Muszę się z Tobą zgodzić.
Tym bardziej żałosna była propozycja prowadzącej dyskusję po seansie krótkometrażówek (w którym w/w film brał udział) na 29 WFF-ie, by przejść na angielski (na sali obecny był bodajże 1 obcokrajowiec).
"Bo tak będzie szybciej" dodała celem usprawiedliwienia.
Dodam jeszcze, że w pokazie brał udział inny film traktujący o wyobcowaniu z własnej kultury, wykorzenieniu niejako.
Mowa o "Magmie" Pawła Maślony, z Łukaszem Simlatem w roli głównej:
http://www.filmweb.pl/film/Magma-2013-689858
(Mnie to "ryba" bo język ów rozumiem, ale chodzi o sam fakt.)
Jeżeli tak dalej sprawa będzie postępować, to już za parę rzeczywiście nic nie da się załatwić bez znajomości tego języka :P - ta tendencja to jakiś absurd.
Nie jestem za jakąś izolacją, ale przeciwko "włażeniu na siłę w dupę" obcokrajowcom, kosztem własnej narodowej tożsamości :P

W takich przypadkach zawsze zastanawiam się co tych ludzi trzyma w Polsce? Skoro prowadząca woli inny język to droga wolna :) Tacy ludzie niszczą naszą kulturę. Niepojęta jest dla mnie chęć wyzbycia się własnego języka we własnym kraju, do czego to prowadzi?
Niestety obawiam się, że faktycznie za parę lat bez znajomości języka angielskiego człowiek będzie stracony. Ja się temu bardzo sprzeciwiam, nie rozumiem dlaczego do tego doprowadzamy i dlaczego tego chcemy (my jako ogół), osobiście twardo stoję przy języku polskim, a wręcz uważam, że większy nacisk powinien być położony na jego naukę bo niestety "po polskiemu gadać też nie umiemy".