przypadkach były opłakane, ale chłop który miał pod sobą ziemię, nie miał aż tak źle. Gorzej mieli parobkowe. Nie interesowałem się nigdy szczegółowo sytuacją chłopów w tamtych czasach, ale jak ktoś zna pochodzenie pizzy, potraw z żab, to wie że są one wynikiem skrajnej biedy pospólstwa. W RP zboża nie brakowało, sprzedawaliśmy je całej europie. Potem gdy w życie weszły nowe sposoby uprawy oraz ziemniaki(Francis Drake, który rozpowszechnił uprawę ziemniaka ma gdzieś w Niemczech pomnik, ta roślina uratowała wielu ludzi przed śmiercią głodową) kupowano mniej zboża od RP, więc było go jeszcze więcej, więc raczej takiej biedy jak we Francji, Anglii i Niemczech, pospólstwo raczej nie miało. Zresztą największym utrapieniem całej ludności zamieszkującej RP w wiekach XVII i XVIII były ciągłe wojny. Nawet jeżeli były czasy pokoju południowe i wschodnie rubieże były bez przerwy najeżdżane chociażby przez Tatarów, Złotą Ordę.
Dzisiaj może mamy więcej towarów do wyboru, w krajach Zachodu bieda oznacza rzadko śmierć głodowa, ale to nie znaczy, że jej nie ma. Wyzysk pozostał w naszym kraju i niestety ma się wyjątkowo dobrze(tak jak i w innych trochę "zdziczałych" państwach pokomunistycznych). Wystarczy odwiedzić wsie i małe miasteczka najbiedniejszych województw. Sam w takim regionie mieszkałem i tamtejszych właścicieli firm nie nazywam inaczej jak polskie gestapo, chociaż pewnie zasługiwaliby i na całą listę epitetów. Gdybyście posłuchali ich "filozofii", to łatwo zwrócilibyście uwagę na podobieństwo ich poglądów do tych nazistów, tylko że oni uważają, że to nie przynależność narodowa świadczy o tym czy należysz do rasy panów czy niewolników, ale status społeczny... Jakby nie pamiętali, że większość z nich wzbogaciła się na przekrętach podczas komuny lub zaraz po niej i kiedyś też należeli do "klasy przeciętnych obywateli". Żyjemy w państwie, które dąży nie do zamożności wszystkich obywateli, ale do jeszcze większego wzbogacania się klas już posiadających. Polska kroczy prostą drogą do tego aby stać się "Brazylią Europy". Będziemy mieć wieżowce, chorą na megalomanię i głupotę "elitę" oraz dzieci zabijające się na ulicach o chleb. W małych miastach już widać niepokoje. Kiedyś ludzie na, to by nie pozwalali, wzięliby co mają pod ręką i walczyli o swoje, ludzie mieli inną mentalność. Dzisiaj pomimo tego, że wcale nie trzeba ryzykować życiem, wystarczy zrobić np. ogólnopolski strajk, to ludzie trzęsą zadami ze strachu... Mentalnością upodobniliśmy się do Rosjan, kiedyś tak krytykowanych za bierność wobec wyzysku i niesprawiedliwości. Do czego, to doprowadziło w Rosji? U nas niekoniecznie musi doprowadzić do państwa mafijnego, ale na pewno nie do czegoś dobrego.
P.S. Jeżeli ktoś ma ochotę poczytać o Smoleńsku, to polecam artykuł Jerzego Czajewskiego:
http://www.hussar.com.pl/smolensk-1611
Kawał dobrej roboty i to popartej literaturę, aż podnosi na duchu taki artykuł:-)
P.S. Mam trochę zaległości w tym wątku, ale opiszę wszystkim. Tym bardziej, że dyskusja zrobiła się naprawdę ciekawa, nawet się tego nie spodziewałem na FW:-)
Z kobietami pracującymi na dwa etaty odrobinę przesadziłać. Nie piszę że tak nie jest, ale nie iest to jakiś duży odsetek. Tak naprawdę, ówczesna historia spisywana była w formie kronik. Nie było jeszcze gazet, oraz co za tym idzie krytyki. Panował również wysoki analfabetyzm we wsiach, chłopi musieli ufać na słowo co podpisują. Sprawa Kobiet, pracowały one na roli, od rana do wieczora, oczywiście wspólnie z mężęm, no i wychowywały dzieci. Kiedy mąż takowej kobiety ginął np. na wojnie wszystko leżało na jej głowie. Jeśli chodzi o pracę kobiet, to tak naprawdę zawsze pracowały, tylko że często, niektórzy zaliczają pracę na roli, wychowanie dzieci do jej obowiązków. i basta. Nawiązując do szacunku. W wieku XVII gwałty na kobietach podczas potyczek były czymś normalnym, nie piszę że w Iraku, żołnierze nie krzywdzili kobiet, ale w XXI wieku takie sytuacjie należą do rzadkości. .
Ja w swoim poście nie krytykuje tamtych czasów, ale nie można pisać że wiek XVII to kraina mlekiem i miodem płynąca dla Wszystkich. Nigdy tak nie było i nie będzie by równocześnie dogodzić wszystkim. Nie przeczę, Polska znaczyła na świecie zdecydowanie więcej, z tym że ja w swoim poście tego nie negowałem. Napisałem użytkownikowi arrowman, że wcale tak różowo by nie miał gdyby żył jako ptomek chłopskiej rodziny zmagał sie z ówczesnymi realiami.
Tyle na temat życia w XVII w ode mnie. Oczywiście nie przeczę że nie nauczyłęm sie niczego od Waszych postów (człowiek całe życie się uczy), ale mając współczesną świadomość nie mogę siebie wyobrazić w owych czasach, no chyba jako zamożny waćpan z amnezją :-), ale wchodzimy już wtedy w kwestie marzeń.
Pozdrawiam
Tolkiena jednak bym polecała, "Hobbit" jest w porządku, ale "Władca" to zupełnie inna kategorai doświadczenia. To już nie jest czytadło, powieść, historia, to jest cały świat, pełna, kompletna i spójna rzeczywistość, w której funkcjonują ludzie z krwi i kości, ale posiadający (co w dzisiejszej literaturze nie jest już promowane) zasady, realizujące pewien etos, którego mnie osobiście bardzo brak. Tolkien zresztą był niezwykle mądrym i prawdziwie dobrym człowiekiem, a przy tym nie udawał herosa, to świetnie widać w listach, które po nim zostały.
Do Żółkiewskiego jeszcze nie dotarłam, w tym momencie czytam właściwie tylko to, co muszę w związku ze studiami i pracą. Całe mnóstwo innych książek czeka, aż będę miała wakacje. Historycznych chyba najwięcej, bo w tej dziedzinie mam braki i ambicje mnie gniotą. Na pierwszy ogień pójdą pewnie Kitowicz, Krawczuk i Tazbir, ale zapoluję i na Żółkiewskiego. Problem w tym, że książki historyczne potwornie człowieka (tzn. mnie) potrafią przygnębić. Zawsze mnie jakoś irytuje to, że Rzeczpospolita miała takiego pecha do władców z prawdziwego zdarzenia. A jak się już trafił Batory, to umarł i nie zostawił dziedzica. Do historii najnowszej mam potężny uraz od kiedy musiałam kilkakrotnie przebrnąć przez "Egzekutora" Dąmbskiego. Mam poważne wątpliwości co do sensu publikowania takich książek.
Co do Sienkiewicza, zgadzam się w zupełności. Krytykuje się go za przekłamania, niektórzy podważają wartość literacką jego powieści, ale nikt chyba w polskiej literaturze nie zrobił tak wiele dla popularyzacji historii. A ja jego książki po prostu lubię. "Trylogię" przeczytałam dziecięciem będąc i zapadła we mnie bardzo, bardzo mocno.
Nauczanie historii chyba w ogóle "leży" we wszystkich szkołach począwszy od podstawówek. Rozmawiam czasami z uczniami gimnazjum; nie sądzę, żeby ktoś z nich wiedział cokolwiek o zwycięstwach, które wspominasz, skoro rzadko się zdarza, żeby umieli rozwinąć skrót PZPR (naprawdę!). Zupełnie inną kwestią jest to, że o zwycięstwach raczej mało się mówi. Jest sporo prawdy w stereotypie Polaka-cierpiętnika, wiecznie narzekającego i wiecznie pokrzywdzonego przez innych. Ale z drugiej strony jaka byłaby reakcja polityków, gdyby ktoś wystąpił z inicjatywą hucznego świętowania rocznic zajęcia Kremla? Już widzę ten popłoch...
Ale nic to, imperia faktycznie upadają, pozostaje więc czekać, aż znowu upadnie Moskwa i ten dziwny brukselski zlepieniec. Zresztą UE daleko do osiągnięć Rzymian, a impetowi Aleksandra Wielkiego nie dorasta do pięt. Prędzej czy później zadławi się nadmiarem przepisów i norm, albo zeżre ją od środka kryzys i mania biurokratyzacji wszystkiego, co istnieje.
Rozumiem Twoją tęsknotę za wiekiem XVII, mimo że nie do końca ją podzielam. Może dlatego, że trudno by mi było zrezygnować z osiągnięć technologicznych naszych wrednych czasów. Ale fakt, są to czasy dość paskudne, zanikła gdzieś przejrzystość w kwestiach obyczajowych, nikt już nie traktuje serio np. kwestii honoru, o której piszesz (aż niesamowita wydaje się myśl, że ludzie kiedyś woleli umrzeć, niż stracić honor, prawda?), coś niedobrego porobiło się z ludźmi. A Polska szesnasto i siedemnastowieczna faktycznie urzeka. Sarmaci mieli fenomenalną fantazję i rozmach. Szkoda tylko, że tak słabo im wychodziło dogadywanie się między sobą. Gdyby nie to pieniactwo, mogłaby historia Europy wyglądać zupełnie inaczej.