film jest ok, ale zrobili z niego kolejna baje dla dzieci.
natomiast ksiazka byla przeznaczona dla doroslych. w filmie niezle
pomieszali wiele watkow, wyeliminowali brutalne sceny jak wbijanie noza w
oko jednorozca i ucinanie mu lba.
a przede wszystkim calkowicie usuneli motyw przewodni tej basni dla
doroslych.
jesli czytaliscie wczesniej ksiazke - film srednio sie wam spodoba.
tak czy siak mozna obejrzec.
Czy pod każdym filmem na podstawie książki musi się znaleźć temat "Książka lepsza"? To forum o filmach a nie książce, poza tym to trudno porównywać jedno do drugiego.
hehe no ciezko w takim przypadku nie wspomniec o ksiazce.
moze tematy typu 'ksiazka lepsza' zmusza paru analfabetow, ktorzy rosna u
nas na peczki, aby siegneli po ksiazke. niektorym naprawde sie to przyda.
Film spodobał mi się, trzeba sięgnąć po książkę zatem. :]
Po opiniach myślę, że nie bedzie to zmarnowany czas. :)
PS. Po co odrazu wyzywać od analfabetów, lepiej pasuje tutaj określenie - lenie.
Pozdrawiam!
Ponieważ KAŻDY normalny i oczytany człowiek, patrzy na ten film przez pryzmat genialnej prozy GAIMANA. Niby w jakim celu dorośli oglądaliby coś, co z daleka przypomina kolejną bajeczkę dla 7-latków?
Chyba jednak ocena filmu vs. książka zależy od tego, co się "skonsumowało" najpierw. Zwykle u mnie najpierw jest książka, więc potem filmy lekko rozczarowują. W tym przypadku jednak film był pierwszy i momentalnie mnie oczarował, natomiast książka mnie rozczarowała. Po pierwsze nie odpowiada mi styl pisarski Gaimana - czytając tą książkę miałam wrażenie, że autor wymyślił sobie jakieś wątki poboczne, którymi zapomniał się podzielić z czytelnikiem, np. o co dokładnie chodziło z Bratctwem Wieży? Czułam się tak, jakbym powinna wcześniej przeczytać jakiś inny utwór Gaimana, w którym wyjaśnia wątki poruszone w Pyle. Po drugie jak już wspomniałam - film totalnie mnie oczarował, więc utrwaliły mi się w głowie wątki, jakie w nim były wyeksponowane. Dlatego cały czas porównywałam inność tych wątków i pewnie dlatego wypadało to na niekorzyść książki. Zdziwiło mnie w książce np. końcowe zachowanie czarownicy w sprawie walki o serce gwiazdy. Uważam, że w filmie zostało to lepiej rozegrane. Ale to tylko moja osobista opinia. W każdym bądź razie film i książka mają niewiele ze sobą wspólnego poza imionami głównych bohaterów i miejscem akcji :)
nic dziwnego, ze mialas takie poczucie - polecam lekture wstepu autora do ksiazki :D
co do filmu najbardziej mnie razi to, ze zrobili komercyjna opowiastke dla calych rodzin (wiecej potencjalnych odbiorcow = wiecej $$$). a historia ta od samych korzeni skierowana jest do doroslych. to caly jej smaczek - basn ta napisana zostala dla 'starszych'. to sprawialo, ze byla taka wyjatkowa. dlatego mam zal do tworcow filmu z powodu tego co z nia zrobili.
Czytałam wstęp autora - i co mi z tego, że ZAMIERZA kiedyś napisać jak Tristran poleciał balonem do piekła? :) I że Gwiezdny Pył jest kontynuacją powieści, której nigdy nie napisał - nadal nie wyjaśni mi to niektórych wątków :) I w takim razie po co wydał ciąg dalszy czegoś, co nie istnieje? Tak wiem - Gaiman jest trochę pokręcony, ale co ja poradzę, że mam przez to niedosyt?? :)
A co do tego, Twoim zdaniem, złagodzenia fabuły w wersji filmowej, to nie do końca mogę się z tym zgodzić - jak już wspomniałam, w filmie czarownica wydaje mi się bardziej mroczna. Może i nie ma sceny z głową jednorożca, ale ta cała sprawa ze zwierzętami w zamku czarownic, jedzenie serca no i oczywiście walka finałowa Tristan vs wiedźma. W książce to się jakoś rozmyło i nie do końca pojmuję dlaczego tak łatwo odpuściła.
Tak masz rację - film był baśnią. Czy dla całych rodzin - z tym by można polemizować. Ale cieszę się, że został potraktowany mniej poważnie, z pewną dozą humoru, której w książce troszkę mi brakowało. Ale to może dlatego, że czytam za dużo Pratchetta ostatnio :)
odpuscila, bo byla za stara i za slaba, zeby cokolwiek zrobic :D
niewazne. rozumiem Twoje argumenty, ale nie zgadzam sie :P to normalne - kwestia gustu.
tak czy siak - nic nie pobije spieprzenia ekranizacji 'i am legend'... film w porownaniu z ksiazka (w oryginale - bo nie wiem czy na polski przelozyli ja rownie dobrze) to totalne zero - moje number one w nieudanych ekranizacjach.
pozdrawiam ;]
Zgadzam się - gust to gust i nie sposób z nim polemizować :) Też rozumiem Twój punkt widzenia, ale przy swoim obstaję :) Normalna, zdrowa dyskusja i tyle.
A co do wiedźm, to one zazwyczaj są stare :) Pewnie masz rację, że była za słaba, ale ja miałam wrażenie, że trochę za wcześnie odpuściła, czyli tak jakby jej nie zależało aż tak bardzo. A przecież poszukiwanie serca gwiazdy stanowiło poniekąd sens ich egzystencji :) Jak dla mnie Gaiman po prostu nie miał zbytnio pomysłu jak to zakończyć i tyle :)
"I am legend" mnie nie pociąga jako film - ponoć słabizna, więc nie chcę marnować czasu, a z książką nie miałam jeszcze styczności. A jak dla mnie największym spieprzeniem pozostanie jednak polski "Wiedźmin". No ale cóż - widać, że nakłady pieniężne nie te :) A poza tym chyba ciężko dokładnie oddać humor sytuacyjny i słowny, jakim raczy nas Sapkowski :)
Pozdrawiam również :)
hehe no wiedzmy sa zazwyczaj stare, ale chodzilo o to, ze przy uzywaniu magii slabla coraz bardziej. na koncu ksiazki byla o wiele starsza niz na poczatku. nie miala szans i nie byla w stanie nic zrobic gwiezdzie. poza tym to pewnie mial byc pewnego rodzaju happy end z jakimstam moralem.
co do wiedzmina, to na swoje nieszczescie obejrzalem film przed przeczytaniem ksiazki i teraz nie tkne jej chocby nie wiem co. jestem totalnie zgorszony. chociaz w sumie styl sapkowskiego nie przypadl mi do gustu (po przeczytaniu innych jego ksiazek). :]
Chyba zeszliśmy z tematu "Stardusta", ale co do Sapkowskiego to powiem tak - ja przez inne jego książki poza "Wiedźminem" nie przebrnęłam :) Bo faktycznie styl tam ciężkawy. Dlatego polecam jednak spróbować tej jego sagi, a film najlepiej wymazać z pamięci, bo to badziew nad badziewie :)
A co do samego pana S., to po przeczytaniu kilku z nim wywiadów dochodzę do wniosku, że to strasznie zadufany w sobie cham. Albo tak pozuje :) Ale Geralt z Rivii mu się udał jak mało :)
P.S. Możesz polecić jeszcze jakieś książki warte uwagi - najlepiej z zakresu fantastyki :) Jestem aktualnie na etapie Pratchetta, ale momentami mam już przesyt i chętnie bym spróbowałam czegoś nowego :) Mogą być nawet z pseudo happy endem, ale raczej nie Gaimana, bo z kolei ja się zraziłam i dopiero za jakiś czas spróbuję ponownie :)
Pozdrawiam ;)
Co prawda z książką mocno się różnią, jednak jako film gatunku fantasy, baśni wypada naprawdę bardzo dobrze. Nie bardzo rozumiem skąd tyle negatywu w opinii autora. Nie łącz po prostu ze sobą książki i filmu. Spójrz na to w izolacji, tak jak np. stara i nowa Drużyna A a wypadnie naprawdę dobrze.
ale ja nie zjechalem tego filmu - wlasciwie, to opisalem jedna rzecz, ktora mnie razi ;]
film ogolnie mi sie podobal - ocenilem na 7/10 to nie jest chyba tak zle :D
co do laczenia ksiazki i ekranizacji... nie potrafie :/ jesli przeczytalem ksiazke i obejrzalem film, to nie moge niestety ich nie porownac :P ale staram sie byc wyrozumialy w stosunku do kinowej produkcji.
co do druzyny A - nie jestem taki pewien (ale zobaczymy:)
jesli czytasz Pratchetta, to polecam ksiazke 'Kłopoty w Hamdirholm' Wojciecha Świdziniewskiego (fabryka slow) - swietna ksiazka. za przeproszeniem momentami sikalem ze smiechu: mag Gandzialf itd. :D
czytam glownie fantasy, horror i thriller, takze moglbym polecic Ci wiele ksiazek z tych gatunkow :D
lubisz jakis konkretny styl? typowe fantasy? mroczne (jest kilka fajnych pozycji)?
napisalbym na privie, zeby nie zapychac tego tematu, ale trzeba miec 10 pkt. :(
Polecam klasykę:
1) Pamięć, smutek i cierń Tada Williamsa. Rewelacja: W skład trylogii wchodzą: Smoczy Tron, Kamień Rozstania i Wieża Zielonego Anioła w czterech odsłonach.
2) David Eddings - najlepiej trylogię Elenium tj. 1) Diamentowy Tron 2) Rubinowy Rycerz 3) Szafirowa Róża
3) Polskiego Feliksa Kresa - cykl Szererski. Sporo tego napisał ale osobiście polecam Grombelardzką Legendę oraz Pani Dobrego Znaku.
4) Andrzeja Ziemiańskiego - trylogię Achaja
5)i last but not least: Ś.P. Tomasz Pacyński cykl Sherwood: 1) Sherwood 2) Maskarada 3) Zła piosenka. co prawda czwartego tomu nigdy nie ukończył ale są notatki, dzięki którym w przyszłości ktoś może się pokusi o dokończenie tego wspaniałego cyklu.
Dobra lektura fantasy. Jak będziesz chciała więcej daj znać. na pewno coś będę mógł dopisać.
Pozdr.
Dzięki :) Na początek na pewno wystarczy :) Zwłaszcza, że zaczęłam teraz "Trylogię czarnego maga" Trudi Canavan. Mam w planach też przeczytać Brzezińską i "Włóczęgów czasoprzestrzeni" Wolskiego.
Achaję już mam za sobą i przyznam, że pierwszy tom mi się trochę dłużył i troszkę mnie rozczarował, ale drugi i trzeci się rozkręciły i było lepiej :) Nie lubię tylko, gdy na koniec książki lub cyklu autor na kilku stronach opisuje nam tzw. "dalsze losy bohaterów". Zwykle nie widzę ku temu zasadności i wolę, kiedy książka pozwala zadziałać mojej wyobraźni i pozostawia pewne rzeczy w sferze niedomówień :)
A jak trzeba dokończyć jakiś cykl, to na pewno prędzej czy później Pilipiuk się za to weźmie ;P Wystarczy zobaczyć jak się rozszalał z Panem Samochodzikiem :)
Dzięki i pozdr :)
czytałem książkę i oglądałem film, ale nie zauważyłem, żeby usunęli motyw przewodni...
Hehe nie tak ostro Ciemno-jasny :P Co Ci chłopak zawinił?? :)
Hatus - owszem, jeżeli wziąć pod uwagę, że motywem przewodnim jest poszukiwanie gwiazdy przez wiedźmę, a także jej podróż z Tristranem do muru, to fakt, w obu przypadkach się to nie zmienia. Chodził raczej o większość okoliczności towarzyszących temu motywowi. Prosty przykład - zauważ kto na końcu rządził Królestwem Burz w książce i w filmie. Zauważ jak bardzo osobowościowo różniła się w filmie i książce matka Tristana czy też Tristrana :) Nawet sytuacja z piratami jest zupełnie inna, inny jest sposób budzenia się uczucia między Yvaine i Tristanem. Inaczej układa się życie ojca Tristana, inaczej podróżuje się w świetle świecy, inaczej kończy się sprawa z wiedźma - o czym już wspominałam. Chyba tyle wystarczy, ale wierz mi - mogłabym jeszcze tak długo wymieniać. I nie chodzi tylko o to, że każda ekranizacja książki różni się jakoś od książkowego pierwowzoru. Tutaj te dwie historie dzieję się jakby zupełnie obok siebie. Mają ten sam wspólny mianownik, co jest ważne, ale jednak jak dla mnie to dwa różne światy. :)
Pozdr.
Owszem, to się zgadza, ale to nie jest motyw przewodni. Motywem tym jest właśnie podróż Tristana po Gwiazdę. Sytuacji dookoła tego nie możemy nazwać motywami przewodnimi, właśnie dlatego, że są jego dopełnieniem.
jestem miłośnikiem twórczości gaimana od wielu, wielu lat. mimo iż książkę czytałem wcześniej niż oglądałem film, to przyznaję, że film zrobił na mnie lepsze wrażenie niż książka! dziwne? być może, faktem jednak jest, że na tle innych dzieł pisarza gwiezdny pył wypada troszkę blado, tu miał jednak okazję naprawdę zabłysnąć.
To może polecisz mi coś lekkiego na początek? Bo ja zaczęłam przygodę z Gaimanem od "Amerykańskich bogów" i niestety nie dałam rady przez to przebrnąć. Potem był właśnie "Stardust", ale wypadł dla mnie blado w porównaniu z filmem. A chciałabym Neilowi dać jeszcze jedną szansę :)
To może "Nigdziebądź"? Rama fabuły jest podobna do Gwiezdnych bogów i Chłopaków Anansiego, ale szczegóły są lepsze (moim zdaniem) niż w "Chłopakach".
A może "Mroczną Wieżę" Kinga? chociaż nie wiem, czy to jest fantastyka. właściwie nie mam pojęcia, jaki to gatunek, ale pamiętam, że choć przeczytanie wszystkich 7 tomów zajęło mi mnóstwo czasu byłam oczarowana tym cyklem. więc polecam:)
FILM MAGICZNY!
Przyznam, że gdy obejrzałem Gwiezdny Pył po raz pierwszy, jakoś mnie nie zachwycił. Dopiero po kilku latach, gdy zdecydowałem się zobaczyć go raz jeszcze, stwierdziłem, że jest niesamowity. Do niektórych rzeczy chyba musimy dorosnąć.
Moim zdaniem tylko koniec jest przesadzony - wiedźma mogła puścić ich wolno, tak jak w książce... Rozwiązanie akcji jak w bajce dla dzieci.
Przynajmniej dostała za swoje :) Może to faktycznie sprowadza akcję do czarno-białego konfliktu dobra ze złem, ale jednak wygląda to dla mnie lepiej, niż w książce. Tam cały czas zawzięcie ich ścigała, a potem nagle im odpuściła? Jak dla mnie zbyt mało wiarygodne, mimo że była słaba i stara :)
Kurcze tyle ciekawych wątków ze nie wiem od czego zacząć:) Może tak:
DARKLIGHT: Trudno nie zgodzić sie z wiekszościa twoich argumentów, ale zwróc uwage na jedna rzecz. Czytałem cztery Gaimany: Amerykańscy Bogowie (przereklamowana spodziewałem sie lepszej), gwiezdny pył( spoko kniga) i nigdziebądź (SUPER!!) i gwiezdny pył jest najbardziej lightowy i sympatyczny. Fakt faktem pamiętam motyw jednorożca, ale miej lekką prorawkę że to pół na pół fantasy i baśń, anie mroczne Londynpod w nigdziebądź. Uważam, że wśród słabych ekranizacje jest o wiele więcej tytułów które smierdzą psią kupą: łowca snów(i wiele innych Kingów), Komandosi z Nawarony, wspomniane Jestem legendą, a nawet zdziwilibyście jak bardzo psychologiczną książką jest Rambo:pierwsza krew to jest taki rzut psychiczne na zwierzyne i myśliwego którzy są do siebie podobni dużo bardziej niż im sie wydaje, a zakończenie ZUPEŁNie inne niż w filmie ( w sumie jak na tamte czasaasy bardzo przyzwoitym) sam sie jeszcze przekonasz jak gówniane ekranizacje przyjdzie ci obejrzec, więc Pyłowi daj spokój:). Swoja drogą w książce nie było chyba kapitana Sheakspera (De nira) a to był fajny motyw:0. Pozdro
SABUSZKA: A czytaliście "Dobry Omen" Pratchetta z Gaimanem dobry ubaw:). Ja polecam z koleji wczesnego Jacka Piekare. teraz przeszedł w ciezką i dziwna fantastyke ale ponad dekade temu wypuścił "Arivalda z wybrzeża" (była tewż gierka przygodowa "ksiąze i tchórz) fajna baśniowa fantastyka nie dla dzieci bardzo Pratchettowe nawetr nazywali go wtedy polskim Pratchettem:)Jak poszukasz po bibliotekach nan bank namierzysz
pozdrawiam wszystkich
No właśnie słyszałam same dobre opinie o "Dobrym omenie" i przy tej okazji właśnie po raz pierwszy zainteresowałam się Gaimanem. Ale jako autor jak na razie mnie nie zachwyca, co mam nadzieję wkrótce się zmieni :)
Że Piekara polskim Terrym, to nie słyszałam - zaintrygowałeś mnie :)
Co do kapitana Shakespear'a to w książce go nie było, a przynajmniej nie pod tą postacią co w filmie. Byli tam co prawda jacyś podniebni piraci, ale w bardzo okrojonej formie, w porównaniu z filmem. Dlatego jestem w szoku i chylę czoła przed scenarzystą za tak ciekawe rozwinięcie niektórych wątków. Moim zdaniem film tylko na tym zyskuje :)
czytam Piekare... ale do Terriego bym go nie porownywal.
czysto 'praczetowa' ksiazka polskiego autora jest 'Kłopoty w Hamdirholm' (Wojciecha Świdziniewskiego), przy czym humor jest na wyzszym poziomie i nie jest tak absurdalny jak u Terriego. ;]
Nie nie. źle mnie zrozumiałes. Miałem na myśli poczatki Piekary jeszcze w pierwszej połowie lat dziewiećdziesiątych, właśnie wspomniany Arivald z wybrzeża
http://pl.fantasy.wikia.com/wiki/Arivald_z_Wybrze%C5%BCa
później pan Jacek przeszedł na ciemną stronę mocy :P i zaczął pisać dark fantasy jak np. młot na czarownice i ani mi przez myśl nie przeszło porównywać tej późniejszej literatury do terrego.
Ale wpadłem na to forum bo wymienialiście się tytułami naprawdę niezłych książek i chciałem wskazać moje nowe odkrycie. Gość nazywa się Christopher Moore i tworzy interesującą fantastykę połączoną z baaardzo czarnym humorem, czytałem jego "Mokrą Robotę" i myślałem że padnę ze śmiechu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Christopher_Moore
Tylko nie podoba mi się że prawa do ekranizacji zakupił Disney!Coś mi mówi że wkrótce spotkamy się na forum tej nowej ekranizacji aby ją porządnie zjechać. Obym się mylił. Pozdrawiam
hehe te slowa byly kierowane do @sabuszki ;]
a co do Twojej wypowiedzi - jak najbardziej rozumiem o co Ci chodzilo :D
btw. Disney jest zly.... przez to, ze sie zabral za 'prince of persia' dlugo zwlekalem z jego obejrzeniem. ciagle widze hanne montane :(
Ha no właśnie też czytałam Piekarę i ten Terry mi w kontekście nie leżał, ale tak sobie pomyślałam, że może chodzić o jego jakąś wcześniejszą twórczość :)
Pana Moora próbowałam strawić "Najgłupszego anioła" ale jakoś nie bardzo mi wyszło. Może z "Mokrą robotą" mi lepiej pójdzie :)
Dark - niestety nie mogę nigdzie znaleźć "Kłopotów w Hamdirholm" :( Bardzo stara to książka?
niee - zdaje sie, ze kupowalem ja w tym roku w empiku. ;]
jakby co, to jest z Fabryki Slow :D
dowod, ze jest dostepna: http://www.empik.com/szukaj/produkt?qtype=basicForm&q=k%C5%82opoty+w+Hamdirholm& searchCategory=all&x=0&y=0
Czyli za młoda, żeby ją dostać w bibliotece :) Po wypłacie nawiedzę Empik zdaje się, chociaż w moim przypadku zazwyczaj kończy się to kolejnym Pratchettem :)
A to są biblioteki niepubliczne?? :D Ja mam świetnie wyposażoną bibliotekę miejską (również w filmy i w książki audio), dlatego korzystam często i chętnie. W zasadzie napożyczałam tyle tytułów, że nie wyrabiam z ich czytaniem :P
oczywiscie, ze sa :]
w powyzszym poscie chodzilo mi o to, ze jesli bywam w bibliotece, to zazwyczaj uczelnianej :( no i ta biblioteka jest dostepna jedynie dla studentow uczelni. wiec juz mozna powiedziec, ze nie jest publiczna :D
Ale czy w ksiązce nie jest to dokładnie wytłumaczone dlaczego ich puściła? Dla mnie to było jasne, gdy Yvainne mówi, że oddała serce Trist(r)anowi, to czarownica po prostu nie ma czego ścigać. nawet gdyby zjadła serce Yvainne, to nic by się nie stało, wcale nie mogłaby żyć wiecznie. albo może zadziałałoby tylko na trochę.
poza tym: może była zmęczona, albo [to będzie 'bajkowe'] zdałą sobie sprawę, że samotne wieczne życie to kicha i woli umrzeć?
Nie czytałam książki ale film fajny :D. Ale z tego co czytałam to książka trochę bardziej makabryczna. A ta czarownica. Jakby ich puściła to (moim zdaniem) byłoby to A B S O L U T N I E bez sensu. No bo prawie caluteńkie życie poświęciła szukaniu gwiazdy a tu nagle ma ich puścić??? Nie! %Takie rozwiązanie wydaje mi się lepsze
Krotko, ksiazka swietna, film wykastrowany nieco fabularie i tym samym klimatycznie wzgledem ksiazki ale i tak bardzo to przyjemne kino jest :)
PS Inne pozycje Gaimana rowniez goraco polecam i Prachetta rowniez - ubaw gwarantowany:D
Jak napisał już DarkLight, film bardzo mocno różni się od książki. Pierw spotkałem się z ekranizację, do książki skusiło mnie jedno, krótkie zdanie, "[...]książka ma inne zakończenie". To skusiło mnie do poznania Gaimana. Jak się okazało książka różni się nie tylko zakończeniem. Wiele motywów brakowało w filmie, ale również wiele rozwiązań podobało. Oba dzieła mnie urzekły na tyle że film oglądałem trzykrotnie, książkę czytałem dwa razy, oraz raz słuchałem wersję audio czytaną przez Barcisia. Oba dzieło łączy nazwisko Gaiman, który oprócz tego że jest pisarzem, zajmuje się produkcją filmową oraz scenariuszami do komiksów. Mój spisek na te różnice jest taki, że Neil po prostu chciał "ulepszyć" Gwiezdny Pył. Wiek odbiorców miał również swój wpływ, ale wydaje mi się że poprzez film pokazał swoje drugie spojrzenie na historię. Plusem jest fakt że Ci co nie czytali obejrzą film, a Ci co zaczęli od filmu sięgną po książkę.
Tak więc polecam Gwiezdny Pył pod każdą postacią, sam chętnie kiedyś przeczytałbym komiks, ale niestety trudno dostępny, a na ebayu póki co drogi :-)
Długo szukałem baśni dla dorosłych i parę tygodni temu udało mi się znaleźć bardzo ciekawą pozycję. Polecam "Pewnego razu..." Jamesa Herberta. Ostrzegam że sporo tu erotyki, no i widać że Herbert uwielbia horrory, ale bardzo dobrze się czyta.
jak juz rozwijamy temat basni dla doroslych, to czytalem kiedys ksiazke o rodzinie pisarza, ktora zamieszkala na skraju lasu, a w lesie zylo cos jak krol olch z elfami. tylko, ze te istoty byly mroczne, zepsute i hehe dosc jurne.
ksiazka, jak ta wyzej przesycona jest erotyzmem, czasem jest dosc kontrowersyjna jesli chodzi o wydarzenia.
ale miala genialny klimat: magiczny (w zlego tego slowa znaczeniu) las, male miasteczko z tajemniczymi starymi podaniami.
tytul to 'Niebajka' (oryg. 'The Fairy Tale'), ale nie pamietam niestety autora.
A ja polecam "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny" naszej rodzimej pani Anny Brzezińskiej. Trochę baja, trochę horror, trochę makabreska, wątki erotyczne też bywają, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
A aktualnie czytam "Błękitny księżyc" Simona Greena. Jeszcze nie wiem jak się skończy, ale na razie rozwija się w dobrym kierunku, wyważone po połowie absurdalny humor i makabra. No i jednorożec, który zachowuje się trochę jak Osioł ze Shreka :)
wolę film niż książkę, o wiele bardziej mi się spodobał, dużo rzeczy pozmieniane na lepsze