Moim zdaniem, twórcy filmu chcieli zrobić fantazy typu postmodernistycznego, z położeniem akcentów na niekorzystanie z tradycyjnego kanonu bajkowo-mitologicznego oraz autoironię - ale gdzie im do "Edwarda Nożycorękiego ", "Neverending story" a nawet starego "Barona Münchhausena"? Do tego pomysły na "nowe" schematy bajkowe (choćby duchy książąt czy statek-sterowiec) to zapożyczenia z innych filmów. Zatrudnienie dwójki aktorów "z najwyższej półki" nic nie pomogło, bo De Niro wyraźnie źle się czuł w tak dychotomicznie ustawionej roli a wyrazistą autoironię Pfeiffer odnosimy, niestety!, do niej osobiście (ma już ~50 lat) a nie wobec postaci - i jest to rola nie na komedię fantazy, tylko na dramat psychologiczny.
Dla mnie film to zdecydowanie odwołanie do klasycznych baśni i bajek, zresztą film jest oparty na książce więc postawiona teza jest raczej nie na miejscu.
zgadzam się z tobą jak45 doszukuje się jakiejś formy która jest naturalnie wpisana w tego typu filmy. Ciekawe czemu nie zahaczył o Narnie i Conana :)
nie zrozumiałem twojej wypowiedzi ja w filmie który jest ekranizacja książki, widzę przyjemną rozrywkę dla oka i duszy, przyjemnie się ogląda i daje dobrą dawkę humoru na odpowiednim poziomie. De Niro wpasował się w rolę choć od wielu lat nie mogę na te jego grymasy patrzeć, scena kankana idealna :)
Doszukałeś się metainformacji, taką ścieżka można i porównać ten film do Terminatora.
Do każdej baśni filmowej przymierzam się z wielkim entuzjazmem, tak było i tym razem. Nie powiem, że się zawiodłam, ale oczekiwałam czegoś o wiele lepszego. Przyjemne kino, jednak bez fajerwerków. Dwie godziny przeleciały w mgnieniu oka, jednak czegoś mi tu brakowało.
ten film jest idealną ekranizacją książki. Dokładnie w ten sposób była napisana i tak też zrealizowana (różnice są w sumie niewielkie).
Film jest aktorsko świetny, ilość dramatu i komedii jak na taką produkcję idealna. Nie widzę sensu szukania dziury w całym, ponieważ nie jest to scenariusz orginalny a adaptacja :)
Masz rację, ale ja nadal nie jestem przekonany do "świeżości" filmu (może książki też?; nie czytałem i nie zamierzam). Cóż, sprawa gustu i rozumienia, czym jest/był postmodernizm.
Dobra baśń dla nastolatków, starszy widz raczej nie poczuje się usatysfakcjonowany. Zgadzam się też z tym, że za dużo było zapożyczonych schematów, momentami miałem wrażenie, że oglądam zlepek innych filmów fantasy.